Kaligula

Wolność. Co za miłe poczucie. Mam, biorę, jestem sobą. Wybieram. A będąc w zgodności z popędami, wpadam w euforię. (Mmm - sfera popędów - cóż za ukochane przez klechę gniazdo szatańskie, jakież to idealne źródło do wywoływania poczucia winy u poddanego o osobliwych tęsknotach, transcendentnych całkiem...)
Bardzo słusznie Małgorzata Szpakowska zauważa w posłowiu do "Dramatów" Alberta Camusa, że wielu ludzi żyje sobie bezmyślnie, z dnia na dzień, ograniczając swe zainteresowania do spraw przyziemnych. "Ludzie ci mogą nawet wyznawać jakieś zasady, kierować się jakimiś regułami; jest to jednak raczej wynik tresury i konformizmu niż świadomej decyzji moralnej. Nie kradną, bo się nie kradnie, nie zabijają, bo się nie zabija - całkiem tak samo, jak noszą takie spodnie i takie kapelusze, jakie się w danej chwili nosi. Trudno więc w ogóle przyjąć, że coś tu zostało wybrane". Zdarza się jednak, że coś człowieka z tego absurdu wybija.
Nie jest to łatwa rzecz, ale przy sprzyjających warunkach istnieje pokusa, co otwiera szeroko bramy do... wolności?
 Morderstwo, gwałt - czy jestem wolny od tego? Skłamałbym, gdybym zaprzeczył. Lękliwie oczywiście takich rzeczy nie robię. Ale gdyby pojawiła się możność łamania prawa, zasad. Widzimy, że prób się takich dokonuje, zrazu ostrożnie, ale gdy przyzwolenie pójdzie dalej w swej tolerancji dla niegodziwości?... Czy włączyłyby się hamulce, czy w którymś momencie w każdym się uruchamiają, w określonych sytuacjach... Bo być w odddali i sterować, a być na dole, prawdziwie blisko życiowego gnoju, to jednak różnica... Tamci wyżej zawsze potrzebują hamulcowych, a ci przecież z niższych sfer się rekrutować jedynie mogą.
Kaligula zalicza się do tych straszliwców, którym życie dało sposobność do działania. Życie pozwoliło im poeksperymentować. Kaligula, a także tyrani z czasów, gdy Camus pisał swoja sztukę, i przyzwolenia, które sami dawali maluczkim...
Czas  powstania "Kaliguli" mówi wiele. Życie wtedy szalało w zgodzie na najdzikszą swawolę... Takie przyzwolenie dostał i sam Kaligula, cudem ocalony w wariactwach, dziejących się na wyżynach społecznych, ocaleniec, i nadzieja, co ciekawe, po rządach Tyberiusza... Szybko jednak przyszedł zawód, prawdopodobnie skutkiem choroby nowego cesarza... Ale literatura ma swoje prawa w poszukiwaniu przykładów, jaskrawych, do opisywania życia, do słania jakiejś nauki, także.
Jest u Camusa Kaligula buntownikiem, więc człowiekiem z krwi i kości. Chociaż nie buntuje się przeciwko złu, przeciwnie - jak wyzna w pełnej - o zgrozo - liryzmu scenie z Młodym Scypionem - jest czysty w złym, odwrotnie niż jego interlokutor, którego nazywa czystym w dobrym!
Czystość zła, geniusz zła, liryzm zła...
Gdzie są granice? Istnieją niemożliwości, przed którymi i tyran musi się ugiąć. Można spowodować głód, można upokarzać, zabijać, okradać, śmiać się w twarz... Jednak słońce zawsze będzie wschodzić po wschodniej stronię, a Księżyc zawsze będzie daleko.
Nie żyje już Drusilla. Której i tak nie mógłby ciągle kochać, bo stara byłaby nie do zniesienia. Uważają - sądzi Kaligula - że człowiek prawdziwie cierpi, gdy istota, którą się kocha, umarła. Ale i smutek jest nietrwały. Nawet cierpienie jest pozbawione sensu. Nic nie trwa, a więc człowiek może być wolny, wolny, wolny!
Kaligula postanowił być do bólu logiczny. I potwornie sprawiedliwy... Gdy lizus mu schlebiał i zapewniał o swoim oddaniu i gotowości do poświęcenia swego życia, owo życie tracił. Gdy cieszyły cię brutalne igrzyska, mogłeś stać się ich głównym bohaterem i mieć urządzony spektakularny lot Ikara.
Życie Kaliguli wg Camusa było prowokacją, próbą, na jaką został wystawiony świat. Zdawał się całą swoją postawą pytać, gdzie jest granica? Kiedy mnie zabiją? Był buntownikiem, nietypowym, ale nie był też nihilistą, bo jego czyste zło było poszukiwaniem wartości. Kaligula prowokował bogów, dając dowód, że jednak brał pod uwagę jakiś wyższy świat, jakąś wyższą rację. W tym absurdalnym świecie prowokuje też ludzi - jeśli zdobędą się na opór, będzie to dowód, że wyznawane przez człowieka wartości nie są całkiem względne ani umowne.
Albert Camus powiadał, że jest tylko jeden problem filozoficzny prawdziwie poważny - samobójstwo. Decydując się na życie, rezygnując z samobójstwa, popełniamy jednak samobójstwo filozoficzne. Wybierając życie, wybieramy zarazem świat z jego chaosem, okrucieństwem i brakiem ładu moralnego; nie mamy na to wprawdzie żadnego wpływu, lecz skoro już ten świat wybraliśmy, będziemy zań dalej odpowiedzialni.
Resentyment. Buntowanie się przeciwko złu, codziennemu złu, nawet w najpotworniejszych przejawach, to właściwie patologia buntu. Zdrowy bunt to nie powiedziane złu podniesionemu do potęgi.
Cenne są słowa, które padają w chwili, gdy Kaligula oddaje się swym bluźnierczym praktykom. Scypion mu to wytyka. Kaligula się dziwi: - A więc wierzysz w bogów, Scypionie? - Nie. - Nie rozumiem więc, dlaczego tak gwałtownie węszysz bluźnierstwo? - Mogę czemuś przeczyć - odpowiada Scypion - nie uważając jednak, bym musiał to brukać lub odbierać wiarę innym.
Kaligula pobudził do myślenia. Jego logika gubiła sens życia.
Cherea - zabójca Kaliguli powiada: - Nie po raz pierwszy ktoś rozporządza bezgraniczną władzą, ale ten posługuje się nią tak dalece, że przeczy człowiekowi i światu. Oto, co mnie przeraża i co chcę zwalczać. Stracić życie to niewiele - i będę miał odwagę, jeśli zajdzie potrzeba. Ale widzieć, jak rozsypuje się sens życia, jak znika nasza racja istnienia, oto, co jest nieznośne. Nie można żyć bez celu.
Inna furtka do wolności, otwarta przez przesadę. I tu niestety sens światu przywróciła zbrodnia.
Krąg zła wydaje się nie do pokonania. Zresztą - wydaje się - jest nie do pokonania. Ale można unikać jego nadmiaru, wystarczy być czujnym, zawczasu, gdy jest jeszcze wybór, bo gdy dochodzi się na ślepo do ściany, w grę wchodzi już tylko furia, która światu może przywrócić jakiś sens, temu skądinąd absurdalnemu światu... Bo jeśli już decydujemy się na życie...
Nieznośnie poetyczni tyrani, do czasu kochani przez tłuszczę, buractwo... Gdy człowiek zaczyna myśleć, bywa, że jest już dość późno.
Nie zagapiajmy się, zdaje się pouczać nas Camus.

Albert Camus, "Kaligula", w tomie "Dramaty", Wydawnictwo Literackie, Kraków 1987.

Komentarze

Popularne posty z tego bloga

Jóhann Sigurjónsson. Fjalla-Eyvindur

Kreml

Moc śnieguły, czyli duszpasterstwo koło lodowca

Lokasenna, czyli pyskówka na górze albo kto jest bardziej niemęski

Na nieskończonej. Steinn Steinarr

Arne Garborg. Śmierć

Breiðfjörð

Halldór Laxness. Brekkukotsannáll, czyli tolerancja w torfowej chatce