Posty

Right

Obraz
I tak poleciały dni, z nimi lata, z latami dekady... Jutro pięćdziesiąte urodziny płyty Bowiego "Young Americans". Englishman in America. Dający nura w soulowe rytmy, tworzący nową ofertę w filadelfijskim studiu Sigma Sound. Na nowym dla siebie polu, zaskakujący Bowie, całkiem odmieniony... Po Ziggym jeszcze chwilowo pozostały ogolone brwi... Nowa orientacja, nowi muzycy, niektórzy - jak się potem okazało - na bardzo długie artystyczne dobre i złe (Carlos Alomar i Earl Slick, no i już wcześniej współpracujący z Davidem Tony Visconti czy Mike Garson - Tony to aż po pożegnalną Czarną Gwiazdę...) Wtedy nowy Bowie, dobrze przyjęty, wreszcie podbijający Amerykę... Na "Young Americans" jest i John Lennon, co też podkręciło zainteresowanie. I młodzi zdolni z gwiazdą na starcie: Luther Vandross, Ava Cherry... Raptem muzyka bardziej kojarzona z czarnoskórymi artystami, którymi zresztą dżentelmen z Anglii się otoczył z chęcią... Występ w programie Soul Train, co był dość sens...

Pyć jedna albo druga

Obraz
 Bo dwie są pucie czy też pcie (co kto woli, do wyboru, niepotrzebne skreślić), jak to ogłosił niedawno zgłoszony przez obywatela z Żoliborza obywatelski kandydat na głowę państwa... A tłum obywateli wielbiących obywatela z Żoliborza zgodził się z tym obywatelskim oświadczeniem z radością, przystał entuzjastycznie na tę wykrzyczaną prawdę, wydał pełen aprobaty i tryumfu okrzyk. Tak ten świat jest urządzony przecież, obywatelskość na dwie możliwości zaplanowana, nie ma tedy co kombinować, trzeba nam wypełzać z bagien niejasności na twardy grunt krzepkiej, zwycięskiej prostoty... Jest to też okrzyk, zapewnienie, potwierdzenie tej wielkiej prawdy całkiem na miarę czasu, gdzie górę bierze znów dzikość, bierze ją natura z jej pradawnymi instynktami... Tam gdzieś w głębinach chuć i pcie dwie przecie w stadzie, i pożądania, macierzyństwa i żarłoczność w tymże, i dobrze by było wywołać bardziej na powierzchnię potęgi te wielkie... Wojna się przecież toczy obok i ona pokazuje, jak się wszys...

Wiosna

Obraz
  Zniecierpliwiony jestem trochę, na kolory czekam, na wiosnę... A skoro marzec, to już blisko... Anton Helgi Jónsson  Wiosna  Niedziela słoneczna i ciepła  wiosna w pląsach czeka na wszelki życia przypadek  co oddychać kocha Szarość odchodzi z gór  co wielce je odmładza ciepło delikatną dłonią  gładzi blizny po zimie  Zapominają o zaspaniach ludzie  budzą się rześcy, odświeżeni w ich głosach ni śladu apatii gdy ich "dzień dobry" rozbrzmiewa        przełożył Kiljan Halldórsson  ---- Ilustracja: Louisa Matthíasdóttir, Islandzkie miasteczko.

Wydarzenie coroczne

Obraz
W zwariowanej pogodzie pewnie jeszcze wiele się zdarzy (ach, nie tylko meteorologia co rusz napotyka rozmaite niewyobrażalności...), ale tak czy owak wiosny nadchodzi czas, i słońca coraz więcej... Odrodzenia, zmartwychwstania, nadziei nawroty... Czas więc rozsunąć zasłony o poranku, wcześniej, coraz wcześniej... Zatem na nadchodzący, jutrzejszy już marzec: Anton Helgi Jónsson  Coś się wydarzyło  Coś się wydarzyło  w chwili, gdym się zbudził  rankiem, jeszcze przed budzikiem. Słońce, ten mój przyjaciel wierny, zerknęło przez szczelinę między zasłonami, i spytało: Obudziłem cię? Tak, dzięki Bogu, odpowiedziałem  i rozsunąłem zasłony,  zapraszając wiosnę do środka.     przełożył Kiljan Halldórsson  ------ Ilustracja: Edvard Munch, Słońce, 1916

Nic takiego, Timo (25)

Obraz
Zatrzymał się na dłużej dopiero w Uppsali, do której dotarł z pewnymi trudnościami po dwóch dniach i gdzie zakwaterował się przy ogrodach Linneusza. Wreszcie znowu sam, w swojej bańce, w bezosobowym pokoju, domyty... W końcu też przyszła wieść, oczekiwana, mimo wmawiania sobie, że wszystko zostawił w porządku. Nie, wcale w to nie wierzył... A teraz się potwierdziło. Lakoniczna dość wzmianka poinformowała o śmierci Vernicka... Kilka zdawkowych przypomnień... Bo na szczegóły przyjdzie czas, gdyż wokół sprawy wyrosły pewne wątpliwości... Timo spokojnie zlany potem. Bicie serca, a jednocześnie ulga jakaś osobliwa. Wreszcie jest jasne... W pierwszym odruchu chciał zatelefonować do Torego, z myślą, że być może dysponuje jakimiś dokładniejszymi informacjami, zreflektował się jednak, uznając, że to może nie jest najlepszy pomysł. Bo po co się wystawiać? Po co w to wchodzić, a nawet wychodzić przed szereg. Po prostu postanowił brnąć przez czas, z sensacyjnym dreszczykiem. - Czy ja czegoś oczeku...

W nasionach czas

Obraz
To może o nadziei coś... W tym czasie niepewnym, w dziwnościach tegoż... W Svalbardzie jest takie miejsce wewnątrz góry, gdzie znajduje się bank nasion. Na przyszłość. Wszystkie rośliny, z nadzieją na nowy świat, na odrodzenie... Taki depozyt na niszczejącej ziemi... I taki wiersz. Z Islandii... Anton Helgi Jónsson  Tykające nasiona W głębokich podziemiach, pod górą  na wyspie, w Svalbardzie, nasiona ukryto, nasiona roślin i drzew, z których człowiek ogołaca ziemię, co bez wahania nazywa swoją. Głęboko w lochach tyka czas w nasionach, co czekają na jakąś przyszłość, w której zajrzą do nich ludzie poranieni  w niefortunnych wojnach  bądź w katastrofie nad katastrofami. Powinniśmy spokój zachować, kochany, ale czekać nam nie wolno, tylko otwierać nam trzeba wszystkie inne podziemia, te w zakamarkach myśli i w głębiach naszych serc, gdzie ukryte nadziei ziarna; ciągle tyka w nich czas, a ich przyszłość jest teraz. Teraz właśnie.       przełożył Kiljan Hal...

Z islandzką nutą

Obraz
A to może jeszcze odrobinę w klimacie wywołańców, tak umykając w dawności... Namiętni uciekinierzy w owianych złą sławą przestrzeniach. A że to jeszcze damsko - męski układ, tedy i grozy w tym więcej, bo takie relacje dzieciodajne i dzieciobójcze bywają... Rzec można, bez takich namiętności zło nie mogłoby hasać... To miłość, za którą się płaci, a płaci najwięcej za nią to, co staje się jej owocem... Było więc dzieciobójczo, no i wreszcie samobójczo, choć podobno w życiu stało się inaczej, bowiem mieli jednak przetrwać dwadzieścia lat na pustaciach centralnej Islandii, po czym zamieszkać hen, daleko, w Zachodnich Fiordach, u progów już Hornstrandir. I tam Eyvind miał sobie umrzeć spokojnie w 1783 roku... A dzieciobójcza Halla... Ponoć znikła potem gdzieś w górach... A teraz piosenka, piosenka o tych niegościnnych obszarach, na których dawno temu wiedli także swój dziki żywot Eyvind i Halla. Choć piosenka nie tak dawna, troszkę młodsza, mimo że niektórzy sądzą, iż to jakaś prastara ludo...

Eyvind z Gór (10)

Obraz
- Idziesz? - pyta Halla. - Tak. - Nie prosisz mnie o radę? - Nie tym razem. - Jeśli wyjdziesz, nie musisz się mną przejmować. - Wiem po głosie, kiedy jesteś zła. Powinnaś być mi wdzięczna, że wychodzę w taką pogodę.  - Tak, jesteś odważny. To nie tak, że masz jakąś nadzieję na uratowanie nam życia. Położysz się w śniegu i umrzesz. - Jeśli chcesz, możesz w to wierzyć. Halla podchodzi do Karego. - Proszę cię gorąco, niech te wszystkie twarde słowa popadną w zapomnienie. - To nie dlatego idę. Tak, najgorsze, co mnie może spotkać, to śmierć w śniegu. Ale to i tak lepsze niż siedzenie tutaj. - Przede wszystkim musimy zachować zdrowy rozsądek. Jedyna rzecz, którą możemy zrobić, to poczekać, aż burza ucichnie. - A wtedy jedzenie samo wtargnie tu przez drzwi. - Nie, ale wtedy będzie możliwość ratunku. Możemy poszukać jakichś korzonków, by stłumić najgorszy głód, a potem wybrać się na ryby nad jezioro. - Burza może jeszcze potrwać, jeszcze cztery, pięć dni. Do tej pory padniemy z głodu. - A...

Eyvind z Gór (9)

Obraz
  Kari właśnie wrócił z kąpieli. Na jego włosach perli się woda. - Tak sobie pomyślałem...- mówi. - Nie tak głośno - upomina Halla. - Tota właśnie zasnęła. - Gdzie idziesz? - zapytała jeszcze, patrząc za odchodzącym na stronę Karim, który po chwili znów się pojawił.   - Kiedyś, gdy poczuję się dość silny, spróbuję przepłynąć pod prąd aż tam, w głąb gardzieli wąwozu. Będę stąd wyglądać jak skrzat. Halla wstaje. - Arnes poszedł ku piachom. Będzie tu za niedługo. Planuje, by zejść na dół, na południe. - Tak właśnie myślałem. Że pragnie już stąd uciec. Mam tylko nadzieję, że nie stanie mu się żadna krzywda. Halla podchodzi do niego. - Jeśli nie wróci, będziemy sami. Jak za dawnych dni. - Bierze go za ręce. - Czy jeszcze ci na mnie zależy? - Wiesz, że tak. - Potrzebuję, by to słyszeć. Od ciebie. Kari przytrzymuje jej dłonie. - No tak, zbyt rzadko to okazuję. Zapominam. Ciągle musisz mi mówić, co powinienem dla ciebie zrobić. - Całuje ją i uwalnia dłonie z uścisku. - Przykro ci...

Nic takiego, Timo (24)

Obraz
Ale nie, że zabił. Na szczęście do niczego podobnego nie doszło, choć - jak sobie pomyślał - przy nagle tak niejasnych osobistych perspektywach zabójstwo pierwszego lepszego nieboraka mogłoby mu naprostować życiową ścieżkę, krótką zapewne, dającą jednak pewną przyszłość... Ach, te egoizmy, co się z cudzym życiem nie liczą. Byle tylko wykorzystać!... Tym razem siekiera połączona z dzikim okrzykiem podziałała jak skuteczny straszak, intruz bowiem jakby zapadł się nagle pod ziemię. Zniknął, zdematerializował się, tak że Timo zdołał porwać swój bagaż, wierzchnie odzienie i pierzchnął  w trymiga w głęboki półmrok wieczora. Biegł przed siebie, na południe, po zboczu, zahaczając o krzaki malin i potykając się o pniaki ściętych jakiś czas temu iglaków... Gnał, nie zastanawiając się nad czasem. Nawet nie czuł większego zmęczenia, co go radośnie zaskoczyło, kiedy przypomniał sobie o swych nie tak dawnych zasapaniach... Potem już zwolnił i sobie szedł przed siebie. Próżny marsz, bez planu, z ...

Marianne

Obraz
Smutna wiadomość nadeszła przedwczoraj. O śmierci Marianne Faithfull. Tak więc znów odpływa ze świata legenda. Nie byłem może jakimś najuważniejszym słuchaczem, ale to jedna z tych osób, których nie sposób nie zauważyć. Autorka, piosenkarka, aktorka działająca od dekad. Niezwykły życiorys - i artystycznie, i narkotycznie, i miłośnie. Powiązać ją można z całą masą artystów: od Jaggera przez Bowiego, Waitsa, Watersa po grupę Metallica... Występowała i u nas, m. in. we Wrocławiu, na Przeglądzie Piosenki Aktorskiej. Zawsze lubiłem jej twarz. Zwykle kobiece twarze nie mają wyrazu, ale są znakomite wyjątki. Skomplikowane życie ciekawie ją wyrzeźbiło u Marianne i nadało też brzmienie jej głosowi. Była i na szczytach, i na samym dnie... To wspaniała opowieść i bogata twórczość... Muzyka, filmy... Od razu mi "Intymność" z milczącą erotyką przyszła na myśl... Jak na Bowiefila przystało, przypomnę ją tu z występu z Davidem, z 1973 roku... To były czasy! Marianne Faithfull i David Bowie....

Eyvind z Gór (8)

Obraz
Arnes i Kari wracają roześmiani. - Na pysk byłbym runął do jaskini, gdyśmy odwalali głaz. - Naprawdę? - pyta Halla, zostawiając Tocie do zabawy źdźbło z jagodami. - Teraz możesz pobawić się sama - dodaje, wstając. - Czy rzeczywiście za każdym razem musimy zabezpieczać jaskinię tym nieszczęsnym głazem? Teraz, gdy nie pada, mogłaby pozostać otwarta. - Nigdy dość ostrożności - zauważa Kari. - Jeśli ktoś nas zaskoczy, nie będzie czasu, by ją zabezpieczyć. Obcy mogliby łatwo ją odnaleźć i wszystko w niej zniszczyć, tak jak to było pięć lat temu. Pamiętacie, na starym miejscu, jak wróciliśmy, by zastać jedynie ruiny i popiół. I to akurat wtedy, gdy zbliżała się zima. Ani kawałka baraniny nie zostawili. - Nie zapominam tak łatwo - odpowiada Halla. - Ilekroć o tym myślę, mam ochotę zrobić coś podłego. W końcu też jesteśmy ludźmi. Halla śmieje się chłodno. - Jesteśmy tylko lisami, co podbierają innym baranki. Kari spojrzał na Arnesa. - A ty jak chroniłeś swój dobytek, kiedy byłeś całkiem sam? -...