Posty

Wyświetlanie postów z sierpień, 2020

Podemerytalność

Obraz
Korzystam z późnoletniego światła, z melancholijnie już kładących się cieni...  Wymknąłem się o świcie, sam, na rowerek... Do parku i na podmiejskie łąki. Świat, w którym nikogo nie ma, wydaje się być najprzyjemniejszy... O tej porze roku zawsze pędzę daleko w przeszłość... Wtedy byłem pełen tęsknot bezimiennych, dziś mają już one konkretniejszy kształt, bo tak już się dzieje z wiekiem... Jasne, że facet - wtedy byłem studenciakiem, a on gościem w wieku, w którym ja dziś jestem... Dziś już przepadliśmy dla siebie, a jego córka niedawno wyszła za mąż... Strach nawet myśleć, w co się to wszystko przemieliło! Pojeździłem tak do wpół do dziesiątej, po drodze zahaczając o cukiernię... Pora jest taka śliwkowa, więc nie mogę sobie odmówić drożdżowego ze śliwkami. W cukierni za ladą stoi moja koleżanka. Znamy się 40 lat, chodziliśmy kiedyś razem do podstawówki... Wchodzę - jest jak zawsze śliczna. I szczebiocze z jakąś psiapsiółą - obie pochylone nad komórką - jak się okazało, w komórce kwili

Karl Orgeltríó og Raggi Bjarna - Call Me

Obraz
Porąbany ten bieżący rok, człowiek taki bardziej uziemiony, w każdym razie ja się w ostatnich miesiącach nigdzie nie ruszałem... A już bym się chętnie gdzieś ruszył, ale że nie lubię niepotrzebnych komplikacji, siedzę na tyłku. Tak na koniec lata, wspominkowo. Raggi Bjarna niech znowu będzie, który niestety zimą tego roku już świat ten nasz stający na głowie opuścił. Muzyka i taka przyjemna przejażdżka po Reykjaviku przy okazji. W towarzystwie, którego już się nie będzie dało na nowo skompletować... Takie to życie... Call Me. a

Odloty

Pomału odlatujemy... Zabawne, gdy ktoś mówi o groźbie dehumanizacji i nazywa cię wirusem... Zdaje się , że dehumanizacja postępuje sobie całkiem raźnie, gdy wypowiada się takie właśnie rzeczy... Intelektualnie ascetyczny pan, takaż pani... Kuratorzy oświaty... To mnie akurat mało dziwi, bo mam w pamięci oświatę ze swoich czasów... Były też jakieś takie śmieszne panie i śmieszni panowie, było też grono, z alternatywą zwykle, biorąc po uwagę wybitność: oświata albo zmywak... Wiadomo, że wybierali oświatę, bo przecież człowiek po studiach w Polsce za byle robotę się nie weźmie, chociaż za granicą jakoś nabierał chęci - pamiętam z Norwegii, z dawnych lat - ale nadwiślańskie grono latem zapierdalało przy truskawkach, aż miło. No, ale jasne, robili za prawdziwe pieniądze, bo te nasze to były jakieś takie bardziej pomięte, tłuste, obrzydliwe... I oświecali mnie, latami, że aż oślepiony z trudem znalazłem wyjście! Ale moje czasy były lepsze. Wprawdzie sam w ryj dostałem, ale powody były jedn

Przemocowo niebinarny

Ja już nawet nie wiem kim jestem, choć pewnie wychowanka (sic!) tego czy innego uniwersytetu mogłaby mnie osadzić w baśniowej rzeczywistości (nie musi to wcale dziwić, przecież kiedyś na UJ na przykład wykładano magię)... Dziś już w nic się nie przebieram. Za babę przekornie robiłem, jak byłem ślicznym szczupłym chłopaczkiem... Z kolei facet mnie brzydzi - precz z facetyzmem... Nigdy nie miałem krawata, garnitury żrą mi robaki... Jestem człowiekiem, prawdopodobnie z tymi wszystkimi straszliwymi wnętrznościami, o których pamiętam  z lekcji biologii, choć nie dałbym sobie uciąć głowy, że mam jakąś wątrobę na przykład... Wolę się w to nie mieszać... Bzdury - bo bzdurą jest każda prywatność - budzą jakieś cholerne emocje... Czy ja jestem pedałem? Na ile jestem pedalski, gdy tankuję na stacji paliw; na ile jestem pedalski, gdy kupuję padlinę w mięsnym, by potem zrobić stek swojemu facetowi?...Kto wie, komu ja będę smażył mięcho?... Jestem pedałem, gdy idzie o wybór partnera, jestem pedałem

Ewa Demarczyk (1941 - 2020)

Obraz
Legenda tamtych lat... W sumie już dawno ucichła, od dłuższego czasu wycofana, ale o takiej potędze, że nawet cisza śmierci jej nie zaszkodzi... Jej głos jest, nadal, a z nim poezje: Tuwima, Białoszewskiego, Baczyńskiego... Ja dość płytki jestem uczuciowo, płaczę więc szybko i krótko, ale za to często... No i ten "Tomaszów" Tuwima tak zawsze mnie wzrusza... Chyba każdy ma gdzieś tam jakiś swój Tomaszów... Ja mam, chyba nawet nie jeden. I tak to odleciały z Krakowa Anioły... Trzy lata temu odleciał Biały, w postaci Anny Szałapak, teraz, tuż przed złotymi, wrześniowymi ciszami, odleciał Anioł Pierwszy, ten Czarny... Ta jej kariera mogła być fantastyczniejsza, bogatsza, lecz zostało jak zostało. I tak wiele... Nieodmiennie wzruszający "Tomaszów". I Ewa Demarczyk:   

Ashes to Ashes, czyli czterdzieści lat minęło

Obraz
Aż się włos na głowie jeży, od tego przybytku lat... Czterdzieści lat temu ukazała się ta piosenka, zapowiadająca album "Scary Monsters", na którym David Bowie podsumował swoje lata siedemdziesiąte. Był jeszcze całkiem młody, a już był legendą. Znienawidzony i kochany, nikogo nie pozostawiający obojętnym. Bożyszcze narkomanów, gejów, świrów... Człowiek, który uczył odwagi i dawał siłę do tego, żeby marzyć... Na "Scary Monsters" trochę się rozliczył z tamtymi czasami, by pójść potem w kierunku abstynencji i wyrafinowanej komercji, wodząc znowu za nos swoich fanów, tym razem tak dla zrzucenia pewnych ciężarów, choć z supergwiazdy w szybkim czasie przemienił się w megagwiazdę, co też okazało się bardzo ciężkie, ale David Bowie zawsze jakoś umiał się oswobadzać, więc i z supergwiadorstwa się wyzwolił. I zawsze mu się udawało. I nawet na samym końcu też mu się udało, bo chociaż nie mógł pokonać śmierci, to można dojść do przekonania, że jednak umarł na własnych warunkac