Moce

Tak jakoś nawet nie bardzo chce się pisać. Ale troszkę umknąłem w cień, kryjąc się przed upałem, więc, włączywszy ustrojstwo, postanowiłem zajrzeć, w przeciętnie dobrym nastroju... Tak się ostatnimi czasy przyzwyczajam do własnego domu, który, poprzez mało kulturalnego i nad dodatek schorowanego lokatora, został przeze mnie znielubiony... Ale jakoś idzie na prostą i - przynajmniej częściowo - jakoś się od tego ciężaru oswobodzę... Czasem się zastanawiam czy nie uruchomić znów tak mi kiedyś dobrze znajomego trybu ucieczkowego... Zebrać wszystkie miedziaki, sprzedać dodatkowo to co sprzedawalne i po wszystkim zagnieździć się na stałe jako pasażer wycieczkowca, gdzieś daleko, na pacyficznych falach, po których bym krążył tak latami między Japonią a Nową Zelandią. Nawet bym nigdzie nie schodził na ląd, już życiowo przesycony głupstwami. Tylko dal, jako przedsionek do wiecznego snu... Najlepiej mi w sumie wychodzi takie najzwyklejsze przed siebie... Już całkiem po nic... Dobrze mi robi ucie...