Posty

Wyświetlam posty z etykietą Szaszkiewiczowa

Szaszkiewiczowa, czyli Norweżka piwniczna

Obraz
    W stare czasy podążam. Czytam trochę Dymnego, co był człekiem - jak mówiła Kika Szaszkiewiczowa - w którym wdzięk dziecka łączył się z jakąś bandycką zadziornością... No i tak właśnie ta Kika, z tamtych lat dawnych, niedalekich od wojny, gdy ludnością była taka pokiereszowana gromada ocaleńców z całą, wcale liczną czeredą ludzi wysadzonych z siodła, co jeszcze dodatkowo nie za bardzo mogła żyć za pieniądze, żyła tedy mocą przyzwyczajenia... Sięgnąłem więc także po "Podwójne życie Szaszkiewiczowej", by to jeszcze raz przeczytać. Niezwykle to przyjemna lektura. Taka pełna uroku i humoru literatura wspominkowa, będąca niczym fascynująca powieść obyczajowa, powieść o sile i doniosłości więzów rodzinnych, przyjaźni, a także, - co się za tym z korzyścią ciągnąć musi - zwykłych znajomości. No i przypadki, przypadki, czasem dobre, bo choćby młodej Irenie Jarochowskiej los pozwolił w wojennej dobie nie oglądać spadających i wybuchających bomb... I jakoś atmosferę grozy udało jej s...