Posty

Wyświetlanie postów z czerwiec, 2019

John Wyndham. Poczwarki

Deformacje, dewiacje - to jest to słowo!- bluźnierstwa... Zawsze znajdą się tacy, co wiedzą doskonale, czego chciał Bóg - ten pan łaskawy, co zbawić potrafi, pan i władca - kto jest jego wizerunkiem, a kto odmieńcem nasłanym przez diabła... Że też musiały wykwitnąć "Żale" - literackie miazmaty półidioty, i że też Biblia przetrwać musiała katastrofę... Ach - ta metafizyka! - Jak to mówił Oscar Wilde: Biblia uczyniła tyle zła, że aż tracę nadzieję, że napiszę coś, co mogłoby jej dorównać... (Najwyraźniej powieściowy Nicholson podjął pewne starania!!) Do mieszkańców Labradoru dotarła, Ona, jako ocaleniec po Starych Ludziach. Dziwny jest ten Labrador u Wyndhama, w jego "Poczwarkach", tysiąc, może dwa, a może nawet więcej tysięcy lat po Cierpieniu wielkim, jakiego doznała zuchwała ludzkość, która, według słów kobiety z Sealand, niczym szalone dzieci posiadła potęgę bogów, której wyzwolenie pozostawiło na ziemi całe góry popiołów i równiny z czarnego szkła. Ludzie z W