Posty

Wyświetlanie postów z styczeń, 2021

Allvis, czyli Mądrala

Obraz
Þórr kvað: Segðu mér þat, Alvíss, - öll of rök fira vörumk, dvergr, at vitir-: hvé þat öl heitir, er drekka alda synir, heimi hverjum í? Alvíss kvað; Öl heitir með mönnum, en með ásum bjórr, kalla veig vanir, hreinalög jötnar, en í helju mjöð, kalla sumbl Suttungs syn ir. To staronordyckie strofy o piwsku. Choć budzi to wątpliwości, bo czy o jeden napitek chodzi?... Ale najistotniejsze jest naturalnie to, że każdy mózgotrzepne ma właściwości. Oł - to takie prasłowiańskie chyba... Napitek jakiś... Ot - piwo - jakaś taka substancja do picia, bezpieczniejsza niż woda z niegdysiejszej zaszczanej studni... No bo taki mjöð: no, miód, z miodu pszczelego, ale też po prostu jakiś drink, coś, co można, ku wesołości, trzepnąć z kumplami. Bjórr - brzmi niemal jak dzisiejsze: beer... Lecz, jak poucza mnie Else Roesdahl, specjalistka od Wikingów, bjórr to raczej takie solidnie sfermentowane winko owocowe... A więc czym się raczą poszczególne stany, pytał Mądrali bóg Thor? A mądrala się mądrzył, jak

Duży Książę (10)

 - Nie raz Książę zapewniał mnie, że wypełnia ostatnią wolę Howarda. Czy incydent z pierścieniem można zaliczyć do przejawów tej troski? - Powiedzmy, że zadziałałem jak ów Lafcadio od Gide'a. - Zatem jest Książę pozostającym poza wszelką moralnością eksperymentatorem? Wiem, że w  ustach zwykłej męskiej kurwy może to brzmieć osobliwie... - Albo mówiliśmy o tym, albo nie - przerwał Książę - ale wiedz, że twój fach traktuję jako najuczciwszy. Burdel to zawsze instytucja, gdzie rzetelne zasady są najjaśniej przedstawione. Czysta praworządność. - Dyktowana jednak wypłacalnością. - Ten świat udaje, że są jakieś darmowe obiadki. A obaj dobrze wiemy, że to nieprawda. Ostatecznie to ja otwieram szkatułę, choć pomny możliwości, wiem, że starcza tego ledwie na podstawową kaszkę. I to nie objaw mojego sknerstwa, tylko rozmiarów ludzkiej niedoli. A wracając do Lafcadia... Szczęśliwie dość rzadko podróżuję koleją, więc są małe szanse, że wypchnę jakiegoś nieszczęśnika z pędzącego wagonu. - To dl

Station to Station

Obraz
No i w tych dniach stuknęło płycie "Station to Station" 45 lat... A ja jej słucham gdzieś tak od trzydziestu pięciu... (Bo ja jestem tym odkrywcą Bowiego z początku lat osiemdziesiątych, od owego "Let's Dance" nakręconego między innymi w australijskiej dziurze Carinda - ta knajpa ciągle jest, i nic się tam nie zmieniło!!) Nigdy mi się nie znudziła... Ten plastikowy soul... Ledwie sześć kawałków, rozbudowanych... Jakieś dziwne połączenie patosu z tańcem, o szczególnym brzmieniu. Wielce kokainowa rzecz. Z traumatycznych, jak mówił Bowie - który zresztą w tamtych czasach wygadywał różne dziwne rzeczy - chwil swojego życia... Bowie wracał do Europy. W tym samym czasie Brian Eno nagrał "Another Green World". Bowie odkrył płytę Briana, Brian odkrył owo "Station to Station". Obaj panowie stwierdzili, że współpraca może być ciekawa. I doszło do owocnej współpracy... Wybór padł na Berlin... Wtedy jeszcze Zachodni, otoczony murem - dziwaczne świadectwo

Wielka woda

Obraz
Ze zwichnietą, tylko szczęśliwie zwichniętą nogą z bieli idę w zieloności... Koffie, to dla Ciebie... Z dziwnych czasów, kiedy jeszcze Maryla miała sens...:))  Tekst: Agnieszka Osiecka:

Gildran - Snjór

Obraz
Coś tam się miałem produkować, ale po co... Tak się oślepiająco cudnie zrobiło. W tych ponurościach zimowych wreszcie biel... Nic nie widać, a jest jasno... Gildran mi przyszedł na myśl. Z tą muzyką mi się kiedyś fajnie podróżowało po Islandii... Śnieg:

74

Obraz
lata skończyłby dziś David Bowie. I dużo to, i mało - zależy jak bardzo jest się znudzonym życiem... David Bowie szybko się nudził, ale bynajmniej nie życiem... Stąd jego pracowitość i zmienność, i dlatego można o nim powiedzieć, że umarł młodo... Los dał mu talenty, a ten je wykorzystał, choć ten najbardziej wpływowy artysta w dziejach tej zasranej planetki powiedział kiedyś, że będzie miło, jak go zapamiętają jako faceta, co miał fajne fryzury.:) Ten gość nauczył mnie marzyć... Nie wiem, na ile był świadomy tego, jak wiele istnień ocalił... Ja mam ciągle w pamięci takiego mężczyznę w dżinsowym mundurku, co tuż po wieści o śmierci Davida przyszedł na legendarną Heddon Street, bowiefilsko i gejowsko legendarną ulicę w Londynie,  ze świeczkami w oczach, na pierwszy rzut oka solidnie przejechany przez życie i dość gruntownie alkoholowo podtopiony, by opowiedzieć, jak żyje dzięki sztuce, sztuce Davida. Dla mnie Bowie jest trochę jakąś taką uproszczoną wersją Oscara Wilde'a... Paradoks

Kiedy śpią

 Może warto by było tu zacząć ten rok tak poetycko i trochę życzeniowo... Co pierwsze zwykle jest najlepsze. Ten wiersz Rolfa Jacobsena tłumaczyłem dwa razy... Drugie tłumaczenie mi się nie podoba, pierwsze zaś na jakiś czas mi uleciało... Zagubiło się... Aż tu pewnego razu znalazłem tamten przekład w pracy jednej ze studentek skandynawistyki. Uznała wiersz za piękny i dogłębnie go przeanalizowała. I bardzo mi miło, że tamta moja translatorska chwila nie przepadła. I że się przydała... Miło tak czasem wrócić do siebie za czyimś pośrednictwem... ROLF JACOBSEN "KIEDY ŚPIĄ" Ludzie są dziećmi, gdy śpią, wtedy nie ma w nich wojny. Rozluźniają ręce i oddychają tym spokojnym rytmem nadanym im przez niebiosa.   Ściągają usta jak małe dzieci i rozchylają lekko swe dłonie, żołnierze i politycy, słudzy i panowie. Niebo skrywa się za zwiewnym welonem mgły, a gwiazdy stanowią straż, kilka godzin, gdy nikt nie wyrządzi nikomu krzywdy.   Gdybyśmy tylko mogli wtedy mówić do siebie, wtedy, gd