Posty

Wyświetlanie postów z styczeń, 2023

Jónas Hallgrímsson. Mniszek i trzmiel

 Lubię niezmiennie bajki. Naiwne opowiastki. Więc dziś taka będzie. O życiu... Trzmiele i pszczoły zbyt romantyczne nie są. Inaczej z kwiatkami. Jak to w życiu - jedni skazani są na obowiązki i uciążliwości roboty od świtu do nocy, inni mogą natomiast uroczo sobie potrwać. Jak kwiatek. Choć i wśród kwiatków też biedaczyn nie brak. Jak ten mniszek na pochyłej łące, podobny do stokrotki Andersena, która też tak bardzo pragnęła żyć... Każde istnienie ma prawo żyć... Choć nieborak nic szczególnego dać nie może, musi wystarczyć jego mała wdzięczność... Skarb ocalonego życia. Tak upartego, że gotowe jest oswoić największe nawet straszydła i niedogodności swego położenia...  Taka więc bajka islandzkiego poety romantycznego... JÓNAS HALLGRĺMSSON "Mniszek i trzmiel"  Pewnego razu na stromym zboczu wyrósł sobie mniszek, i była też pani trzmielowa, co w pobliskim gospodarstwie zamieszkiwała dziurę w murze.  Pani trzmielowa dobrze znała życie. Będąc jeszcze piękną i młodą, rozkochaną w k

Sigrid Undset. Viga - Ljot i Vigdis

Obraz
 Ludzie już tak mają, że wszędzie szukają śladów przeszłości. Skarby, kości, gary, broń etc, etc... Nie inaczej jest oczywiście w Norwegii. Kiedyś tam znaleziono na przykład kości dawnej mieszkanki Trondheim, co sobie wiodła życie, najprawdopodobniej kupieckie, gdzieś tam w trzynastym wieku, w okolicach panowania Haakona Starego czy Magnusa Prawodawcy. Żyła sobie i nawet zdołała się zestarzeć. Całkiem niedawno postanowiono przywrócić ją niejako do życia, odtwarzając jej sylwetkę w silikonie. Wyszła z tego radosna średniowieczna staruszka, o trochę już koślawych kończynach, już bez zębów... Ot, starszy człowiek. Kobieta z kosturem. W całkiem twarzowej czerwonej sukience, w jaką ją odziano, dbając przy wyborze kroju o dominujący w tamtej epoce fason... Fantastyczne, kolorowe średniowiecze, świat krzepy, zdrowia - bo jak ktoś się pochorował, to zwykle raz a porządnie - młodości. Starość nie była taka częsta, ale znajdowali się farciarze, którzy jej dożywali. Najwyraźniej odnaleziona pani

We're painting our faces and dressing in thoughts from the skies...

Obraz
A dziś siedem lat minęło od śmierci artysty...  Pozostanę jeszcze przy krążku "The Man Who Sold the World". Tak mnie przy tym przytrzymał Boy George, którego wspomnienie gdzieś mi się kiedyś nawinęło przed oczy. Boy George od zawsze jest superfanem Bowiego. Deczko ode mnie starszy, więc jego uwiodły jeszcze dźwięki chłopców z The Spiders w malowniczych przebierankach. Jako chłopiec był pod ich wielkim wrażeniem, tak więc zaraz sięgnął po cały ówczesny dorobek Davida i szczególnie podziałał nań wers z tej zamieszczonej tu wczesnej piosenki, który też tytułem jest tej notki... Wziął sobie to do serca, bo się potem przecież solidnie umalował, na bogato... Dzieje się ciągle niewyobrażalne. Świat bez Davida. Jedynie z pamiątkami... A "The Man Who Sold the World" to dla mnie taka pamiątka, którą darzę szczególną sympatią, bo w dawnych czasach przygrywała mi do rozpalonej do białości przygody miłosnej... Taka stara dusza ja ja wpadła tu jeszcze, tak już na ostatni raz (bo

Bowie Nomi

Obraz
Dziś David kończyłby 76 lat, jeśli dobrze liczę... Bo z liczeniem to u mnie zawsze było kiepsko... Jeśli o Davida idzie, to w tym roku bardzo się mój staż wielbiciela jego talentu zaokrąglił. Bo to już 40 lat! Bo należę do tej generacji fanów, do tych Bowiefilów, którzy zostali uwiedzeni za pomocą płyty "Let's Dance"... Wiosną tego roku tyle lat stuknie temu krążkowi. A ja mam wszystko tak świeże w pamięci... Miłość od pierwszego wejrzenia. Choć wtedy niektórzy psioczyli, że David wskoczył w komercję... Ale to wszystko było tak eleganckie, wytworne... 40 lat. To się wydaje dużo, choć te liczby są takie mylące, nie oddające rozmaitych poczuć... Można powiedzieć też: ledwie czterdzieści lat, bo przecież obok tej kalendarzowej wyliczanki jakimś cudem i wieki całe minęły... Metrykalnie wszystko idzie w przód, i liczby opisujące pojedyncze istnienie nie są zbyt oszałamiające, ale w poczuciach... Nie, nie - mogę powiedzieć, że nawet młodnieję... Dawno temu, kiedy jeszcze byłem

Duży Książę (22)

 Sny czarne wieją Nad moim życiem; Uśnij, nadziejo, Wraz z serca biciem!  W wir zapomnienia  Wiatr gdzieś rozsieje  Dawne wspomnienia...  O, smutne dzieje! Kolebką jestem, Co śmierć kołysze Grobów szelestem W wieczną gdzieś ciszę. * : - wyrecytował Książę naraz wybudzony z drzemki. W lekkim jeszcze podchmieleniu i z melancholijnym uśmiechem podszedł w stronę okna, za którym spała bezlistna kosztela. - O ile ciekawiej być zmyśleniem, co zawsze słowo odpowiednie podsunie. A i tak przecież wiem niewiele. Więc pozornie bez różnicy, gdy się wsnuję w świat przez nikogo niedopowiedziany... Niedopowiedziany... Najlepiej może, gdy tak jest... Ten Verlaine naturalnie zjawić się w swych słowach musiał. Tak tu przecież, chwilę temu, w narastającym seksualnym podnieceniu paplaliśmy coś o poetycznym Francuzie, co jednak wybrał przedmiot, bo tym przecie jest ciało... Trzeba w końcu zlitować się nad gadulstwem... Choć teraz jak znalazł, gdy ożywiony przedmiot pierzchł. Został obłok uczucia. Trwalszy o