Posty

Przyciąganie X

Obraz
  Pol i Timo wybiegają z domu, bo Edda niecierpliwie trąbi na spóźnialskich. Jadą na pogrzeb i są w radosnych nastrojach. Będzie urocza wycieczka, bo pogoda nawet dopisuje. Piękne plamy słonecznego światła rozlewają się po soczyście zielonych łąkach i górskich zboczach. Śliczna mozaika świateł i cieni. Timo lokuje się na przednim siedzeniu, obok Eddy. Z tyłu zaś siada obok Pala Pol. - Więc interes dziś na pół gwizdka? - pyta Eddy Timo. - Niech się nędzna konkurencja cieszy. A przed nami przyjemna droga. Będzie trochę milutko dziurawych szutrów, co przypominają stare, dobre, ciężkie, wyboiste czasy. Auto rusza, tą samą drogą, którą dreptał tu Timo chwilę temu. Chwilę, a wydaje się, jakby już nie wiadomo ile czasu upłynęło od jego przybycia.  Tima ciekawi, czemu Edda specjalizuje się w pogrzebach. Odpowiada, że po pierwsze nie jest jakąś profesjonalistką, a poza tym lubi osładzać ludziom smutne chwile. Jej siostra - można rzec - pociesza zawodowo, z teologicznym znawstwem, ona z...

Hans Børli. Stwórca

Obraz
   Na niewiele się to Panu Bogu zdało: my ślepi od światła, On ślepy w ciemnościach...   HANS BØRLI STWÓRCA Powiedział Stwórca: Niech się stanie światłość! I stała się światłość. Ale sam siedzi w mroku pośród stworzeń. Nasłuchuje niczym ślepiec na skraju szemrzących pól.    Po omacku wodzi dłońmi  po twarzy stworzenia,   żeby poznać siebie, by odnaleźć siebie.       przełożył z norweskiego Kiljan Halldórsson   

Przyciąganie IX

Obraz
  - Jeszcze, jeszcze takie początkowe zamieszanie - mówi Timo, wpatrując się w pejzaż za ogromnym oknem w salonie Pola, zapraszającym niejako do wnętrza morze, jakby zabielone lekko mlekiem, i góry tworzące nieodległy horyzont, do których wierzchołków poprzyczepiały się gęste czapy mgły. - Ale się zrobiło ponuro. Obaj siedzą obok siebie na różowych dmuchanych flamingach, służących raczej do pływania gdzieś w basenie, nie zaś do przesiadywania w nich niczym w salonowych fotelach. Pol znalazł je w garażu, a skoro tak się stało, postanowił póki co nie kupować żadnych dodatkowych mebli do siedzenia.  - To prawda. - Ile ty tu już jesteś na tych swoich badaniach? - Przeszło dwie dekady, szczęśliwie badaniom dałem spokój, kiedy mi spadła na łeb manna. - Wszystko jakby według przepisu na dandysa. Szczęściarz. - Lubię tak o sobie mówić. - No i słusznie. - Chciałbym, żebyś ty też tak o sobie pomyślał. - Ciekawy rodzaju zagłady, przyjąłem w darze twoją propozycję. Ale chyba Pal nie jest ...

Wiersz do Vilborg

Obraz
  To może dziś znowu coś islandzkiego... Takie wspomnienie o poetce i nauczycielce Vilborg Dagbjartsdóttir (1930 - 2021)... Była wyrazistą postacią, mocno lewicową działaczką feministyczną... Uczyła dzieci, pisała wiersze i prozy, była żoną pisarza i filmowca Þorgeira Þorgeirssona (1933 - 2003)... I w poezji utrwalił ją poeta Anton Helgi Jónsson, którego tu już wiele razy przywoływałem z niesłabnącą sympatią: W Reykjaviku był sobie dom przy Vonarstræti... Był, bo jakiś czas temu został przeniesiony na pobliską Kirkjustræti, bowiem Althing postanowił pobudować sobie nowe biura, stąd więc te budowlane przemieszczenia... A wiersz... Symboliczny, w tej sytuacji topograficznej... Co istotniejsze, co tak naprawdę jest ważne i co na czyim jest podwórku...  Anton Helgi Jónsson Wiersz do Vilborg Był sobie kiedyś dom w samym sercu miasta, przy Vonarstræti, tuż obok stawu Tjörnin, z Parlamentem w podwórzu.   Tam, na poddaszu, mieszkali Vilborg i Þorgeir z dwójką synów.   A w pi...

Przyciąganie VIII

Obraz
  - Rien ne va plus - mówi Timo, gdy zatrzasnęły się już drzwi w samolociku, który rusza teraz w kierunku pasa startowego. Pol się śmieje i klepie Tima po udzie. Timo jakoś to toleruje i odwraca się w stronę okna.  Samolot ustawia się po północnej stronie pasa, by się na nim rozpędzić pod południowy podmuch. Niewielka maszyna nabiera prędkości i chwilę potem już leci nad wodą. Zanim obierze właściwy kierunek, zmierza ku Álftanes... - Gdy Laxness był mały, pewien chłopczyk wypływał z dziadkiem na połów zajęcy morskich, tuż przed świtem, gdy wszyscy jeszcze spali, a na Álftanes tylko w jednym oknie małej chatki migotało słabe światełko łojówki... - Znasz i to. - Rzecz godna zapamiętania. Samolot zaczyna kreślić łuk, by wejść na kurs zgodny mniej więcej z tym obranym przez Słonecznego Wędrowca. - Sam zapamiętałem takie światełko, też to było w czasach, gdy byłem jeszcze mały i gdy wszyscy jeszcze żyli... - kontynuuje Timo. - Opowiesz? - Właściwie nie ma wiele do opowiadania. Te n...

November

Obraz
  Upływa sobie listopad, już końca właściwie dobiega. Nawet się ostatnio przyozdobił zimowo, ale już zrzuca z siebie białe szatki i wraca do szarej golizny... Z jego początkiem minęły już też kolejne moje urodziny, kawałek już za półmetkiem do setki. Nie celebruję ich, nie obchodzę, bo jestem na tę dziecinadę i trochę za stary, i trochę za młody... Dzieją się sprawy niepożądane tak w obszarze osobistym, jak i tam, na zewnątrz... Nie bardzo już mnie ten wielki zewnętrzny świat obchodzi, nie zatruwam się już nim, odkąd podarowaliśmy zaszczytny urząd Batyrowi - trzymam się postanowienia, kolejnego odrzucenia - wcześniej odrzuciłem wódkę, teraz odrzuciłem inforozrywkę i patrzę jedynie na wybrane ruchome i gadające gęby, zerkając czasem na ten czy inny podcast... Nowa władza przestaje już być nową, nowa władza straciła mnóstwo czasu, którego już nie odrobi... Pani Środa się martwi, że wkrótce wrócą po władzę tryumfalnie złodzieje, jeśli się nie zmobilizujemy... My się ciągle mamy mobili...

Przyciąganie VII

Obraz
Hotelowe poddasze. W dawnej siedzibie Eimskip. Timo leży na łóżku w czarnym dresie Adidasa i w pasiastych, biało - czarnych skarpetach. Wygląda jak umrzyk zapatrzony w świetlik, za którym mija sobie ponury dzień późnego lata. Czeka na Pola, który przy okazji zakupów postanowił jeszcze załatwić jedną sprawę. Wraca wreszcie. Objuczony jakimiś dodatkowymi siatkami. - Żeby było przyjemniej - mówi, potrząsając nimi. - I co? Postanowione? - pyta Timo. - Pole golfowe - odpowiada Pol, siadając na łóżku. - Więc dobrze... - Nie wszystkim się to spodoba. - Chcesz powiedzieć, że fundujesz sobie konflikt? - To bzdura przecież. - Nie zapominaj, że nie ma takiego drobiazgu, który by nie potrafił wywołać złowieszczej lawiny... - A ty co, nieboszczyku? Jakbyś patrzył za ulatującą przez okno duszą... - Ciało patrzące za duszą?  - Rzeczywiście, cokolwiek głupio to zabrzmiało. - Chyba że jestem kandydatem na osobnika przeznaczonego do straszenia na ziemi. I tylko patrzę, jak wyfruwa właśnie jakiś opie...

Przyciąganie VI

Obraz
  Następuje wprowadzenie gościa do domu, który to dom ledwie nadaje się do zamieszkania, bowiem większość jego pomieszczeń trwa po prostu w niewykończeniu. Pachnie jak na placu budowy. I zimno jak w psiarni... Timo zauważa, że to doskonała temperatura dla duchów. Bo doprawdy nieprzyzwoitością są duchy pojawiające się tam, gdzie panują upały... - Mnie tylko czasem przestrasza moje odbicie w lustrach... Sporo ich w całym mieszkaniu - zauważa gospodarz. - Planujesz tu jakieś orgie? Pytam tak w związku z tymi wszystkimi zwierciadłami... - Być może poprzedni właściciel miał takie zamysły. Ja nic o tym nie wiem. Niczego tu nie zmieniłem. Niewiele wniosłem. Pol prowadzi Tima po stromych schodach na górę... - Tu ci będzie wygodnie. Zobacz, jest nawet taras, a z niego widok na te górskie ściany, które cię tak urzekły... - Mmm, jeszcze większe wydają się teraz, o zmierzchu... - Przy głębokiej wieczornej zorzy staną się czarne te wszystkie kształty. - Jak hałdy. - Niech ci będzie... - Tu wszy...

Przyciąganie V

Obraz
Bez sensu. Czemu tu stoi, wypalając już trzeciego papierosa? Przecież mogli pójść dalej na piechotę... Ale tamten się uparł... Patrzy znów w górę. Skała wygląda jak ruiny starego zamczyska. Można by stworzyć legendę zasiedlającą te niby mury jakimiś wykraczającymi poza ludzki wymiar istotami, mury, co teraz wietrzeją, pozostawione na pastwę wiatru, deszczu, śniegu, zamieniające się w bezładne osypisko... Może nawet już dawno ktoś coś wymyślił?... Wreszcie nadjeżdża stara terenowa Toyota... - No i już! - woła, opuszczając szybę w drzwiach Pol. - Chociaż minął wiek. Timo pakuje się do samochodu razem ze swym nieporęcznym bagażem. - Mogliśmy pójść - zauważa. - Ale pora chyba coś zjeść, a najbliższa knajpa jest na drugim brzegu. - Mam trochę czekoladek. - To na deser. Dobrze wymyślili z tym Ibsenem. Teraz mogą rozmawiać jak starzy znajomi. Jakby po latach do siebie wrócili. - Ale że nie dałeś znać... Przecież to kawał drogi - zgłasza żal Pol. - Dobrze o tym wiedziałem... A wcześniej jeszcz...

I tak odchodzą...

Obraz
a my wspominamy...  Tradycyjnie już na cmentarzu byłem wczoraj, na jednym tylko grobie, bardziej ze względu na przyszywaną siostrę niż dla własnych potrzeb, byłem, by znów poczuć wyraźniej, jak wredne jest życie, poszatkowane w moim przypadku niedorzecznie na kawałki, nanizane na mnie, lecz każdy bez istotnego związku z innymi. Różne pokończone światy, przez które dane mi było się przespacerować, licho wie, po jaką cholerę... Zmarli... Znowu ubyło temu światu trochę fajnych postaci... Ten rok zabrał nam trochę osób, które budziły w nas pogodę, wesołość... Szkoda cholernie, ze odeszła Joanna Kołaczkowska, piekielnie utalentowana osoba... Kiedyś bodaj Edward Dziewoński o Kalinie Jędrusik powiedział, że umarła właściwie nie wiadomo, po co... No bo rzeczywiście - no po co oni umierają?... Diane Keaton też już stała się definitywnie przeszłością... No i Patricia Routledge, wspaniała aktorka, głównie teatralna, która światową rozpoznawalność zyskała jako już dojrzała pani dzięki telewizy...