Max von Sydow
Jakiś taki czas zarazy. Pusto na placu św Piotra, pusta Wenecja... Aż by się chciało pospacerować, pamiętając, w przypadku Wenecji, o Mannowskich homoerotycznych przepaściach... A niech by mnie i cholera! Trudno dziś o makaron! O mąkę... I o ręczniki papierowe! Nie ma się gdzie ukulturalniać, pozostaje dom i książka z domowej biblioteczki... Tedy siedzę w domu... W tym zawirusowanym zgiełku toczy się życie. I umieranie też, takie zwykłe, nieprzereklamowane... Mając 90 lat odszedł 8 marca we Francji Max von Sydow. Cudowny szwedzki aktor, którego chyba nikomu nie trzeba przedstawiać. Facet z czasów, kiedy jeszcze kochałem kino. (Bo dziś cała rzecz mnie męczy, duszę się bowiem w tych nawarstwieniach, choć uprzejmie oglądam - bo mój facet jest kinomanem - ale zaraz zapominam... Zabijcie mnie, ale naprawdę nie mam zielonego pojęcia kto w zeszłym roku zdobył Oscara!!) Max. Z Lund. (Chrystus z Lund.) Pamiętam, że po raz pierwszy znalazłem się w Lund przez pomyłkę... A to jego miasto. I m...