Posty

Wyświetlanie postów z listopad, 2022

Á annan stað

Obraz
By się tak znaleźć w innym miejscu... Czasem to by się przydało, choć prawdę mówiąc życie wszędzie jest nie na moje nerwy. Najdosłowniej. Żeby choć wytrwać jeszcze trochę w swej ekwilibrystyce w postaci stania na dwóch nogach... Życie ciekawsze jednak na scenie, a i ją lepiej mi oglądać niż brać udział... Najbardziej zawsze i wszędzie lubię pozycję widza, takiego spacerującego sobie pośród gnojowiska życia marabuta ze skrzydłami złożonymi na plecach: - No i co tam, co my tu mamy? - ot, można powiedzieć: rodzaj szkaradnego dostojeństwa... Spodobał mi się kiedyś ogromnie ten klip, z teatralną próbą. Lubię się takim rzeczom przypatrywać, takim lepiej od gołego życia rozpisanym scenariuszom... Wykuwanie się ku ostatecznej doskonałości, na oklaski. Taki przejaw życia najbardziej mi pasuje. Ładni i energiczni, artystyczna radość twórczej wspólnoty... Zawsze to miłe, przyjemne dla oka... I piosenka. "Á annan stað". Salka Sól. To z islandzkiej wersji sztuki "The Heart of Robin H

Per Olof Sundman. Opowieść o Såmie, czyli Hrafnkatla zmotoryzowana

 Per Olof Sundman. W tym roku dwie okrągłe rocznice minęły: we wrześniu setna jego urodzin, zaś w październiku trzydziesta jego śmierci. Dużo sympatii mam dla tego pisarza. To jedno z mych ulubionych piór Północy. I tak to się układa, że wśród ulubieńców muszę mieć takich, co to mają różne kłopotliwe szczegóły w życiorysach. A to Hamsun, co sobie na starość zapaprał papiery, a to Sundman, który z kolei w młodości trochę nabroił, co tak właściwie na światło dzienne wypłynęło już po śmierci szwedzkiego prozaika, który ponoć jako nastolatek był związany z ruchem sympatyzującym z nazistami. Dawno to było, rzecz cała tkwiła w przemilczeniu, ale zechciano w końcu rzucić troszkę cienia na tę Szwecję, co taka chciałaby być moralnie nieskazitelna. Trochę więc znanych nazwisk wypłynęło, nazwisk ludzi o nie zawsze przyjemnych poglądach i przynależnościach... Sundman, syn bogatego księgarza, dość tak chyba przygodziarsko był zawsze usposobiony, bo lubił umykać i ciągnęły go dalekie północne przest

Lars Saabye Christensen. Almanach

Trochę drobnych prawd życiowych. Życie pełne przewrotności... Myślisz, że coś masz, a to mają ciebie... Taki mały wierszyk z Norwegii*... Lars Saabye Christensen Almanach Żyję, więc jestem w złym towarzystwie Pracuję, więc jestem wolny Płaczę, więc zrozumiałem Kłamię, więc ci ufam Wydaję, więc jestem spłukany Kupuję, więc jestem sprzedany Mam nadzieję, więc tracę włosy Śmieję się, więc figuruję w rejestrze ludności Umieram, więc jestem w dobrym towarzystwie Zapominam, więc cię kocham Przystaję, więc wszystko ucieka        przełożył Kiljan Halldórsson *) z tomu: Lars Saabye Christensen, Arnardos dør, Oslo 2022.

Rolf Jacobsen. Jacyś ludzie

  Spieramy się, bredząc coś o odmiennościach. Ci tacy, ci siacy. Ci lepsi, a tamtych mniej, więc gorsi. I głupie jakieś problemy z tego wynikają. Głupie, choć - bywa - niebezpieczne... A z dalsza to przecież wszystko jedno. A jak tak, jak kto dojdzie do takiego w miarę szczęsnego przekonania, i z bliska nie dostrzeże niczego nadzwyczajnego... Wszyscy w jakichś chcąc nie chcąc gromadach, nieokreślonościach, pośród podobnych spraw, zawsze i wszędzie... I w takich przypadkach, z pełną dowolnością, swobodą rzuconych... Rolf Jacobsen Jacyś ludzie Jacyś ludzie wychodzą z twego życia, jacyś doń wchodzą, nieproszeni dosiadają się, jacyś ludzie obojętnie przechodzą obok, jacyś ludzie obdarowują cię różami, kupują nowy samochód, jacyś ludzie, zapomniani całkiem ludzie, jacyś ludzie to w istocie ty, jacyś ludzie nigdy nie widziani, jacyś ludzie jedzą szparagi, jacyś ludzie to dzieci, jacyś ludzie wspinają się na dach, jacyś siadają do stołu, jacyś wylegują się w hamakach, jacyś spacerują z czerwo