Posty

Wyświetlanie postów z marzec, 2023

Bjørnstjerne Bjørnson. A ja kwiecień wybieram

Obraz
 W 1869 redakcja pewnego duńskiego kalendarza wpadła na pomysł, by każdy miesiąc ozdobić literacko i poprosiła Bjørnsona, żeby też napisał dla nich jakiś wierszyk. Cały rok jednak był już zagospodarowany przez innych, tak iż ostał się tylko kwiecień, jeszcze temu miesiącowi, chaotycznemu, brakowało lirycznej okrasy. Wybrał tedy przyszły norweski noblista... Tak więc kończy się marzec, kolejny do odfajkowania, kolejny zbiór dat opisujących dni, które nigdy już nie powrócą... I kwiecień - plecień, jak to zwykle... Pewne życiowe stałe... Nieuchronna idzie zmiana. Czy mam wielką ochotę na zmianę? Nie jestem do końca przekonany. Czasem marzę o wiecznym lodzie, zastałej zmarzlinie, i o mroku... Ale z drugiej strony - dobra, obejrzę sobie może jeszcze i następujące po wszystkim lato, jeszcze jedno, myśląc, że co dalej - to się postanowi, z jesienią... Bjørnstjerne Bjørnson wybrał kwiecień, z braku laku, uprzejmie i może bez pretensji, że taki się ostał jeden (ale może i w ten sposób doceniony

Klaus Mann. Zakratowane okno

Obraz
Już w okratowaniu, w Bergu - tym samym, gdzie kiedyś pierwszy raz ujrzał ocalonego Wagnera - pod strażą, internowany, uznany za obłąkańca monarcha przypatruje się swemu portretowi, i Klaus Mann każe mu myśleć: - To ja. Ja byłem tym młodym królem. Miałem ów szlachetny wdzięk, przed którym lud pada na kolana; urodę Lohengrina, którego łabędź niesie ponad falami, ku zachwytowi tych, co na brzegu; miałem jaśniejące czoło, płonące łagodnym ogniem oczy. Doprawdy, ów król młody, którym byłem, zasługiwał na to, by żyć i panować w innych, silniejszych i piękniejszych czasach niż nasze... Ludwik II Bawarski . Piękny król, zwany Baśniowym, co pozostawił po sobie wspaniałe pomniki swej mizantropii. Uwielbiany przez lud król - pacyfista, który zabłąkał się w niewłaściwy czas i którego na skutek intrygi pozbawiono władzy, krewniak pięknej Sisi, cesarzowej Austrii, która też nie do końca akceptowała swoją sytuację i którą też trapiła depresja... Sisi bardzo przeżyła tajemniczą śmierć Ludwika, która p

Wiosna

Obraz
W każdym razie astronomiczna. Bo nie wszędzie jeszcze ją widać... Zawsze jednak jest w wierszu wywołanym kalendarzową datą... Steinn Steinarr. Poeta niepokorny, który dożył szczęścia, choć nie tak długo się nim zdołał nacieszyć... Niebawem minie 65 lat od jego śmierci; a także minie w tym roku 115 rocznica jego urodzin, hen, tam, gdzie Ísafjarðardjúp... Niech będzie jego wiosna, w tej dawnej, takiej biednej jeszcze Islandii... Dwa bursztynowo - złote ptaszki na sino -białym pustkowiu; rdzawe jakieś kwiatuszki dwa drżą pośród czarnych piachów... Drobniutki przepych w subarktycznej, wulkanicznej surowości, w nagłym morzu światła, ku któremu biegnie kamienistym brzegiem morza dwójka nieco zabiedzonych dzieciaków... Z nieśmiałym zachwytem szepczą ku słońcu: Wiosna, wiosna... Torfi Ólafsson, Steinn Steinarr...

Ku wiośnie z islandzkim haiku

 Frón, czyli Islandia po poetycku... Wciąż jeszcze chłodna, z mrozem miejscami całkiem silnym i tęskno już trochę do wiosny. Ta zima dość tam surowa była, groźna, ale i z miłymi pogodowymi oknami otwartymi na zorze... Intensywne zorze... Jeśli ktoś lubuje się w znakach niepokojących, to ma w czym wybrać, bo to kometa, bo to te zorze właśnie, tak rozległe, że i dostrzegalne momentami nawet w Lechistanie... Jakieś poruszenie wśród walkirii, najwyraźniej... Czasy takie niepewne. A i w wulkanizmie jakieś niepokoje, coś w trzewiach Askji się ponoć odbywa... Ale to geologiczne sprawy, wśród których podejście do czasu nacechowane jest nonszalancją: może jutro, może za miesiąc, a może wcale nie za miesiąc, bo za sto lat... Póki co bardziej przewidywalne są pory roku, mogą nie być zbyt punktualne, ale jednak mniej więcej przybywają o czasie, tak że dzisiejsze tęsknoty za wiosną nie są takie przedwczesne... W ramach więc tęsknoty po poetyckie rzeczy sięgnę, z Frónu... Zbiór drobiazgów, bez gadul

Kto komu potrzebny

I tak to sobie płynie czas, jak to czas. I przedwiośnie znów... Kolejny rok tej dziwnej dekady. Z brutalną wschodnią jatką, nadto z naszą władzą w całej tej naszej patologicznej normalności, władzą też taką bardziej na wschodnią nutę, z kleptokracją już kryminalnie bezczelną, już pornograficznie bezwstydną... Tym razem z powielonym obrazkiem papieża. Doprawdy osobliwe zjawisko, zapierające dech w piersiach przedstawienie, bardzo wymowne - członkowie struktury mafijnej z obrazkiem kościelnego monarchy... Nasza bajka obrzydliwa! By zacytować Reymonta z powieści "Wampir": "Religia i państwo. Racjonalistyczny system państwowy! W plugawych jego rękach mistyczny kwiat marzenia przerodził się w berła i pastorały, którymi zapędził trzodę ludzką do lochów bez wyjścia. Opętał ją strachem i zapanował nad nią przemocą. Chrześcijaństwo zatryumfowało, ale Chrystusa nigdy w nim nie było"... No, tego wampira już w dużej mierze przestaliśmy się bać, ale ciągle jeszcze bruździć potra

10

Obraz
lat mija w tym miesiącu od ukazania się tej wyczekiwanej płyty Bowiego, wyczekiwanej latami, bo też 10 ich minęło, zanim fani dostali nowy album, wtedy, w 2013, dwa miesiące po sensacyjnym singlu "Where are We Now?", który tak niespodziewanie pojawił się w dniu 66 urodzin artysty... Taki to był prezent, którego powstawanie otoczone było solidnym murem tajemnicy. Wszyscy twórcy zaangażowani do produkcji albumu pod groźbą kary zostali zobowiązani do milczenia. I aż dziw że w tych czasach nic nigdzie nie przeciekło... Było to nie lada wydarzenie. A jak się ma nazwisko, to niczego nie trzeba rozgłaszać... Wszystko od razu zażarło... Trójki mają w karierze Bowiego szczególne miejsce, tak więc i rocznic okrągłych w tym roku wiele. W 1973 David definitywnie ugruntował swoją pozycję, wypuszczając "Aladdin Sane" oraz super zagrane i zaśpiewane cacko z coverami "Pin - Ups"... Był już supergwiazdą. 10 lat później, w 1983, wydając płytę "Let's Dance", ob

Duży Książę (23)

 Księżna, tupiąc obcasikami, weszła do pracowni, w której Książę pochylał się właśnie z uwagą nad pastelowym portretem Aubreya. Sądząc po minie, miał do swego dzieła sporo zastrzeżeń. Ułożył swą pracę na obszernym stole, by w swej twórczej niepewności przyjrzeć się jej z góry. Słysząc kroki, spojrzał przez ramię i od razu się rozpromienił, gdy dostrzegł swą małżonkę: - Witajże, moja złota pulardko! - Dzień dobry, mój Książę!... To ta twoja kurewka? - spytała, zerkając na przesłodzony portrecik. - Moja droga! Powinnaś od razu poznać... - powiedział Książę z udanym wyrzutem. - No, ale ty tak rzadko bywasz w domu. Robisz doprawdy wiele, by jak najmocniej scementować nasz związek...  - Troszkę się przekomarzam. - Wiem, moja droga. Chyba przesadziłem nieco z tym jasnoliliowym tłem. Ale na pociechę dodam, że już chłopiec ten występuje w bogatej kolorystyce. Napracowałem się w ostatnim tygodniu. - Jest znakomicie. Gdybym była młodsza i zakochała się w chłopcu, chciałabym go na tłach liliowych