Posty

Wyświetlanie postów z sierpień, 2022

Bez większych kompetencji

Obraz
  Jakiś czas temu rozgorzała dziwaczna dyskusja o pisaniu i nie pisaniu dla idiotów. Bo Olga Tokarczuk powiedziała, że dla idiotów nie pisze. I nie wiem - uderzyła w stół i odezwały się nożyce, czy jak? Idiota jest oczywiście wyrazem dość pojemnym. W jakimś sensie sam nim jestem... Byłoby pewnie jednak lepiej, gdyby mówiło się, dla kogo się pisze, nie zaś dla kogo się nie pisze, bo wtedy nie dawałoby się pretekstu do jakichś oburzeń, jazgotów... A najlepiej - co jest zawsze całkowicie zgodne z prawdą - powiedzieć, że pisze się po prostu dla ludzi... Nawet dla idiotów, pewnych ich szczególnych rodzajów, takich o których chociażby pisze w "Mdłościach" Jean Paul Sartre, co każe swemu bohaterowi mówić: - "Pomyśleć, że istnieją tacy idioci, którzy czerpią pociechę ze sztuki. Wierzą, że piękno im współczuje. Kutasy"... Ale jak się sztukę traktuje religijnie... Idźcie do kościoła, jeśli gdzieś szukacie pociechy, pisał Schopenhauer... Jednak tradycyjna świątynia znalazła to

Duży Książę (20)

 Władco, właścicielu wielorybów i starych drzew - mruknął autoironicznie Książę. - Stoisz sobie pod drzewem, chowasz się za nim... Ile by to trzeba osób, by objąć ten pobrużdżony pień... Psotne myśli, całkiem nie na miejscu, choć przecież z drugiej strony całkiem na postój pod leciwym dębem... - Nie, chyba nigdy się tu nie zapuszczał, rzadko bowiem wybierał się na wycieczki, gdy odwiedzał dom Luki, podobnie zresztą było we wszystkich innych odwiedzanych przezeń miejscach... Doprawdy, najlepiej czuł się jednak na swoich pokojach, we własnej cieplarni... Przypomniał sobie teraz o telefonie, o tym, jak jeszcze tam, w domu Petrusa, zasygnalizował nadejście jakiejś wiadomości. Dobył go znów z kieszeni, by zaspokoić ciekawość. Ktoś ciągle jeszcze wierzy, że Aubrey żyje. Nie było żadnych przeszkód, żadnych zabezpieczeń, tedy bez trudu przedostał się do mailowej skrzynki... "To tak" - brzmiała wiadomość z nic nie mówiącego adresu. Był jeszcze załącznik. W postaci, jak się rychło okaz

Passíusálmur nr 51

Obraz
Nauteyri. Jakby na krańcu świata. I na krańcu krainy, gdzie rodzą się chmury i poeci. Szuter, trochę ziemskiej surowizny, woda, i drugi brzeg. Często w przymgleniach, jakby już nie dla ludzi, jakby tam już zaświaty, kraina duchów i wszelkich cudactw, na jakie stać ludzką wyobraźnię tak lubującą się w strachach... Można podumać choćby przy poetyckiej kawce... Aż kusi, by po odstawieniu filiżanki ruszyć na drugi brzeg, tak wpław, w pełni świadomości, że to już bezpowrotność... Ech, ja zawsze tak nieśmiało podchodzę do morza. Kara za tę nieśmiałość jest bolesna... Piękno natury. Jakby takie szyderstwo. Choć ona sama niczemu nie jest winna. Wspaniałość zrodzona ze wspaniałości, niestety w pewnej części to łup dla śmiesznych bogów drugiego sortu... Dwóch. Królować chciał tylko jeden. Zasiadł więc na tronie ten brutalniejszy. Paskudny uzurpator, przybłęda, który stworzył sobie nas ku swej prymitywnej uciesze... Przypominają mi się takie sceny z życia bogów drugiej kategorii w "Infernie&