Posty

Wyświetlanie postów z maj, 2023

Robotnik raz jeszcze

Obraz
Wspominając rocznicowo Steina Steinara powrócę do "Robotnika". Tu w innej, oszczędnej interpretacji, z ciekawą filmową ilustracją do poezji islandzkiego skalda... Bardzo mi się kiedyś ten filmik spodobał. Młodzi ludzie się skrzyknęli i wyszło im całkiem udane dziełko... Zatem raz jeszcze Steinn Steinarr:

Tina Turner (1939 - 2023)

Obraz
Przyznać muszę, że wieść o śmierci Tiny Turner jest dla mnie równie koszmarna, co wiadomość sprzed kilku lat, kiedy to odszedł David Bowie... Tak, niby wiadomo - czas płynie, nieubłaganie wszystko mija, Tina od jakiegoś czasu była już na zasłużonej emeryturze i żyła w spokojnej Szwajcarii, mocując się z narastającymi problemami ze zdrowiem i oswajając nas trochę ze swoją nieobecnością, ale mimo to była jeszcze, więc i nic się jeszcze nie kończyło, do wczoraj... To było zjawisko, niepowtarzalny głos, prawdziwe zwierzę sceniczne, bezkonkurencyjne, obsypane nagrodami, uwielbiane przez publiczność... Bezapelacyjnie zasługuje na miano Królowej rock and rolla. W Polsce wystąpiła trzy razy. A pierwszy raz zdarzył się w czasie szalenie dla nas ponurym, był to bowiem rok 1981, tuż przed ogłoszeniem stanu wojennego. Kontrastowo była odmienna ze swym występem od ówczesnej polskiej beznadziei i szarzyzny, acz wtedy nie zaliczała się do pierwszej ligi; właściwie dopiero nabierała rozpędu do nowego

Jónas Sigurðsson & Lögreglukórinn - Verkamaður

Obraz
Jutro minie 65 lat od śmierci Steina Steinara... Islandzki poeta z islandzką spleciony piosenką. Niezaprzeczalnie jedna z istotniejszych postaci atlantyckiej wyspy z wulkanami, barwny, niezwykły element Reykjaviku sprzed lat... Debiutował w roku 1934 tomem poezji "Rauður loginn brann" (Palił się czerwony płomień)... Proletariackie pochodzenie i ówczesna sytuacja sprawiły, że tematem pierwszych rzeczy stały się troski spracowanej biedoty, spracowanej albo zmaltretowanej bezrobociem... Niewdzięczne zajęcia, a także bezrobocie były udziałem i Steina... Trudne lata w Islandii lat trzydziestych minionego stulecia. Nędza, przymieranie głodem, trudne warunki mieszkaniowe... I w tym wiara w jakiś rewolucyjny przewrót, wtedy jeszcze mocna, stąd i ten czerwony płomień, co przyświecał drodze steranych maluczkich, w historycznych podmuchach i tak skazanych na zapomnienie, bo też i żadne tam dla nich triumfalne łuki, bo gdy ofiara, to już pojedyncza, niknąca w mrowiu... Z tego tomu pochod

Duży Książę (25)

 Książę tym razem postanowił wybrać się do Nasturcjowej Doliny wyremontowaną właśnie zabytkową salonką, którą przed chwilą doczepiono do zwykłego, kursującego wedle rozkładu jazdy pociągu osobowego. Z tego powodu niecierpliwił się nieco, bo lady, która obiecała mu towarzyszyć w tej melancholijnej podróży, sromotnie się spóźniała, a pod żadnym pozorem nie chciał opóźniać odjazdu, narażając tym samym na szwank opinię o swych kolejach, słynących w świecie z najdoskonalszej punktualności. Wreszcie jednak przybiegła, w malowniczym nieładzie, w szatach rozwiewanych przez porywisty wiatr, co naraz wtargnął do secesyjnego wnętrza dworcowej hali... - Ach, najdroższa, sam wiatr cię do mnie niesie! Jakże dziś postanowiła wspaniałomyślnie być mi przychylną ta nasza przyroda... Przygotujcie schodki dla naszej drogiej gościni! - polecił Książę, chcąc jak najbardziej ułatwić życie tęgawej dość pani, wejście bowiem do tego staroświeckiego wagonu wymagało od człowieka pewnej zręczności... - Ależ się za

Frank

Obraz
To już dwadzieścia pięć lat mija od śmierci Franka Sinatry. Aż trudno uwierzyć... Może nie jest to gwiazda z mojej bajki, ale są rzeczy, które uwielbiam. Jak choćby "New York, New York", piosenkę o której człowiek ma ochotę sądzić, że istnieje od zawsze, może nie od początku świata, ale na pewno od tak dawna, że nawet najstarsi górale tego nie pamiętają, tymczasem aż tak leciwa nie jest, bo pochodzi z 1977 roku. Oczywiście palma pierwszeństwa należy do Lizy Minelli, która śpiewa to absolutnie znakomicie, ale Frank też jest w tym fenomenalny. Z ochotą przygarnął do siebie ten utwór, a można powiedzieć nawet, że zagarnął go, bo często się chyba sądzi, że to wyłącznie jego kawałek, dlań utworzony. Pięknie ten przejęty utwór odświeżył karierę Sinatry i splótł się z nim nierozerwalnie. Nowy Jork zasługuje na ten utwór, bez dwóch zdań... Niech kto mówi, co chce, ale Nowy Jork to miasto nad miastami! Frank Sinatra. "New York, New York". Kocham to!

Pleban spod Giewontu

Obraz
  Niezadługo, bo w lipcu, minie 130 rocznica śmierci księdza Józefa Stolarczyka, tej niezwykle barwnej, legendowej postaci zakopiańskiej. Można w pewnym sensie uznać, że Zakopane szczęście miało, że taki tam się uwodzicielski apostoł objawił: mądry, sprytny, robotny, postawny, co dobrze wiedział, że góralska dusza to nie byle patyk, co się na kolanie da złamać... Przybył kiedyś, w czterdziestych latach XIX wieku na kraniec świata, co się dość prędko przemienił w tegoż pępek... Jak pisze w posłowiu swej pracy o Stolarczyku Maciej Pinkwart: "Cokolwiek byśmy o nim powiedzieli, nowego czy starego, musimy być świadomi, że to właśnie ksiądz Józef spod Giewontu - jak lubił się podpisywać - pierwszy przetarł drogę, którą poszli potem Eljasz i Chałubiński, Witkiewicz i Zamoyski, Chramiec i Brzega, Zaruski i Chmielowski, a za nimi także my wszyscy, którzy nie wyobrażamy sobie choć raz w życiu nie spojrzeć Giewontowi prosto w twarz".... Na Tatry spoglądał jeszcze jako dzieciak ze swej r

Sigríður Hagalín Björnsdóttir. Ognie. Miłość i inne katastrofy

Obraz
Czas, ciśnienie i opór. To w zasadzie wszystko. Tak jest z życiem, tak jest z magmą. Nacisk na błony, które muszą wreszcie ustąpić. Kolejna powieść autorki "Wyspy"... Po następnych "słowach" przyszedł czas na ognie. "Wyspa" była zdecydowanie najlepsza. "Święte słowo" na jej tle wypadło już dość blado, przynajmniej dla mnie. Zaś nieco lepiej sytuuje się na skali ocen jej wulkaniczna opowieść. Islandzka Sygryda dotyka w swych historiach charakterystycznych dla życia Islandii elementów. W pierwszej powieści była to izolacja - wiadomo - wyspiarskość, dystans, to zawsze miało swoje niebagatelne znaczenie. Z biegiem czasu, wraz z rozwojem techniki, ów dystans naturalnie zmalał, ale pewien powiew złowrogi z tej powieści można było jakiś czas temu odczuć na wyspie, w dobie tych wszystkich pandemicznych lockdownów... Oczywiście pozostała łączność z zewnętrznym światem, więc nie było tak totalnego odcięcia od całej reszty, o której zresztą nie wiadomo naw