Posty

Wyświetlanie postów z wrzesień, 2022

Kvöldvísa

Obraz
Wieczorna piosenka... Wprawdzie jeszcze nie wieczór, ale już wkrótce... Dobra pora na spacer, długi, sentymentalny... W pewnym momencie wiemy już, że choćby kilka strat nie da się w żaden sposób naprawić, zrekompensować. Nawet jeśli wszystko dobrze się układa, gdzieś tam tkwi w nas poczucie braku, coś gdzieś się zagubiło, coś przepadło... Zwykle może to nie doskwiera, po psychozie przebudzenia człowiek wwierca się w kolejny dzień zapchany obowiązkami... Ale wystarczy nagle uderzająca zapachowa nuta, przyjemna, która naraz wydobywa z zakamarków naszych wnętrz taką czy inną zgubę, jej widmo, i zaraz budzi tęsknotę... Spacer, włóczęga ulicami i placami w złocistych promieniach idącego już na spoczynek słońca, i coś nagle staje nam przed oczami, wydostawszy się z duszy, co cicha i mroczna jest jak głęboka studnia... Zapachy mają szczególną moc, by budzić w nas wspomnienia, najmocniej zapadają w pamięć i to do nich wszystko inne się przykleja: zdarzenia, twarze, domy, itd, itd... ---- Nie o

My pałuczili samonastajaszczije bikbity

Obraz
Przy okazji poprzedniego wpisu przewinęły się osoby Kory i Piotra Marka... Jakoś tak błądzę intensywniej w latach osiemdziesiątych, a więc w latach troszkę późniejszych od wspomnień Kory o niesamowitościach Niemczykowego mieszkania, ale czas nie stał w miejscu, postaci, już w pewnych odmianach, szły dalej, Niemczyk w gołębie, a Kora i Piotr w muzykę...  I ta muzyka tak mi brzmiała w tym dziwnym, acz szczęsnym dla mnie czasie... Żyje się raz, kilka lat, tak między szajsem dzieciństwa a szajsem dorosłości... Mało byłem konkretny. Trochę jak pewna postać z kabaretowego skeczu, w którym pani pyta się dzieci, kim chciałyby zostać, na co dzieci odpowiadają, wyrzekając bzdury typu: doktorem, strażakiem, prawnikiem, i tylko jeden zaskoczył wszystkich, ogłaszając: - A ja chcę zostać homoseksualistą... W zasadzie podobne miałem plany. I to mi się najlepiej udało. Bo poza tym... Nie, no - za co się nie wezmę, to jest super. Gorzej, gdy już się za coś wezmę - wtedy nie podchodzę do rezultatów już

Anielsko - diabelski Krzysztof

Obraz
  ...przez rekontekstualizację konstytutywnych elementów rzeczywistości ukazywanie jej skostniałości, zastygnięcia w rygorze społecznie usankcjonowanych zasad, którym brak przełożenia na rzeczywistość intersubiektywnych doznań... Odkłamania, gry z mitami, bzdury - struktury... I takie tam, zdania - kokony... Można i tak, choć to tylko takie przebieranki, jarmarczne dodatki, ptaszek cepeliowski na ramieniu, doczepione do łopatek papierowe skrzydełka, śledź zamiast krawata, snucie nitek na dużą odległość, chwytanie zająca do walizki, a przede wszystkim pokazywanie gołej dupy... Można snuć oszałamiające zdania, aż można by się zawahać przed publicznym zdjęciem spodni, wiedząc, jak doniosłe to może mieć znaczenie... Bo czy jest się aby odpowiednim typem?... No tak, ale dziś to inne czasy i ostatnie majtki plączą się gdzieś koło kostek... Krzysztof Niemczyk - legenda... Trochę taka odbudowana, poruszona trochę jak dogasające węgielki w piecu, na chwilę chyba też, na mały snop iskier, zachow

A poza tym... Birgir Svan Símonarson

 Biorąc pod uwagę rozmaite okoliczności... Mimo wszystko, i tak dalej... Jakoś jeszcze trwam, dopasowując poezję do sytuacji... Birgir Svan Símonarson, ze zbioru "Eftir atvikum" (2011): Birgir Svan Símonarson A poza tym Bywają poranki, że się nie mieszczę we własnym ciele   kwiatki w pokoju reagują, kiedy ku nim się zwracam   czasem spadam swobodnie, a spadochron ani myśli się otworzyć   jakby mi ktoś w głowę wpakował trojańskiego konia, jakby w żyłach rwał strumień nieskończonego spamu   A poza tym jakoś ujdzie       przełożył Kiljan Halldórsson