Posty

Blixa Bargeld Sings David Bowie

Obraz
Tak sobie powędrowałem nieco ku industrialnościom Einstürzende Neubauten... Przypasowała mi nawet ta muzyka - o dość melancholijnym i ciemnym zabarwieniu. A w tym wszystkim postać ciekawa, jaką jest Blixa Bargeld, twórca wspomnianego wyżej zespołu, co powstał jeszcze w Berlinie Zachodnim, który otaczam jakimś mrocznym a nieczystym sentymentem, a także m. in. współpracownik Nicka Cave'a - poeta, kompozytor, aktor. Zaśpiewał też ostatnio Bowiego. W prostej oprawie. Muzyka na czarne tło. I patrzę sobie przy niej w ciemności... Świeża rzecz, z czerwca tego roku. Miniatura z czterema kawałkami - z czasów berlińskich, i z późniejszych, choć jedna z lat późniejszych jest do Berlina powrotem... Helden, Where are We Now?, Subterraneans, Lazarus ... Dobrze się to układa, dobrze temu wszystkiemu w niepodzielności, dobrze się w tym Bowie odnalazł, przywołany przez Bargelda... I ta niemiecka wersja Heroes . Sam Bowie też taką nagrał i ma to swoją moc... Gdybym jeszcze palił, paliłbym przy tym,...

Hemsöborna

Obraz
  O, moja wyspo zielona, Koszu kwiatów na falach morza! Wonna sianem świeżo skoszonym, Zobaczyłem cię we śnie. Tak to jeszcze pisał pod koniec życia August Strindberg, wspominając swą ukochaną wyspę wśród sztokholmskich szkierów. Bałtyk, Bałtyk - udręczony młodzieniec pośród mórz, najniezwyklejszy i najpiękniejszy akwen na świecie, który rozlewa się pośród niesamowicie zróżnicowanego pejzażu. Niepowtarzalne zjawisko, cudem jakimś żyjące, podminowane niestety stale ekologicznymi bombami, objedzone, przełowione, przez wieki podtruwane, w niektórych obszarach bardziej jak słodkowodne jezioro niż morze, pełne historycznych pamiątek i wielką historią otoczone... Dookoła ludzie czerpiący zeń bogactwa, mówiący jakże różnymi językami... I na tym morzu prywatny raj Strindberga, który poznał najpierw w trakcie wojskowych ćwiczeń, jeszcze w czasach gimnazjalnych, o czym wspomina w "Synu służącej"... Zamiłowanie zaś do tego urokliwego ogrodu morskiego przyszło trochę później, bo w 1871 r...

Z wczoraj na jutro

Obraz
  Wojna wybuchła. Zły los, od tak dawna ciążący nad Europą, wyrywał się na wolność i gnał poprzez miasta, zamaskowany jako zdyscyplinowane "zgranie" wszystkich przewidzianych i wyćwiczonych czynności, szalał w głowach i sercach ludzkich jako przerażenie, uniesienie, patos nieszczęścia, potęga przeznaczenia, poczucie siły i gotowość do ofiar... Tak to w "Doktorze Faustusie" pisze Tomasz Mann o początku pierwszej wojny światowej... Poprzedzała ją piękna epoka, jak zwykliśmy mówić o czasach po zakończeniu wojny francusko - pruskiej z 1871, o czasach spokoju, postępu, choć i pełnych niepokoju w nagle tak bardzo odkrytych ludzkich duszach... Tak się radosny rozwój mieszał z rozkładem i tak w tym wszystkim przebijała się jednak na wierzch wiara w spokój - że może już przestaniemy się na dobre ciąć, że przed nami już tylko spokojne wody, bez przesadnych - w każdym razie - huraganów... Ale jednak pod powierzchnią zbierała się energia zła, o czym doskonale wiemy... I po str...

Mądrość miotły

Obraz
...takiej na przykład kościelnej, co całość życia, mimo że na niewielkiej podłodze, bo kościółek to wiejski, ogarnia - nie jest jak święty męczennik, co go ze skóry obdarli, ani ten, co go na ruszt rzucili jak kawałek karkówki; nie jest też jak czarny katafalk, co tylko zna życie od ponurej strony odejść i strat, bo też i z pewnością zmiatała z podłogi ślady radosnych uroczystości, wynikłych z miłości i z ludzkich nadziei... Wszystko się bruka, ale zawsze można sprzątnąć, by choć na trochę znów było czysto... Mam na myśli oczywiście miotłę bajkową, gadającą, tę od Strindberga i jego zamieszczonej tu w mym przekładzie "Podróży szczęśliwego Piotra"... Z jednej strony życie jest czarne, ale z drugiej całkiem białe... Gada ta stara miotła całkiem jak pani doktor Ewa Woydyłło, co podpowiada pewne recepty na szczęście... Miotła prężyła się kiedyś młodym drzewkiem w lesie i marzyła o wielkości, ale los zdecydował inaczej i drzewko skończyło jako drapaka na kiju... Przeszłości nie ma...

August Strindberg. Podróż szczęśliwego Piotra (5)

5. Wnętrze wiejskiego kościółka z malunkami na suficie. W głębi, pośrodku, ołtarz z krucyfiksem, po lewej stronie ambona, koło której widać też stojącą na podwyższeniu figurę św. Bartłomieja z własną skórą w dłoni, po przeciwnej zaś stronie jest postać św. Wawrzyńca z rusztem. O balustradę przy ołtarzu po lewej stronie oparta stoi miotła. Po prawej stronie ołtarza katafalk. Po bokach dwa rzędy ławek od frontu aż po ołtarz. Z prawej strony konfesjonał. Po lewej żelazne drzwi. W jednym z kościelnych okien stoi Tomte, w drugim zaś Wróżka. - To nie stary zjadł owsiankę, tylko szczury - mówi Tomte. - Nie po to wysłałeś Piotra w świat, by mu wyświadczyć przysługę, ale żeby dokuczyć staremu. - Nawet my, nieśmiertelni, popełniamy błędy. Ale zadośćuczynimy za nasze grzechy.  - Tylko czy to nie za późno - zastanawia się Wróżka. - Co masz na myśli? - Piotr znienawidził ludzi i nie potrafi pogodzić się z życiem. - Lisa wszystko naprawi, a wtedy i starzec zostanie rozgrzeszony. Trzeba łatać wsz...

August Strindberg. Podróż szczęśliwego Piotra (4)

 4. Pałacowe wnętrze w orientalnym stylu. Po prawej stronie widać tron, a przed nim stół z regaliami. Po lewej stronie otomana i na podłodze poduszki ułożone w półkole, wśród których leży emir zapisujący coś na papierowym zwoju. Zjawia się szambelan. - Czy to rozrysowana genealogia młodego kalifa? - Nie inaczej, szambelanie - odpowiada emir.  - Z pewnością imponująca. Kto podany jako protoplasta? - Kalif Omar, naturalnie. - Tak mi przyszło na myśl, że lepszy byłby może Harun ar - Raszid. - Z pewnością był popularniejszy, ale w takim przypadku nasz łaskawy władca nie byłby spokrewniony z tym starożytnym rodem. - Istotnie. Będziesz wkrótce gotowy? Bo spodziewamy się go lada chwila. - Czyś widział już, szambelanie, nowego kalifa? - Tak; wygląda jak wszyscy inni - różni go od nas tylko drzewo genealogiczne. - Tak, genealogiczne drzewo. Szambelan zerka jeszcze na rozrysowaną mapę pokrewieństwa: - Ależ to z rozmachem zrobiona rzecz. I idzie mocno wszerz.  - Musiałem dodać boczn...

August Strindberg. Podróż szczęśliwego Piotra (3)

 3. Rynek w mieście. Po prawej ratusz z arkadowym wejściem, nad którym widać balkon dla radnych i samego burmistrza, gdzie mogą się ukazywać i skąd mogą posyłać swe mowy dla mieszkańców. Po lewej zaś siedziba szewca z witryną i stosownym szyldem, obok ława i stół. Dalej kurnik i poidło. Pośrodku zaś placu stoi pręgierz z dwiema parami kajdan na łańcuchach i z figurą z brązu na szczycie przedstawiającą postać z rózgą w dłoni. A nieco na prawo od tego pyszni się posąg burmistrza Hansa Schulze'a, który opiera się o kamienną dziewicę, co głowę ma ozdobioną laurowym wieńcem. A dalej miasto, miasto, miasto... - Dzień dobry. Jakże się posągowi spało tej nocy? - pyta pręgierz i kłania się nisko postaci burmistrza.  Posąg w odpowiedzi kiwa lekko głową. - Dzień dobry, pręgierzu. A ty dobrze spałeś?  - A i owszem. I też mi się coś przyśniło. Zgadniesz, co takiego? - A jakże to możliwe? - odpowiada szorstko posąg.  - Śniło mi się - imaginuj sobie - że do miasta przybył reformato...