Nic. Na bezksiężycowe mroki Steinn Steinarr

Nic. Coś w gruncie rzeczy niewyobrażalnego. Choć to, co sobie cokolwiek wyobrazić potrafi, z niewyobrażalnego pochodzi. Wspomnień jednak żadnych stamtąd nie wynosi. Pociecha jedynie jest taka, że nic nie wydaje się jakoś szczególnie nieprzyjemne.

Płynie czas. Jesień już. Księżyc poranny był ostatnio na cieniutkim C. Zanikający. Zanikł już właściwie. I zima idzie od północy, z ciemną nocą. Jeszcze ciągle, mimo wszystko, jest jak dawniej. W Akureyri już po pierwszych cudownych śnieżycach...

U mnie już bezlik tych jesieni. Jakby już w drodze powrotnej jestem...

Na ten czas bezksiężycowy Steinn Steinarr... Niðamyrkur. Kompletna ciemność. I nic, nic... Ekkert, ekkert...

Steinn Steinarr

"NIC"

Siedzisz znów przy oknie,
zaraz noc przyjdzie ciemna,
bezksiężycowy mrok,
z nim dziwna cisza tajemna.
Zaraz noc przyjdzie ciemna.

Zmęczoną dłonią gładzisz
swe włosy cienkie i siwe;
starcem jesteś już.
Może myśl jaka się przyplącze,
samotne wspomnienie jasne i żywe;
starcem jesteś już.

Naraz na twarzy swej czujesz
zimny jakiś wiew
i bezimienny ogarnia cie lęk.
Usilnie się w ciemność wpatrujesz
i - Kto tu? - rozlega się twój szept:
Nic - oto odzew głuchy jest:
Nic, to nic.

            przełożył z islandzkiego Kiljan Halldórsson




Komentarze

Popularne posty z tego bloga

Jóhann Sigurjónsson. Fjalla-Eyvindur

Kreml

Moc śnieguły, czyli duszpasterstwo koło lodowca

Lokasenna, czyli pyskówka na górze albo kto jest bardziej niemęski

Na nieskończonej. Steinn Steinarr

Arne Garborg. Śmierć

Breiðfjörð

Halldór Laxness. Brekkukotsannáll, czyli tolerancja w torfowej chatce