Posty

Wyświetlam posty z etykietą Eyvind z gór

Eyvind z Gór (10)

Obraz
- Idziesz? - pyta Halla. - Tak. - Nie prosisz mnie o radę? - Nie tym razem. - Jeśli wyjdziesz, nie musisz się mną przejmować. - Wiem po głosie, kiedy jesteś zła. Powinnaś być mi wdzięczna, że wychodzę w taką pogodę.  - Tak, jesteś odważny. To nie tak, że masz jakąś nadzieję na uratowanie nam życia. Położysz się w śniegu i umrzesz. - Jeśli chcesz, możesz w to wierzyć. Halla podchodzi do Karego. - Proszę cię gorąco, niech te wszystkie twarde słowa popadną w zapomnienie. - To nie dlatego idę. Tak, najgorsze, co mnie może spotkać, to śmierć w śniegu. Ale to i tak lepsze niż siedzenie tutaj. - Przede wszystkim musimy zachować zdrowy rozsądek. Jedyna rzecz, którą możemy zrobić, to poczekać, aż burza ucichnie. - A wtedy jedzenie samo wtargnie tu przez drzwi. - Nie, ale wtedy będzie możliwość ratunku. Możemy poszukać jakichś korzonków, by stłumić najgorszy głód, a potem wybrać się na ryby nad jezioro. - Burza może jeszcze potrwać, jeszcze cztery, pięć dni. Do tej pory padniemy z głodu. - A...

Eyvind z Gór (9)

Obraz
  Kari właśnie wrócił z kąpieli. Na jego włosach perli się woda. - Tak sobie pomyślałem...- mówi. - Nie tak głośno - upomina Halla. - Tota właśnie zasnęła. - Gdzie idziesz? - zapytała jeszcze, patrząc za odchodzącym na stronę Karim, który po chwili znów się pojawił.   - Kiedyś, gdy poczuję się dość silny, spróbuję przepłynąć pod prąd aż tam, w głąb gardzieli wąwozu. Będę stąd wyglądać jak skrzat. Halla wstaje. - Arnes poszedł ku piachom. Będzie tu za niedługo. Planuje, by zejść na dół, na południe. - Tak właśnie myślałem. Że pragnie już stąd uciec. Mam tylko nadzieję, że nie stanie mu się żadna krzywda. Halla podchodzi do niego. - Jeśli nie wróci, będziemy sami. Jak za dawnych dni. - Bierze go za ręce. - Czy jeszcze ci na mnie zależy? - Wiesz, że tak. - Potrzebuję, by to słyszeć. Od ciebie. Kari przytrzymuje jej dłonie. - No tak, zbyt rzadko to okazuję. Zapominam. Ciągle musisz mi mówić, co powinienem dla ciebie zrobić. - Całuje ją i uwalnia dłonie z uścisku. - Przykro ci...

Eyvind z Gór (8)

Obraz
Arnes i Kari wracają roześmiani. - Na pysk byłbym runął do jaskini, gdyśmy odwalali głaz. - Naprawdę? - pyta Halla, zostawiając Tocie do zabawy źdźbło z jagodami. - Teraz możesz pobawić się sama - dodaje, wstając. - Czy rzeczywiście za każdym razem musimy zabezpieczać jaskinię tym nieszczęsnym głazem? Teraz, gdy nie pada, mogłaby pozostać otwarta. - Nigdy dość ostrożności - zauważa Kari. - Jeśli ktoś nas zaskoczy, nie będzie czasu, by ją zabezpieczyć. Obcy mogliby łatwo ją odnaleźć i wszystko w niej zniszczyć, tak jak to było pięć lat temu. Pamiętacie, na starym miejscu, jak wróciliśmy, by zastać jedynie ruiny i popiół. I to akurat wtedy, gdy zbliżała się zima. Ani kawałka baraniny nie zostawili. - Nie zapominam tak łatwo - odpowiada Halla. - Ilekroć o tym myślę, mam ochotę zrobić coś podłego. W końcu też jesteśmy ludźmi. Halla śmieje się chłodno. - Jesteśmy tylko lisami, co podbierają innym baranki. Kari spojrzał na Arnesa. - A ty jak chroniłeś swój dobytek, kiedy byłeś całkiem sam? -...

Eyvind z Gór (7)

Obraz
I tak minęło już trochę czasu, który bohaterom naszym upływa w dziczy, na pustkowiach. Ich chatka skryta jest pośród fantazyjnych skalnych formacji. Tuż obok stary, zwietrzały płytki pseudokrater, który wyrósł mocą bąbla gazu, jaki się kiedyś utworzył w płynnej lawie, kiedy zalany przez nią podmokły grunt zaczął się gotować... Szczyt stożka już dawno się zapadł, czas powalił też fragment ściany krateru. Sama chatka zbudowana jest z kamieni poprzetykanych darniną, kamienne ma też zadaszenie. Obok, po lewej stronie znajduje się wąwóz o nierównych ścianach, a jego dnem wartko płynie potok, który kawałek dalej, tam, gdzie ów wąwóz skręca na lewo, tworzy raptem huczący wodospad, którego szczyt można zobaczyć spod chatki. A dalej nad wszystkim góruje lodowiec. Przy chatce znajduje się przyjemny kawałek porośniętego zielenią pola. Tam też widać palenisko, na którym dogasa już  ogień. Wokół ogniska ustawione są głazy okryte skórami, na których można wygodnie się rozgościć. Ciszę mąci jedyn...

Eyvind z Gór (6)

Obraz
Pędzi, pędzi obrażony Bjorn, pokazując paluszkiem jak podstarzały skarżypyta. Za nim podąża wabiony przez tę złośliwość sýslumaður, który w tej sprawie musi odegrać rolę sędziego. Oczywiście awantura budzi ciekawość, lecą więc i gapie: chłopi, gospodarze, baby, parobkowie... - O, tu jest, oto on, to ten człowiek - woła Bjorn. Sędzia zbliża się do Karego. - Utrzymujesz, że na imię ci Kari, tak? - Pokazuje mu ozdobiony pieczęcią list. - Wedle tego pisma jest jednak, jak mi mówią, inaczej, bo w nim mowa o kimś o imieniu Eyvind. I tu stoi, żeś zbiegłym jest złodziejem. - To kłamstwa - odpowiada Kari. - Niech sędzia sam przeczyta - przynagla Bjorn. Sędzia obrzuca go surowym spojrzeniem, po czym otwiera list i czyta go mrucząc sobie pod nosem. Od czasu do czasu zerka też na Karego. - Co ten sędzia tam mruczy? - niecierpliwi się jakiś wieśniak. Bjorn objaśnia wieśniakowi rzecz: - Wczesną wiosną przybył tu człowiek, co rozpoznał w tym tam zbiegłego złodzieja. Pchnąłem stosowne pismo do odpowie...

Eyvind z Gór (5)

Obraz
- Witaj, Hallo - woła już z oddali Bjorn. - Szukałem cię przy zagrodzie. Dawnośmy się nie wiedzieli. Halla stoi nieco zmieszana. - Istotnie, dawno - odpowiada. - I jak tam réttir? Coś kuleje, bo wasze przegrody ciągle puste. - Kari się tym zajmuje. - To chyba pora, by go tam posłać. - A czy naczelnik przybył może z pomocną dłonią? - spytał Kari. - Hallo, mam z tobą do pomówienia - powiedział Bjorn. - Właśnie idziemy ku zagrodzie, więc po drodze możesz wyłuszczyć sprawę. - Jeśli to nie kłopot, wolałbym, aby rozmowa ta odbyła się tutaj. Rzecz ma swoją wagę i nie chcę omawiać jej tam, w obecności tych wszystkich ludzi. - Zatem, Kari, będzie lepiej, jeśli sam pójdziesz do owiec. - Nie zapomnij tylko zapytać szanownego naczelnika, czy to prawda, że całe lato wcierał sobie łój w kolana - rzucił na odchodnym Kari. - Zuchwalec z niego. Tym lepiej, że się go wkrótce pozbędziemy - mruknął Bjorn. - No więc z jakiego to powodu chciałeś się ze mną widzieć? - Poprzednim razem rozstaliśmy się w gniew...

Eyvind z Gór (4)

Obraz
  Parobek teraz się zjawił. - Nie ma tu przypadkiem Arnesa? - pyta. - Jestem tu. - Bo są tu jakieś owce z oznaczeniami, których nikt nie rozpoznaje. Mógłbyś podejść i rzucić okiem? - Chwili spokoju - wzdycha Arnes i stara się podnieść, co udaje mu się dopiero, gdy Halla podaje mu rękę. - Dziękuję za pouczającą opowieść - powiedziała. W tym czasie parobek zwraca się do Jona: - A twój brązowy skop dał nogę. Nie pozwolił się zapędzić do zagrody. Na to Jon: - Znakomicie! To dobry znak! Należy spodziewać się tedy jeszcze długiej i pogodnej jesieni. - Podniósł się teraz z ochotą z miejsca, co uczynili także wszyscy jego ludzie. Kobiety żegnają się. - Widzimy się później! - Tak, do zobaczenia - odpowiada Halla. Gudfinna zabiera się za pakowanie. - Nie żałowali sobie rekina - mruczy przy tym. A oto zgrzany, szczęśliwy i roześmiany Kari. - Witaj, Hallo! - Dobrze znów cię widzieć. Arngrim próbuje wstać. - Teraz jestem tak pijany, ze aż raduje mnie beczenie owiec. A tak przy okazji, na piegi ...

Eyvind z Gór (3)

Obraz
Wyszła więc prawda na jaw i Halli zaszkliły się oczy. - Trudno już będzie w cokolwiek uwierzyć - mówi. Kari klęka przed nią: - Uczyń, co uznasz za stosowne. Wyrzuć mnie za drzwi albo oddaj w ręce prawa, ale musisz mi wybaczyć. To ten śnieg, ta bieda... Halla wstaje. - Nie, nie będę płakać. To głupie. Powstań! Nie jestem Bogiem, byś mnie prosił o wybaczenie. - Ta samotność w górach - mówi, podnosząc się z kolan - trudna była do zniesienia. Cała zima minęła w ten sposób. Dlatego wreszcie poważyłem się zejść na dół, tutaj, z dala od domu, pod nowym imieniem. Od tego czasu chodziłem jak we śnie, bojąc się przebudzenia. Wiele razy myślałem o tym, by wyjawić całą prawdę, ale z biegiem czasu coraz trudniej było mi się na to zdecydować. Nie wiem, czemu. Teraz jednak wiem i mogę o tym otwarcie powiedzieć. Kari cię kochał. Jesteś jedyną kobietą, do której żywił to uczucie, lecz teraz Karego już nie ma i wszystko było tylko marzeniem biednego, nieszczęśliwego człowieka. - Nic już nie mów! - Kocha...

Eyvind z Gór (2)

Obraz
- Co za licho go tu niesie? - spytała Halla. - Krowy znalazłeś? - Tak - odpowiedział chłopiec. - Szedłem, a one właśnie były w drodze do domu. Są już w zagrodzie. - Powiedziałeś dziewkom? - Nie jeszcze. - Gudfinno, pójdź i poproś gościa do domu - powiedziała Halla. - Gudfinna wstaje. - A, i nie zapomnisz o mleku? Gudfinna wyszła, potakując głową. - A ja sobie poszukam legowiska - mówi Arnes. - Nie chcesz pogwarzyć z naczelnikiem? - Gdybym znalazł jakieś martwe owce z jego znakami na uszach, chętnie bym mu o tym powiedział. - Dobrej nocy zatem. Śpij dobrze. - Dobranoc - odpowiedział na odchodnym Arnes. Halla w oczekiwaniu na gościa przygładza sobie włosy. W tej chwili wchodzi Bjorn ze szpicrutą o srebrnej rączce. Na nogach ma długie jeździeckie skarpety sięgające ponad kolana. - Dobry wieczór - wita się Halla. Bjorn, wskazując na swe skarpety: - Nie zdjąłem ich, a teraz widzę, że nie są zbyt czyste. - Może usiądziesz? Coś ci podać? - Nie. - Siada. - Nie jestem zdrożony, to nie tak dalek...