Posty

Wyświetlanie postów z listopad, 2020

Duży Książę (8)

 - Jakież to niebo jawi się Waszej Wysokości, co je diabeł tu, wedle mowy waszej, spreparować umie? -  Diabeł i tylko diabeł, Bóg bowiem daje jedynie tworzywo...  -  Sam Książę lubi się na Oscara Wilde'a powoływać, a ten karmił słuchaczy kiedyś opowiastką o tym, jak to dusza poszła do Boga. Bóg, kiedy ją ujrzał, rzekł: - Nagrzeszyłaś, tedy pójdziesz do piekła. - A dusza na to: - Do piekła pójść nie mogę, bo właśnie stamtąd przychodzę. - Ach tak! - Bóg się zamyślił: - Zatem niebo ci pisane. - Ale tam też nie mogę pójść - odparła dusza. - Jakże to? - No bo ja sobie nieba nijak nie potrafię wyobrazić... - Ależ to ziemskie niebo... To pewna wygoda gwarantowana cyrografem. Wcale nie wolna od trudności, ale jednak dająca sposobność spojrzenia na szary mozół ludzki z góry. Diabeł ma nosa, i wie doskonale, kto dzieł mu wielkich a zdumiewających dostarczyć może... A piekło... Choć bez dyplomu, jak mniemam, to jednak kształcony jesteś i wiesz doskonale, jak sprawnie poszło Dantemu opisywanie

Czarne morze

 Ja nie chcę znów za dużo mieć, za mało też; wystarczysz ty, wystarczy mi parasol w deszcz... I modny strój, i dobry but... I jeszcze żeby stał się cud... Tak to sobie tu pozwoliłem w nieco odmienionej formie przywołać Agnieszkę Osiecką... Tak na chwilę, bo teraz powędruję znów na Islandię... Cud by się przydał, albo przynajmniej jego odmiana w postaci dobrego zbiegu okoliczności... Jakże wieloznaczny jest ten wiersz, co mi się wepchnął pod oczy... Niech będzie znów Magnús Sigurðsson... Jónas, jego przyjaciel, pewnego razu poszedł popływać w jeziorze, gdzieś tam w Italii, i tam, w tych wodach, został powołany w zaświaty... I z tego zrodził się wiersz przedziwnie wpasowany w nasze czasy, także, cudownie, bądź mocą zbiegu okoliczności, w naszą nadwiślańską realność... MAGNÚS SIGURÐSSON "Czarne morze"        Pamięci Jónasa Þorbjarnarsona (1960 - 2012) 1. Głęboko zanurzony  ponury statek tnie dziobem fale raz za razem, wreszcie łamie się i tonie. * Ten, kto może nam powiedzieć,

Myśl o zimie. Magnús Sigurðsson

I tak to dobrnęliśmy do listopada. Już niedaleko do zimowych progów... Pierwsza taka zamaskowana jesień. W jednych miejscach dziwnie pusto, w innych tłoczno, pośród okrzyków sprzeciwu i w radosnej twórczości kartonowej. Młodzi się wkurzyli, a starsi, bez względu na wszystko, powinni się wstydzić, na tej samej zasadzie, na jakiej wstydził się kiedyś Klaus Mann, gdy zobaczył swojego chłopaka w amerykańskim mundurze, przywdzianym dlatego, że Hitlerowi zachciało się wojny. Choć sam nic nie zawinił, to jako Niemiec czuł wstyd za tę wybuchłą wtedy teutońską furię... Sam potem przywdział podobny mundur... I tak teraz starsi winni, winni tego wszystkiego, co się teraz wyprawia, na dodatek pośród zarazy, murem stać za tymi wkurzonymi młodymi... Jakaś iskierka nadziei rozpaliła się w Stanach. Szczególnie zachwyciła mnie ta pierwsza w tamtym kraju przyszła pani wiceprezydent, która dzięki swym talentom i gigantycznej pracy spełniła ten mityczny amerykański sen, torując sobie drogę do miejsca, w k

Duży Książę (7)

 Aubrey. Oliwkowy chłopiec. Książę nie skrywał swej radości, widząc, że przebrał się ów piękny do obiadu w jasnobłękitną koszulę i jasnoszarą marynarkę. Prezentował się olśniewająco, hipnotyzując Księcia swym lodowatym, jasnoniebieskim spojrzeniem. Jakże cudownie cały ten szaro - błękitny chłód kontrastował z jego opalenizną... Luka właśnie przyniósł karafkę dereniówki wyprodukowanej przez tutejszego proboszcza. - Będzie w sam raz dla naszej dobrze wybieganej dziczyzny - zawyrokował. - To jest więcej niż pewne, mój drogi - powiedział Książę. - Gdybym wierzył w Boga, musiałbym uznać za pewnik, że to istota mająca jakieś zaszłości alkoholowe. No bo pijak zwykle nie łamie się na ślizgawce, a ksiądz czyni cuda i owe cuda rozlewa do gąsiorów i butelek. - To zdrówko - Luka pospiesznie napełnił kieliszki i zachęcił biesiadników, by bez ociągania się łyknęli nieco rozgrzewającego płynu. - Bo ja muszę pędzić. Trzy dni temu wichura zerwała nam jeden dach w gospodarstwie i muszę teraz zobaczyć, j

David Bowie - The Man Who Sold The World [2020 Mix] [Official Lyric Video]

Obraz
I to właśnie dzisiaj... Dziś są moje urodziny... Cholera, ten kawałek ma tyle lat co ja... Numer jest piękny, choć niezbyt wesoły...  David Bowie. The Man Who Sold the World.

...and don't tell me what to do

Obraz
Zaduszki dziś. Więc o zmarłych wypada wspomnieć... Mnie dziś Klaus Nomi przyszedł na myśl. Znowu jakoś te Niemcy, cholera... Od dawna już nie ma Klausa, od 1983 roku. Był jedną z pierwszych sławnych postaci, którą zabił straszący wtedy upiór o nazwie AIDS. Każda epoka ma jakieś swoje nieoswojone potwory. Dziś też mamy takiego potwora, który zbiera swoje żniwo. Nie znaczy to jednak, że ten, co zabił Kalusa, ustąpił... Tyle że to już potwór oswojony, o którym mało się teraz gada... Klaus miał cudowny głos i pławił się w dość osobliwej estetyce - można powiedzieć - rozciągającej się od Berlina po Tokio... (polityki nie należy w to mieszać)... A ta wielka mucha pod szyją, to pamiątka po Davidzie Bowie... David lubił ludzkie osobliwości i dlatego bardzo chciał wystąpić z Klausem. Tak się akurat złożyło, że w 1979 roku Nomi występował w Nowym Jorku, Bowie więc zaraz użył swej magii, by przyciągnąć do siebie ciekawego artystę i jego chłopaków... Ich występ w "Saturday Night Live" pr