Z islandzkiej poezji

 O miłości będzie. W tym czasie zarazy... Choć jej zwykle ciężko, nawet bez niej. Tak mi się ten wiersz przypomniał teraz... A myśl moja biegnie dziś daleko: za lasy, za rzeki, za granice, te powiatowe i państwowe... Komuś gdzieś jest smutno z mojego powodu. I nic się już nie da zrobić...

Smutny, przykry wypadek. Leiðinda uppákoma... Oddaję głos poetce. Vilborg Dagbjartsdóttir.

VILBORG DAGBJARTSDÓTTIR

Przykry wypadek

Skorzystałam z czasu na reklamy

i wybiegłam szybko z domu,

żeby wyrzucić śmieci.

 

Czyż to nie Amor cichutko płakał

siedząc na pokrywie jednego z kubłów!

 

Kołczan pełen połamanych strzał.

 

Jego skargi

przeszyły mi serce,

ale cóż ja mogłam poradzić - stara kobieta.

 

No i "Derrick" właśnie leciał w telewizji. 

                         przełożył z islandzkiego Kiljan Halldórsson

 

 

Komentarze

  1. No tak, starość nie zna miłości
    Starość jest czasem podeszłej zazdrości. A może to jest tylko zazdrość przeszła? Czyli w zasadzie tęsknota do straconych szans i braku odwagi, kiedy był na nią czas

    OdpowiedzUsuń
  2. Wiesz co, to wszystko na kupę... Uciąłem definitywnie sprawę z Niemiaszkiem. A on jeszcze wziął winę na siebie... Jezus - Maria... Pozwoliłem narobić pasztetu... Mój Franek tylko powiedział - Patrz, co robisz... Komuś jest przykro, po mnie jak po może niezbyt szczelnej kaczce...
    O, jak mi kiedyś brakowało odwagi... Pewnie wszystko by się inaczej potoczyło... Ten mały utworek przemówił do mnie dzisiaj bardziej niż kiedykolwiek... Czuję się chujowo, ale co poradzić...
    Ale humor mi poprawia fakt, że mnie odwiedziłeś...:))
    Koffie, Koffie...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Odwiedziłem a ty już napisałeś kolejne księgi niezmierzone, których przeczytać nie zdołam pewnie całych w tym roku, i przez rok... Aż wstyd się przyznawać...

      Usuń
    2. Pewnie znów się zablokuje komentarz ale: pasztety czasem bywają dobre. Ostatnio dostałem zjeby że opierdoliłem cały bez pytania... A w życiowym pasztecie: kim jestem by dawać rady, oceniać lub skazywać ludzi za życie. Za to że nie chcą do końca zgasnąć? No kim?

      Usuń
  3. Kurwa, teraz mój się nie opublikował. Ja uwielbiam pasztety, nożykiem, na chlebek, z masełkiem. Też cały umiem opierdolić... Kochany Koffie, ja sam czułem, że poszło za daleko. Spoko, spoko, Niemiaszek jakoś musi sobie z tym poradzić. Czuję się z tym źle, jasne. Ale nie masz w tym swojego udziału. Zabujał się facet, i nie myśl sobie, że to tylko mój kryzys wieku średniego.:)) Piękny, dobrze utrzymany, z zaskakująco niewielkim doświadczeniem... Ale ostatecznie potwornie nudny... Ale sam chciał, więc się zabawiłem. I jeszcze nie gasnę.:))
    Koffie, kochany!!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Cudowna wymiana :)
      ***
      A wracając do meritum - może jużeśmy wszyscy zgaśli? Może czas jest tylko mgnieniem tego jak go postrzegamy? A teraz aby nie było za mało tego życia, które już się skończyło żyjemy w iluzji i to co się dzieje jest tylko wspomnieniem? Ja wiem jak to dupozoficznie brzmi ale będąc w tej chwili w zachwycie nad teoriami spiskowymi - sam spiskuje przeciwko logice... Jakie to miłe...

      Usuń
    2. Wiesz, jeszcze nie zgasłem, chociaż od lat jadę na oparach. Ci chyba napisałem, że od kilkunastu lat wiodę życie po życiu... I to też w sumie nic nadzwyczajnego. A że się skacze w bok - nikogo za to nie zganię, bo sam to robię, tylko dobrze, gdy cała rzecz mieści się w obrębie samej jeno erotyki, wisz, pan:)) Bo jak wzbiera fala miłowania... Ja się przeraziłem, bo poczułem woń własnego trupa.
      Gdyby mnie to spotkało 25 lat temu, poleciałbym może, choćby z przyczyn materialnych, obojętny na nudę - bo kasa, dalekie podróże, fajna fura, piętrowy domek z ogródkiem w schludnym miasteczku, turkusowa sypialnia (jeju, jakie on to wszystko ma cacane, podstrzyżone, odprasowane!!), rzut beretem od Baden Baden:)) Ale mnie wtedy los pozwalał strzelać jeno kulą w płot... To, co się dzieje, bywa czasem spełnieniem szczeniackich marzeń, tylko poniewczasie... To tak jak by dać jeść komuś, kto już zdążył zgubić żołądek.
      Ja już w swojej koleince. Ale momentami nazbyt próżny:))

      Usuń

Prześlij komentarz

Popularne posty z tego bloga

Jóhann Sigurjónsson. Fjalla-Eyvindur

Kreml

Moc śnieguły, czyli duszpasterstwo koło lodowca

Lokasenna, czyli pyskówka na górze albo kto jest bardziej niemęski

Na nieskończonej. Steinn Steinarr

Arne Garborg. Śmierć

Breiðfjörð

Halldór Laxness. Brekkukotsannáll, czyli tolerancja w torfowej chatce