Jónas Sigurðsson & Lögreglukórinn - Verkamaður

Jutro minie 65 lat od śmierci Steina Steinara...

Islandzki poeta z islandzką spleciony piosenką. Niezaprzeczalnie jedna z istotniejszych postaci atlantyckiej wyspy z wulkanami, barwny, niezwykły element Reykjaviku sprzed lat...

Debiutował w roku 1934 tomem poezji "Rauður loginn brann" (Palił się czerwony płomień)... Proletariackie pochodzenie i ówczesna sytuacja sprawiły, że tematem pierwszych rzeczy stały się troski spracowanej biedoty, spracowanej albo zmaltretowanej bezrobociem... Niewdzięczne zajęcia, a także bezrobocie były udziałem i Steina... Trudne lata w Islandii lat trzydziestych minionego stulecia. Nędza, przymieranie głodem, trudne warunki mieszkaniowe... I w tym wiara w jakiś rewolucyjny przewrót, wtedy jeszcze mocna, stąd i ten czerwony płomień, co przyświecał drodze steranych maluczkich, w historycznych podmuchach i tak skazanych na zapomnienie, bo też i żadne tam dla nich triumfalne łuki, bo gdy ofiara, to już pojedyncza, niknąca w mrowiu...

Z tego tomu pochodzi "Verkamaður" (Robotnik)... Robociarska dola, byle jakie łachy, buty znoszone, ani to smutne, ani radosne, baba w domu, dzieciaki gnane z kąta w kąt, całe dni w ogłupiającej robocie, o ile ta robota w ogóle jest... Bo przychodzi dzień, że jej brak, i niesie to ze sobą przykre konsekwencje... Aż się gniew wzbiera i eksploduje... Bohaterscy udręczeni, choć niektórym po lichym życiu licha, acz gwałtowna pisana śmierć...

Czasy się zmieniły, lecz ciągle na świecie nie brak ludzi, co żyją z dnia na dzień, w upokorzeniu, w strachu przed utratą etatu, mając za mało na to, by żyć i za dużo, by umrzeć... I tyle też istot jakoś przez pracę okradzionych... To chyba Marks coś pisał o alienacji w sferze pracy, o tym, że praca bywa dla człowieka czymś zewnętrznym, nie należącym do jego istoty, zatem wykonując ją, czuje się człowiek nieszczęśliwy, zamęczony, ograbiony z czasu, rujnowany zarówno fizycznie jak i duchowo... Więc i nie dziw, że tu i ówdzie ludzie protestują, gdy chce im się podnieść wiek emerytalny. Dużo wśród nich młodych ludzi, którzy jakby już przeczuwają, że rychło będą mieli dość wszystkiego... Takie to widoki przed nimi...

Steinn Steinarr, co sam w życiu posmakował i biedy, i bezrobocia, i całkiem niestosownej dlań roboty, a w miłościach jego bruździły klasowe nierówności i wrogości, przez co jest i z niego taki islandzki Romeo...

Wreszcie doceniony... I śpiewany... Piosenkę z tego wiersza zrobiła swego czasu piosenkarka i kompozytorka Bergþóra Árnadóttir. Bardzo piękną. Tu będzie w wykonaniu Jónasa Sigurðssona i policyjnego chóru... Występ zarejestrowany został w kościele Laugarneskirkja w Reykjaviku.

Steinn Steinarr. Robotnik:

Komentarze

Popularne posty z tego bloga

Jóhann Sigurjónsson. Fjalla-Eyvindur

Kreml

Moc śnieguły, czyli duszpasterstwo koło lodowca

Lokasenna, czyli pyskówka na górze albo kto jest bardziej niemęski

Na nieskończonej. Steinn Steinarr

Breiðfjörð

Arne Garborg. Śmierć

Halldór Laxness. Brekkukotsannáll, czyli tolerancja w torfowej chatce