Galdra - Loftur muzycznie
To dziś taki przerywnik. Uporządkowany hałas zwany muzyką, przy pomocy której Jón Leifs opisywał przyrodę Islandii i jej legendy opowiadał...
Loftur, co chciał nad ciemności siłami bezgranicznie zapanować... Piekielne to rzeczy. Z ogniem, co się pali pod stopami, który czasem wystrzeliwuje ponad powierzchnię ziemi, by się pobawić za nami jak kot łapką... Kiedyś łatwo się to wiązało z piekłem i diabłami. Jaskrawy cień mroku... Dziś już się inaczej na to patrzy - takie tam wulkanologie i geologie, z diabła wyprane. Choć tak czy owak zło znów coraz ochotniej zaczyna pisać scenariusze dla świata... Bogowie się gdzieś zapodziali, pusto ponad nami, jeśli nie liczyć obojętnych gwiazd i krążącego nam nad głowami wysypiska śmieci... Przychodzi mi na myśl poeta Jónas Nielsen z Wysp Owczych, który - na tym świecie, co Boga od dawna nad sobą już nie ma i który piekłem jest takim samotnym - modli się mimo wszystko, podobnie do innych, troszkę też jakoś tak zadziwionych ludzką potęgą, co jednak jest też jakąś niemocą, na przekór wielkim możliwościom... Panie. My, którzy wyrugowaliśmy piekło z tamtej strony śmierci, po tej stronie nie umiemy go zlikwidować, piekła hipokrytów i kłamców, piekła pomiędzy klasami i narodami... I tak sobie myśli, że może byłoby lepiej, gdyby tamto stare dało się jakoś przywrócić... Gdyż od tamtego można by było próbować się jakoś wymigać, bowiem w to to my wszyscy, prosto z brzydkich łon, wpadamy jak te śliwki w kompot...
Ale teraz już muzyka... W islandzkiej dolinie pragnienie chłystka, by okiełznać mrok...
Komentarze
Prześlij komentarz