Posty

Z wczoraj na jutro

Obraz
  Wojna wybuchła. Zły los, od tak dawna ciążący nad Europą, wyrywał się na wolność i gnał poprzez miasta, zamaskowany jako zdyscyplinowane "zgranie" wszystkich przewidzianych i wyćwiczonych czynności, szalał w głowach i sercach ludzkich jako przerażenie, uniesienie, patos nieszczęścia, potęga przeznaczenia, poczucie siły i gotowość do ofiar... Tak to w "Doktorze Faustusie" pisze Tomasz Mann o początku pierwszej wojny światowej... Poprzedzała ją piękna epoka, jak zwykliśmy mówić o czasach po zakończeniu wojny francusko - pruskiej z 1871, o czasach spokoju, postępu, choć i pełnych niepokoju w nagle tak bardzo odkrytych ludzkich duszach... Tak się radosny rozwój mieszał z rozkładem i tak w tym wszystkim przebijała się jednak na wierzch wiara w spokój - że może już przestaniemy się na dobre ciąć, że przed nami już tylko spokojne wody, bez przesadnych - w każdym razie - huraganów... Ale jednak pod powierzchnią zbierała się energia zła, o czym doskonale wiemy... I po str...

Mądrość miotły

Obraz
...takiej na przykład kościelnej, co całość życia, mimo że na niewielkiej podłodze, bo kościółek to wiejski, ogarnia - nie jest jak święty męczennik, co go ze skóry obdarli, ani ten, co go na ruszt rzucili jak kawałek karkówki; nie jest też jak czarny katafalk, co tylko zna życie od ponurej strony odejść i strat, bo też i z pewnością zmiatała z podłogi ślady radosnych uroczystości, wynikłych z miłości i z ludzkich nadziei... Wszystko się bruka, ale zawsze można sprzątnąć, by choć na trochę znów było czysto... Mam na myśli oczywiście miotłę bajkową, gadającą, tę od Strindberga i jego zamieszczonej tu w mym przekładzie "Podróży szczęśliwego Piotra"... Z jednej strony życie jest czarne, ale z drugiej całkiem białe... Gada ta stara miotła całkiem jak pani doktor Ewa Woydyłło, co podpowiada pewne recepty na szczęście... Miotła prężyła się kiedyś młodym drzewkiem w lesie i marzyła o wielkości, ale los zdecydował inaczej i drzewko skończyło jako drapaka na kiju... Przeszłości nie ma...

August Strindberg. Podróż szczęśliwego Piotra (5)

5. Wnętrze wiejskiego kościółka z malunkami na suficie. W głębi, pośrodku, ołtarz z krucyfiksem, po lewej stronie ambona, koło której widać też stojącą na podwyższeniu figurę św. Bartłomieja z własną skórą w dłoni, po przeciwnej zaś stronie jest postać św. Wawrzyńca z rusztem. O balustradę przy ołtarzu po lewej stronie oparta stoi miotła. Po prawej stronie ołtarza katafalk. Po bokach dwa rzędy ławek od frontu aż po ołtarz. Z prawej strony konfesjonał. Po lewej żelazne drzwi. W jednym z kościelnych okien stoi Tomte, w drugim zaś Wróżka. - To nie stary zjadł owsiankę, tylko szczury - mówi Tomte. - Nie po to wysłałeś Piotra w świat, by mu wyświadczyć przysługę, ale żeby dokuczyć staremu. - Nawet my, nieśmiertelni, popełniamy błędy. Ale zadośćuczynimy za nasze grzechy.  - Tylko czy to nie za późno - zastanawia się Wróżka. - Co masz na myśli? - Piotr znienawidził ludzi i nie potrafi pogodzić się z życiem. - Lisa wszystko naprawi, a wtedy i starzec zostanie rozgrzeszony. Trzeba łatać wsz...

August Strindberg. Podróż szczęśliwego Piotra (4)

 4. Pałacowe wnętrze w orientalnym stylu. Po prawej stronie widać tron, a przed nim stół z regaliami. Po lewej stronie otomana i na podłodze poduszki ułożone w półkole, wśród których leży emir zapisujący coś na papierowym zwoju. Zjawia się szambelan. - Czy to rozrysowana genealogia młodego kalifa? - Nie inaczej, szambelanie - odpowiada emir.  - Z pewnością imponująca. Kto podany jako protoplasta? - Kalif Omar, naturalnie. - Tak mi przyszło na myśl, że lepszy byłby może Harun ar - Raszid. - Z pewnością był popularniejszy, ale w takim przypadku nasz łaskawy władca nie byłby spokrewniony z tym starożytnym rodem. - Istotnie. Będziesz wkrótce gotowy? Bo spodziewamy się go lada chwila. - Czyś widział już, szambelanie, nowego kalifa? - Tak; wygląda jak wszyscy inni - różni go od nas tylko drzewo genealogiczne. - Tak, genealogiczne drzewo. Szambelan zerka jeszcze na rozrysowaną mapę pokrewieństwa: - Ależ to z rozmachem zrobiona rzecz. I idzie mocno wszerz.  - Musiałem dodać boczn...

August Strindberg. Podróż szczęśliwego Piotra (3)

 3. Rynek w mieście. Po prawej ratusz z arkadowym wejściem, nad którym widać balkon dla radnych i samego burmistrza, gdzie mogą się ukazywać i skąd mogą posyłać swe mowy dla mieszkańców. Po lewej zaś siedziba szewca z witryną i stosownym szyldem, obok ława i stół. Dalej kurnik i poidło. Pośrodku zaś placu stoi pręgierz z dwiema parami kajdan na łańcuchach i z figurą z brązu na szczycie przedstawiającą postać z rózgą w dłoni. A nieco na prawo od tego pyszni się posąg burmistrza Hansa Schulze'a, który opiera się o kamienną dziewicę, co głowę ma ozdobioną laurowym wieńcem. A dalej miasto, miasto, miasto... - Dzień dobry. Jakże się posągowi spało tej nocy? - pyta pręgierz i kłania się nisko postaci burmistrza.  Posąg w odpowiedzi kiwa lekko głową. - Dzień dobry, pręgierzu. A ty dobrze spałeś?  - A i owszem. I też mi się coś przyśniło. Zgadniesz, co takiego? - A jakże to możliwe? - odpowiada szorstko posąg.  - Śniło mi się - imaginuj sobie - że do miasta przybył reformato...

August Strindberg. Podróż szczęśliwego Piotra (2)

 2. Oto i las, zimowy, zaśnieżony, przez który płynie pokryty teraz lodem strumień. Jest świt. Wieje wiatr. Zjawia się Piotr.  - A więc to jest las, ku któremu poprzez czyste powietrze gnały często me myśli! A to jest śnieg! Chce mi się rzucać śnieżkami, tak jak to robią szkolne urwisy, których widziałem nieraz ze swej wieży. To ma być coś zabawnego przecie. - Bierze trochę śniegu i rzuca kilkoma kulami. - Hm! Jednak nie jest to znowu takie cudowne! A w zasadzie, myślę, że to wręcz głupie... - A w górze... Coś tam gra w koronach drzew! Brzmi całkiem nieźle. Szu, szu! Ale gdy się wsłuchać dłużej, to jakby komary w letni wieczór. Osobliwe, jak w Naturze wszystko krótko trwa. Nuda w wieży - ta była długa! A teraz raptem wszystko wcale nie takie ładne i nie takie zabawne. - Patrzy na strumień. - A to co? A, to lód! Jaką przyjemność ten może sprawić? Ach, prawda, przypominam sobie, można po nim się ślizgać. Też muszę spróbować! - Wchodzi na pokryty lodem strumień; ślizga się; lód p...