Czyny zaskakująco karalne

Tak, powiedzieć muszę, że czuję się śmieciowato i zaraźliwie. Wchodzę dziś do sklepiku, a pan sprzedawca pospiesznie ubiera maseczkę, zupełnie jakby zakładał majtki na całkiem inną część, raptem przyłapany na czynie lubieżnym... Taki smutny czas, pospołu z innymi straszę. Choć chyba jeszcze jestem niegroźny.
Naturalnie nie chciałbym zachorować. Zwłaszcza na takie zasrane chińskie świństwo z bazaru... Nie to żebym się bał zejścia, ale nie chcę, żeby się ktoś mną przejmował, opiekował. Bo to takie irytujące historie - w końcu jakaś szlachetna niefrasobliwość mogłaby mnie nie spisać na straty... Jest jedna rzecz, której boję się naprawdę - to że padam gdzieś na ulicy, i raptem zbiegają się jacyś dobrzy ludzie, by mi pomóc. Ja oczywiście doceniam i podziwiam, lecz sam nie chciałbym być ani medycznie macany, ani intubowany, cewnikowany, podcierany, etc, etc... Nie bawię się w takie rzeczy...
To już ja się wolę troszczyć. I od dłuższego czasu troszczę się, o tatę. Oczywiście co jakiś czas dostaję zjebkę, bo ciągle robię coś źle, ale się tym nie przejmuję. Tato jest zabezpieczony i może sobie chorować przewlekle na te wszystkie swoje choroby. Z domu się nie rusza. Ogląda tv i klnie jak szewc na pisiorów... I czyta szwedzkie kryminały... Ten przejechany przez damski walec facet kocha się w zbrodniach!
Podobno już do parku chodzić nie można. Ale ja rano byłem. I poza mną były tam tylko ptaki śpiewające. I dwie piękne wrony siwe!
Nie gromadzę się. Jedynie z kotką i ze swoim facetem. Schodzimy się popołudniami, przy stole nakrytym kraciastym obrusem... W narzuconych skromnościach planujemy weekend na naszym ugorze pod lasem. We dwójkę. Przepisowo.
Najzwyklejsze rzeczy stają się dziś czymś niebywałym, szalonym... Aż nawet głupio je wspominać, bo wspomnienia wtedy mają sens, gdy ma się nad przeszłością przewagę...
Ile to potrwa?
Och, zły wirus, zakłóci Wielką Wampiriadę Smoleńską... A jeśli wybory się odbędą, będą one czynem przestępczym. Ale kto się tym przejmuje, w kraju, w którym nawet ustawa zasadnicza została potraktowana jak rolka papieru toaletowego...
Ja nie zagłosuję. Mnie już jest wszystko jedno. Niech się te pisowskie pałuby utopią w tym nowogrodzkim szambie do końca!

Tylko ile to potrwa?
Jaki będzie maj, jaki czerwiec, kiedy z zaufaniem wsiądziemy znów do autobusu, pociągu, samolotu?

Seven days in sunny June... Drażniący dziś numer! Na obrazku czyny dziś karalne! Chociaż, przy braku stanu wyjątkowego, na bardzo wątpliwej podstawie, w sensie prawnym, jest cała ta karalność! Żeby było jasne...
No, ale tak się dziś nie pobawimy.
Klip z minionej epoki!
Jamiroquai. Seven Days in Sunny June... Potęsknijmy!:))


Komentarze

Popularne posty z tego bloga

Jóhann Sigurjónsson. Fjalla-Eyvindur

Kreml

Moc śnieguły, czyli duszpasterstwo koło lodowca

Lokasenna, czyli pyskówka na górze albo kto jest bardziej niemęski

Na nieskończonej. Steinn Steinarr

Arne Garborg. Śmierć

Breiðfjörð

Halldór Laxness. Brekkukotsannáll, czyli tolerancja w torfowej chatce