Five Years
Trochę dziś może muzycznie, historycznie, ale z niepokojem o przyszłość... Pięć lat. Tak się właśnie zorientowałem, że ta nowa blogowa odsłona trwa już tyle... I przekonuję się, co się stało za tych pięć lat, co minęły od 2019... Ociupinkę się zmieniło. Pięć lat temu fizycznie czułem się jak dwudziestolatek, nie widziałem specjalnych różnic... Potem przyszła pandemia, po której już do tamtej kondycji nie zdołałem w pełni wrócić. I jakoś się postarzałem... Poza tym wpadliśmy w jakieś mroki, lęki, dzieją się wokół okrucieństwa, o których jeszcze nie tak dawno sądziliśmy, że już do nas nie wrócą. Ziemia to trochę już taki paśnik na śmietniku, na dodatek przywdziewający zbroję, idący ślepo w jakieś wyniszczenia... A teraz piosenka. Dość już stara, bo sprzed pół wieku, złożona, wyśniona, apokaliptyczna, o świecie, któremu, zdaje się, niewiele już zostało... To z ówczesnych obaw, strachu przed wojną i poczucia narastającej degradacji eksploatowanej rabunkowo planety... Patrzy na to androgini...