Posty

Wyświetlam posty z etykietą Aksel Sandemose

Dziecko

Obraz
Dzieciństwo - niezbyt łatwe to zadanie. W maglu starszych dzieci, w kręgu zaklętym, gdzie przelewa się zło w nowe naczynka. Na zawsze pozostajemy dziećmi, bo psychika jest jak pień drzewa, w którym rok po roku przyrastają tylko kolejne słoje. Nic się nie gubi, niczego się nie zapomina, nic się nie przedawnia, póki tylko w żyłach i tętnicach płynie krew, co odżywia i natlenia całą tę makabrę. Chociaż udajemy, że wiele złego można zapomnieć, że się w myśli dzieciństwo może obrócić w taką miłą, spokojną niedzielę poprzedzającą dorosłość... Wolimy nie pamiętać o złych czasach, więc przetwarzamy je w jakieś przecukrzone bajki. (Pamiętam, jak moja mama piekłoszczka opowiadała o swoim dzieciństwie - ależ fenomenalnie potrafiła zmyślać, była zawołaną kłamczuchą, chyba żyjącą w ogóle w dwóch różnych światach - sam byłem jakimś wymysłem, takim na użytek zewnętrzny, przez co zakładała najwyraźniej, że w zasadzie jestem bezdusznym przedmiotem o wadliwej konstrukcji... Jednak jej siostra kiedyś roz...

Jón úr Vör. Grudzień

Grudzień... ucieka mi za grudniem... Już miesiąc po kolejnych urodzinach... Ciągle starszy i starszy. I jak zwykle martwiący się o innych... Ale niezmiennie cieszę się grudniem, jego mrokiem, chłodem... Tak, lubię ten mróz. Już trochę sypnęło, co też mi się podoba... Od dawna jest już też przedświątecznie, bo przecież tuż po tych skrzywdzonych cmentarzem kwiatach, po chryzantemach, zapalają się lampki, choinki, mimo wszystko, nawet w ten czas zły... Mało jest słońca, więc nadrabiamy te braki żarówkami, płomykami... Lubię to oczekiwanie, tak jak dawniej... Bo same święta to już w zasadzie zwykłe niedziele... To, co wyczekiwane, zazwyczaj rozczarowuje... To tak jak czekanie w podnieceniu na miłosne spełnienie - gdy jest już po wszystkim, człowiek zaczyna się zastanawiać: - I o co tyle krzyku? Oczywiście lubiłem bardziej jako dziecko - chociaż może to złe słowo, bo w zasadzie nigdy nie potrafiłem być dzieckiem, więc też i żaden ze mnie dorosły, bo w gruncie rzeczy między dzieckiem a doros...

Bezradność

Byś serce moje rozkroił, nic w nim nie najdziesz inszego, jako te niepokoje: sromota, sromota, wstyd, palący wstyd; jakoweś Fata nas pędzą w przepaść -  Że tak powiem Stańczykiem z "Wesela" Wyspiańskiego... Czasem mam ochotę się napić, czuję jednak, że zostałem pokonany przez abstynencję. Taka druga strona medalu. Może tylko bardziej ponura. Moja abstynencja to żaden tryumf. To jedynie sytuacja, która pcha mnie ku konstatacji, że tracę definitywnie zdolność do łudzenia się... Dziwne te czasy. Pospani tacy co rusz jesteśmy. Momentami tylko budzimy się z krzykiem, by jednak zaraz odwrócić się na drugi bok i spać dalej... Czuję bezradność. Gdy widzę tabuny łgarzy, małych złodziejaszków i tym podobnych lumpiradełek... Chociaż nie chciałbym tego bagatelizować, umniejszać niebezpieczeństwa. Zawsze jednak powinniśmy być czujni... Przypomina mi się taki stary wiersz Arnulfa Øverlanda "Du må ikke sove" (Nie wolno ci spać), który kiedyś, w latach trzydziestych minionego stule...