Á annan stað

By się tak znaleźć w innym miejscu... Czasem to by się przydało, choć prawdę mówiąc życie wszędzie jest nie na moje nerwy. Najdosłowniej. Żeby choć wytrwać jeszcze trochę w swej ekwilibrystyce w postaci stania na dwóch nogach... Życie ciekawsze jednak na scenie, a i ją lepiej mi oglądać niż brać udział... Najbardziej zawsze i wszędzie lubię pozycję widza, takiego spacerującego sobie pośród gnojowiska życia marabuta ze skrzydłami złożonymi na plecach: - No i co tam, co my tu mamy? - ot, można powiedzieć: rodzaj szkaradnego dostojeństwa...

Spodobał mi się kiedyś ogromnie ten klip, z teatralną próbą. Lubię się takim rzeczom przypatrywać, takim lepiej od gołego życia rozpisanym scenariuszom... Wykuwanie się ku ostatecznej doskonałości, na oklaski. Taki przejaw życia najbardziej mi pasuje. Ładni i energiczni, artystyczna radość twórczej wspólnoty... Zawsze to miłe, przyjemne dla oka...

I piosenka. "Á annan stað". Salka Sól. To z islandzkiej wersji sztuki "The Heart of Robin Hood", którą napisał David Farr, w której to bohater zrazu nie jest taki szlachetny, o nie...

Komentarze

Popularne posty z tego bloga

Jóhann Sigurjónsson. Fjalla-Eyvindur

Kreml

Moc śnieguły, czyli duszpasterstwo koło lodowca

Lokasenna, czyli pyskówka na górze albo kto jest bardziej niemęski

Na nieskończonej. Steinn Steinarr

Arne Garborg. Śmierć

Breiðfjörð

Halldór Laxness. Brekkukotsannáll, czyli tolerancja w torfowej chatce