Posty

Wyświetlanie postów z kwiecień, 2025

Nic takiego, Timo (29)

Obraz
- A zatem próbował się pan powiesić? - Jak pan widzi, niepomyślnie - odpowiedział Timo. - Biedactwo. Przestraszył się pan? - Mam brzydką posadzkę w kuchni, panie komisarzu. - Chyba nie rozumiem... - Pan komisarz podrapał się po masywnym karku, wypływającym ponad kołnierzyk obszerną fałdą. - Oscar Wilde na ten przykład miał w swojej ostatniej sypialni szkaradną tapetę. Ktoś musiał odejść, albo ona, albo on. Łatwiej było usunąć się człowiekowi. Tedy i moja posadzka z pewnością mnie przeżyje, tak jak przeżyła całe mnóstwo poprzednich lokatorów. Wie pan, komisarzu, to miejsce, gdy wróciłem doń z przedłużonych wakacji, stało się wręcz przerażająco obce. - A ja już miałem mówić, że spotkała pana pewna niedogodność z powodu tego zatrzymania. No, ale upomnieli się o pana, z zagranicy - zauważył osiłkowaty komisarz, unosząc znacząco palec wskazujący. - Długie i - jak się okazuje - skuteczne są ręce sprawiedliwości. Ale areszt to w moim przypadku żadna niedogodność. Tam - mam na myśli moje miesz...

Nic takiego, Timo (28)

Obraz
 I już dzień ostatni. No, może przedostatni... W każdym razie dawne życie pożegnać nadszedł czas... Timo rozstaje się z samym sobą całkiem niepewny czy będzie w stanie polubić pozostałości po sobie. Bo i gdzie je umieścić?... Za oknem mżawka. Nie wybierał się na pożegnalny spacer, chociaż po przebudzeniu jeszcze o nim myślał. Nie, tylko jutro mała przechadzka Kungsgatan na dworzec kolejowy, bez oglądania się za siebie... W plecaku zawieruszył się jeden zeszyt ze stokrotkami. Czarne, strzępiaste kwiatki. I liścik Vernicka, tym razem z Italii. Skąpe wieści z podróży... Mam nadzieję, że to już ostatnia wyprawa, bo i ja powoli tracę zainteresowanie ludźmi. Wędruję jak jakiś handlarz i mam dość... Teraz Triest. Miasto pogranicza, gdzie się mieszają z ochotą rozmaite kultury, co można i z talerza wnioskować. Dobra tu kuchnia, przyznać muszę. Miasto rozgrzało się do białości. Mnóstwo blasku i w tym wszystkim jakieś miłe wielbicielki. Zazwyczaj właśnie one. Można powiedzieć, na każdym krok...

Galdra - Loftur (7)

Obraz
Wnętrze katedry w Hólar. Noc. Kościół jest pusty. Śmiertelna cisza. Posadzkę w nawie tworzą wypolerowane wieloma krokami kamienie, wśród których znaleźć można stare płyty nagrobne o mocno już zatartych inskrypcjach. Przez okna po prawej stronie do wnętrza wpada światło księżyca. Cienie poruszających się na niebie chmur, co przesłaniają od czasu do czasu księżyc, grają na wytartych kamieniach, a także na oparciach ławek i figurze Chrystusa, napełniając wnętrze przedziwnym, tajemniczym życiem.  Słychać chrzęst otwieranego zamka. Ktoś przekręcił w nim klucz i otwiera skrzypiące w zawiasach drzwi, na które ambona rzuca cień. Do środka wchodzi Disa. Kłania się i czyni znak krzyża w stronę ołtarza. Za nią wchodzi Loftur. Jego twarz jest zmięta od cierpienia i bezsenności. Disa schodzi po schodkach i znów się żegna przed wizerunkiem Ukrzyżowanego. -  Wybacz mi moje grzechy, miłosierny Zbawicielu - szepcze przy tym trwożliwie. - Ty mówisz o grzechach? - pyta Loftur schodzący po schodk...

Galdra - Loftur (6)

Obraz
Steinunn wstaje z klęczek. - Gdybym tylko była tak ładna jak biskupia córa. - Tak, jest ładna - mówi Loftur, przechadzając się i dodaje, obejmując się rękami - I ty też ładna jesteś. - Co mi chciałeś powiedzieć? - Postanowiłem dziś z tobą porozmawiać... Tak, gdybyś tu nie przyszła, ja bym cię poszedł szukać. Steinunn odsuwa na bok wiaderko i siada. - Miałem powody - zaczyna Loftur ze smutkiem - by wierzyć, że cię kocham. Postawiłaś wszystko na mnie. To mnie teraz wypełnia żalem, Steinunn. Jednak muszę wyznać prawdę. Nie kocham cię. - Wiedziałam - odpowiada stłumionym głosem Steinunn. - Nigdy niczego nie żądałaś. Ufałaś mi. Gdyby tylko zaufanie wystarczyło, by rozpalić miłość, musiałbym cię pokochać. - Wczoraj zdałam sobie sprawę, że mnie nie miłujesz. Ale łudziłam się, że mi tego nie powiesz. - Jeszcze rankiem wszystko wydawało się takie proste. Lecz kiedy weszłaś do pokoju i ujrzałem twoją twarz, pojąłem rozmiar swojej winy. - Idzie pod okno. Przystaje tam. - Powinnam była skrywać swo...

Galdra - Loftur (5)

Obraz
  Disa zerka nieśmiało do środka. Nie sądziła, że Loft będzie tu sam. - Nie ma tu twojego ojca? Miałam go poprosić. - Właśnie poszedł zobaczyć się z twoim tatą. Loftur podchodzi do niej i bierze ją za rękę. - Disa! Czy żałujesz, że wybrałaś się ze mną wczoraj do studni życzeń? - Nie. - Jesteś pewna, że to nie był tylko taki impuls, spowodowany szczęśliwym powrotem do domu?  - Tak, jestem. Góry były mniejsze, a rzeki węższe niż je zapamiętałam. Lecz ty nie zmieniłeś się wcale. Loftur bierze jej twarz w dłonie. - Moja ty towarzyszko zabaw! Przyjaciółko z dzieciństwa! Moja ukochana! - Całuje ją. - Onieśmielasz mnie. Jakbyś był księciem. Loftur klęka. - Klękam przed tobą w hołdzie dla twej młodości i niewinności. Nie jestem ciebie wart. Ale wiem, że możesz mi pomóc. - Wstaje z kolan. - Dręczy mnie myśl, że mógłbym zbrukać cię moją miłością. W twoich oczach nigdy nie było zwątpienia. Ich czyste światło to pean na cześć życia. A ja - jak połamany kawałek srebra - ledwie ułamkami jes...

Galdra - Loftur muzycznie

Obraz
To dziś taki przerywnik. Uporządkowany hałas zwany muzyką, przy pomocy której Jón Leifs opisywał przyrodę Islandii i jej legendy opowiadał... Loftur, co chciał nad ciemności siłami bezgranicznie zapanować... Piekielne to rzeczy. Z ogniem, co się pali pod stopami, który czasem wystrzeliwuje ponad powierzchnię ziemi, by się pobawić za nami jak kot łapką... Kiedyś łatwo się to wiązało z piekłem i diabłami. Jaskrawy cień mroku... Dziś już się inaczej na to patrzy - takie tam wulkanologie i geologie, z diabła wyprane. Choć tak czy owak zło znów coraz ochotniej zaczyna pisać scenariusze dla świata... Bogowie się gdzieś zapodziali, pusto ponad nami, jeśli nie liczyć obojętnych gwiazd i krążącego nam nad głowami wysypiska śmieci... Przychodzi mi na myśl poeta Jóanes Nielsen z Wysp Owczych, który - na tym świecie, co Boga od dawna nad sobą już nie ma i który piekłem jest takim samotnym - modli się mimo wszystko, podobnie do innych, troszkę też jakoś tak zadziwionych ludzką potęgą, co jednak jes...

Galdra - Loftur (4)

Obraz
Kolejny dzień. Ten sam pokój. Na zewnątrz burzliwa pogoda z ulewą. Krople deszczu nieustannie spływają po okiennych szybach. Przy biurku siedzi zarządca. Ma przed sobą księgę rachunkową. Obok zaś siedzi Olafur, jego prawa ręka. Zarządca, uporawszy się z pisaniną, zamyka księgę. - No, teraz już wiesz wszystko, co potrzeba - zwraca się do Olafa. Olafur wstaje. - Jeśli by się zdarzyło - mówi dalej zarządca - że nie będzie mnie dłużej w tym tygodniu, dasz ludziom zajęcie najlepsze wedle twego rozeznania. Wiem, że mogę na tobie polegać. - Czyli mam naszykować konie na jutro na czwartą rano, nawet jeśli ta paskudna pogoda będzie się utrzymywać? - dopytuje Olafur. - Tak. - Dopilnuję więc, żeby były gotowe na czas - zapewnia Olafur i wychodzi. Zarządca siedzi przez moment w milczeniu. Wreszcie z szuflady biurka bierze duży klucz, idzie z nim do skrzyni, otwiera zamek i unosi wieko. W drzwiach staje Loftur. - Posyłałeś po mnie? - A tak. Podejdź, mój synu. - Zamyka skrzynię. - Usiądź - mówi do z...