Posty

Wyświetlanie postów z czerwiec, 2021

Przy Święcie Óðinn...

Obraz
...i ten nieśmiertelny utwór "Ég er komin heim". Rok temu, przy tej samej okazji już była ta piosenka. Wkleiłem ją wówczas na bloga i nieco opowiedziałem o jej historii, więc można sobie zerknąć do tamtej notki - wystarczy kliknąć tutaj ... To taki nieoficjalny hymn, którego refren można usłyszeć na stadionach, tam gdzie islandzcy kibice dopingują swoją drużynę... Piękna, pogodna piosenka, jasna, z nadziejami... Może nawet szkoda, że to nie hymn oficjalny... Kiedyś myślano, by uczynić nim radosny "Toast za Islandię" Jónasa Hallgrímssona, zwyciężył jednak poważniejszy, bardziej podniosły utwór Matthíasa Jochumssona... Kiedyś Wrzeszczący Faceci z Finlandii, słynni z tego, że robią sobie hece z wszelkich narodowych napuszeń i patriotycznych wzdęć, chcieli i na Islandii wywrzeszczeć miejscowy hymn, lecz tamtejsze przepisy okazały się nieprzejednane - nie wolno tykać pieśni! Tak że żeby ich nie pozamykali, podczas swojego występu w Reykjaviku wywrzeszczeli tekst absurdal

David Bowie sprzed trzydziestu pięciu lat

Obraz
Co poradzić - człowiek skazany jest na wspomnienia. A ja o wielu rzeczach z przeszłości wolałbym nie pamiętać. Ale ratunkowo umie się to i owo podkolorować, a zresztą - bycie nastolatkiem zawsze ma jakieś blaski. Są przecież rozmaite odkrycia i pierwsze razy... Dla mnie takim przyjemnym łącznikiem z miłymi zakamarkami przeszłości jest choćby ten kawałek. "Underground" Davida Bowie, który tańczył (w dość obcisłym wdzianku), śpiewał i grał w filmowej baśni "Labirynt" Jima Hensona. Już wtedy byłem zagorzałym fanem Bowiego, na którego, o dziwo, patrzyłem zupełnie aseksualnie. Jakby wyrastał dla mnie ponad jakąkolwiek płeć. Oto po prostu człowiek, o wielu twarzach, o wielu charakterach, u którego wszystko jest możliwe i wszystko zamienia się w sukces... Pierwszą jego twarz ujrzałem jako szczeniak w 1983 roku; słynne "Let's Dance". To mnie uwiodło, na zawsze, jak się okazało, bo przecież nic już się we mnie w tym względzie nie zmieni... "Labirynt"

Dagny

Obraz
  Ze wszystkich jej podobizn chyba najbardziej lubię ten portret, z czasów krakowskich, co wyszedł spod ręki Stanisława Wyspiańskiego. Wyspiański bardzo polubił Dagny, choć zbyt wiele czasu razem nie spędzili, bo artysta był zapracowany i żyjący ze świadomością, że czasu ma bardzo niewiele... Okazało się jednak, że Dagny Juel - Przybyszewska miała go przed sobą jeszcze mniej... No, ale wtedy nikt nawet tego nie przypuszczał. Choć pewnie można było żywić jakieś obawy, że to istota, która zabrnęła w ślepą uliczkę, w świecie, którego nie rozumiała... Północna pani oto w cichym, małym Krakowie, takim wtedy malarycznym partykularzu. Wielbiciele, wierne psy Przybyszewskiego, sztuka niesłużebna, dym, alkohol, niestety także przychówek, ciągły kłopot z groszem i mąż daleki od poczucia odpowiedzialności, pół życia ścigany przez upartego krawca, który nie dawał za wygraną i żądał zapłaty. Niewiele lżej było z innymi wierzycielami...Niektórzy się śmiali - na czym miał polegać ten magnetyzm, uwodz

Na Dzień Dziecka Búkolla

Obraz
Nie ma nic lepszego niż wczesna śmierć, powiada Pliniusz Starszy... W tamtych starożytnych czasach te dobroci spływały na ludzi dość obficie, bo przecież życie wtedy było dość krótkie... Nullum melius esse tempestiva morte... Nie trzeba nawet cofać się zbyt daleko, bo przecież wcale nie tak dawno temu ktoś w moim wieku był już omszałym starcem... I gdybym umarł dziś, to w powszechnej opinii uczyniłbym to młodo!... A ja mam wrażenie, że mi już eony całe to życie zajęło... Dobre choć to, że nie mam nadciśnienia... I nawet się z nałogami niczym nie przymuszony rozstaję, bez psychologicznego wsparcia. I szczepię się... Tak jakby mi się żyć chciało! A przecież zgadzam się z mądralami różnymi, prawdę przecie gadają... Już Homer napisał w "Iliadzie":  Bo cokolwiek na ziemi oddycha i chodzi Nic się tak nieszczęśliwym jak człowiek nie rodzi. A William Shakespeare w "Henryku IV" powiada: O Nieba! Gdyby kto w księdze przeznaczeń Mógł czytać, widzieć, jak bieg czasu równa Góry