Posty

Wyświetlanie postów z październik, 2020

Stein Mehren. Przyjaźń

 By nie przesadzać ze spacerami, zamknięto nekropolie... Dziwny czas. Tu zaraza, tu kopniak w kobietę, co gniew wreszcie wywołał. Osobliwe momenty, z wyzwalającym wulgaryzmem, co bardzo mi się podoba, bo sam kocham język, więc i wulgaryzmy są mi bliskie, a nawet pożądane. Sam trochę pochodziłem i pokrzyczałem, pokrzepiony tym, że już nikt wreszcie nie śpiewał "Imagine"... Ten stan mamy na własne życzenie, to wynik naszego niedbalstwa, lekkomyślnej obojętności... Czy się wreszcie przebrała miarka? Czy coś wreszcie w czaszkę zastukało? Czy może jest to, tym razem obfita wprawdzie, ale jednak tylko kolejna jałowa okresowa rzeka protestu, która rychło, przetoczywszy się przez ulice, wsiąknie w piach? Nie wiem... Nie jestem optymistą, ale się ucieszę, gdy pozytywnie zostanę rozczarowany...  Ja w każdym razie o tyle mam czyste sumienie, że nigdy nie dałem się nabrać na "Genialnego Stratega - ale mnie dziś śmiech ogarnia, jak patrzę na tego oszołomionego, zapędzonego w kozi róg

Gustaw Holoubek - Nie wycofuj się

Obraz
Tak sobie sięgam w te przeszłości, do tych duchów, które kocham, a których już brak... I tak w tę jesień ciemną, prośba skromna... Nieodżałowany pan Gustaw, w słowach nieodżałowanego Wojciecha Młynarskiego...

Zmęczenie

Obraz
Kilka nocy temu zdarzyło mi się coś wyjątkowego. Nigdy jeszcze mnie to nie spotkało. Jak bym się zbliżał wielkimi krokami do samobójstwa. Raptem ja i ja, ja versus ja... Nigdy czegoś podobnego nie przeżyłem... Sen, nie sen. Żadnych udziwnień, żadnych deformacji... Ja znam przywidzenia, pamiętam, kilkanaście lat temu, po śmierci partnera, kiedy bałem się swojego domu, a jednocześnie brakowało mi sił, by na dłużej wychodzić... Byle tylko wyprowadzić psy na spacer i kupić jakiś ochłap w sklepiku, bardziej myśląc o nich niż o sobie... Wtedy, gdybym był wierzący, uwierzyłbym w życie pozagrobowe, ale ponieważ życie uważam za zwykłą przyziemną bzdurę, wolę tkwić przy halucynacjach, figlach własnego mózgu... Kiedyś też, gdy byłem jeszcze nastolatkiem, miałem poważne zaburzenia snu. To było coś, co ludowa mądrość nazywa zmorą. Człowiek po prostu budzi się, gdy jego ciało ogarnia jeszcze paraliż przysenny - nie można się wtedy ruszyć, człowiek czuje na sobie nieprzyjemny ciężar i miewa przywidze

Duży Książę (6)

Kolejowa stacja w Nasturcjowej Dolinie. Niewielka, z małym budyneczkiem, schludną poczekalnią pachnącą woskowymi kredkami; jeden peron, jeden tor, za którym wznosi się stromy nasyp, teraz jesiennie zrudziały i nieatrakcyjny, latem jednak urzekający purpurą kwitnących wierzbówek. Na peronie stoi wystrojony w kolejarski mundur Simon, w mundur uszyty według projektu samego Księcia, który uznał, że Książęce Koleje winny być nie tylko punktualne, ale i szykowne, w każdym calu, każdy więc, nawet najmniejszy przystaneczek zyskał swego zawiadowcę i pomocnika zdobnych w złocone guziki, których obowiązkiem było dbanie o porządek i życzliwość dla każdego podróżnego. Simon zamiatał więc całe to swoje kolejowe obejście, sprzedawał bilety, siedząc za okratowanym okienkiem, które na noc zasłaniał kwiecistą lnianą zasłonką oraz witał każdy zatrzymujący się na stacji pociąg. I nie miał zbyt wiele do roboty, bowiem w ciągu doby ledwie kilka z nich tu przystawało na chwilę, i ledwie trzy ciągnące swe wag

Z islandzkiej poezji

 O miłości będzie. W tym czasie zarazy... Choć jej zwykle ciężko, nawet bez niej. Tak mi się ten wiersz przypomniał teraz... A myśl moja biegnie dziś daleko: za lasy, za rzeki, za granice, te powiatowe i państwowe... Komuś gdzieś jest smutno z mojego powodu. I nic się już nie da zrobić... Smutny, przykry wypadek. Leiðinda uppákoma... Oddaję głos poetce. Vilborg Dagbjartsdóttir. VILBORG DAGBJARTSDÓTTIR Przykry wypadek Skorzystałam z czasu na reklamy i wybiegłam szybko z domu, żeby wyrzucić śmieci.   Czyż to nie Amor cichutko płakał siedząc na pokrywie jednego z kubłów!   Kołczan pełen połamanych strzał.   Jego skargi przeszyły mi serce, ale cóż ja mogłam poradzić - stara kobieta.   No i "Derrick" właśnie leciał w telewizji.                           przełożył z islandzkiego Kiljan Halldórsson    

Duży Książę (5)

Max okazał się bardzo profesjonalny, gdy nalewał wermut do szklaneczek; w żaden bowiem sposób nie okazał swej niechęci do Aubreya, choć z pewnością nie w smak mu było obsługiwać tego - jak uważał - łajdaka. - Otworzył butelkę przy nas, możemy więc być pewni, że do niej nie napluł - zauważył z rozbawieniem Książę. - Cieszę się, że dopisuje ci apetyt. Na pewno jesteś zmartwiony, zatem... - Zatem właśnie dlatego lubię jeść. - To znakomicie. Howard prosił mnie, bym o ciebie zadbał. Moja kuchnia jest do twojej dyspozycji. Swoją drogą, jesteś pierwszym jego chłopcem, którego specjalnie polecił mej uwadze. - I zarazem ostatnim. - Myślisz, że to tylko status tego ostatniego rozstrzygnął sprawę? - Jestem srebrną monetą znalezioną w blasku księżyca... - Domyślam się, że z kałuży... Ach, ten uporczywy dziewiętnasty wiek... - Książę uśmiechnął się i zastukał pierścieniem o szklaneczkę z aromatycznym winem. - Max niedobrze się o tobie wyraża. Jak słyszę, jesteście obaj z Nasturcjowej Doliny. - Tak,