휘파람

Mam nadzieję, że nie popełniłem byka.

Chłopak, co widać, gwiżdże pod okienkiem do dzielnej robotnicy, wystrojony, z kwiatuszkiem w celofanie... Taka północnokoreańska love... Usłyszałem to i pokochałem...

Nie jestem pewien, czy powinienem to robić, bo przecież ta Korea Północna jest tak odjechana, makabrycznie odjechana, że tu nie ma nic do śmiechu... Ale powiedzmy, że to ten listopad, mroczny... Więc i humor jakiś taki listopadowy mnie dopadł.

Jestem straszny, ale ta piosenka mnie urzekła. I te fascynujące znaki... Jeszcze raz - 휘파람 - piękna grafika... Choć nie jestem pewien, co znaczy...

Ale miłość to miłość;))


Komentarze

  1. Ha, jest celofan, jest humor to i mnie przypomniał się kawał, który już zapewne obrósł brodą.
    Celofan, to nasze pokolenie zna - krótko ujmując pewien rodzaj folii, a ebonit - rodzaj kauczuku.
    I teraz kawał:
    Rosyjska uczelnia, profesor pokazuje studentom amerykański wynalazek - celofan. I żeby im zapadła nazwa w pamięci, dodaje że można to skojarzyć ze słowem "ciełowat" (chodzi o całowanie).
    No i mija jakiś czas, na egzaminie profesor wyjmuje kawałek celofanu i pyta studenta "szto eto?"
    Student nie wie, więc profesor chcąc go naprowadzić podpowiada: " szto ty dielajesz z diewuszkoj w parkie? no podumaj...."
    Student doznaje olśnienia i mówi: "eto jebonit" ;-)

    OdpowiedzUsuń
  2. Trochę poza tematem ale wciąż Korea tylko ta inna. Zobacz koniecznie „Koreańskiego Pasożyta” znakomite kino południowo koreańskie!!!

    OdpowiedzUsuń

Prześlij komentarz

Popularne posty z tego bloga

Jóhann Sigurjónsson. Fjalla-Eyvindur

Kreml

Moc śnieguły, czyli duszpasterstwo koło lodowca

Lokasenna, czyli pyskówka na górze albo kto jest bardziej niemęski

Na nieskończonej. Steinn Steinarr

Arne Garborg. Śmierć

Breiðfjörð

Halldór Laxness. Brekkukotsannáll, czyli tolerancja w torfowej chatce