Przyciąganie V
Bez sensu. Czemu tu stoi, wypalając już trzeciego papierosa? Przecież mogli pójść dalej na piechotę... Ale tamten się uparł... Patrzy znów w górę. Skała wygląda jak ruiny starego zamczyska. Można by stworzyć legendę zasiedlającą te niby mury jakimiś wykraczającymi poza ludzki wymiar istotami, mury, co teraz wietrzeją, pozostawione na pastwę wiatru, deszczu, śniegu, zamieniające się w bezładne osypisko... Może nawet już dawno ktoś coś wymyślił?... Wreszcie nadjeżdża stara terenowa Toyota... - No i już! - woła, opuszczając szybę w drzwiach Pol. - Chociaż minął wiek. Timo pakuje się do samochodu razem ze swym nieporęcznym bagażem. - Mogliśmy pójść - zauważa. - Ale pora chyba coś zjeść, a najbliższa knajpa jest na drugim brzegu. - Mam trochę czekoladek. - To na deser. Dobrze wymyślili z tym Ibsenem. Teraz mogą rozmawiać jak starzy znajomi. Jakby po latach do siebie wrócili. - Ale że nie dałeś znać... Przecież to kawał drogi - zgłasza żal Pol. - Dobrze o tym wiedziałem... A wcześniej jeszcz...