Jón Leifs - Visions of Land (Landsýn)
Niech dalej będzie muzycznie. Z pewną tęsknotą...
Najchętniej to bym teraz popłynął, daleko od tych wszystkich niebezpiecznych głupot... Chociaż ten wirus już wszędzie... (Wzruszył mnie ostatnio jakiś Chińczyk z budzącego się po epidemiologicznej imprezie Wuhan, który twierdził, że musimy wspierać się w walce z potworem, wszyscy, bo wszyscy my to wielka rodzina... No, muszę powiedzieć, że ja za taką rodzinę dziękuję. Wolałbym się trzymać z daleka od pewnych jej odgałęzień, dość nawet licznych...)
Ale jakieś pustkowie. Ze śpiewem wiosennym siewki. I z szumem wiatru w uszach...
Islandia jest z daleka taka urocza... Z bliska może trochę mniej, ale ja w sumie lubię niewykończenia.
Oto ląd... Kiedyś ucieczka ku wolności...
Przypomina mi się Halldór Laxness i jego "Dzwon Islandii", gdzie tymi słowy Arnas Arnæus w rozmowie z Uffelenem opowiada:
Wasza cześć, czy żeglowaliście kiedykolwiek do Islandii? (...) I nigdy po długiej i niebezpiecznej podróży nie widzieliście, jak Islandia wynurza się z morza? (...) Z pieniącego się morza wyrastają smagane sztormami skały i lodem pokryte szczyty w wieńcu czarnych chmur. (...) Stałem po nawietrznej na pokładzie statku, jak kiedyś stali wychłostani wichrem piraci z Norwegii, których pędziły przez fale burze i niepogody... i nagle taki widok przed oczami. (...) Nie ma wspanialszego widoku od Islandii wynurzającej się z morza. (...) Tylko ten widok pozwala zrozumieć ową tajemnicę, że tam właśnie zapisane zostały najważniejsze księgi całego chrześcijaństwa.
A tu jeszcze opowieść muzyczna. Powrót. I widok ten niezwykły, który muzyka chyba najdoskonalej opisać potrafi.
Jón Leifs (1899 - 1968) Landsýn:
Najchętniej to bym teraz popłynął, daleko od tych wszystkich niebezpiecznych głupot... Chociaż ten wirus już wszędzie... (Wzruszył mnie ostatnio jakiś Chińczyk z budzącego się po epidemiologicznej imprezie Wuhan, który twierdził, że musimy wspierać się w walce z potworem, wszyscy, bo wszyscy my to wielka rodzina... No, muszę powiedzieć, że ja za taką rodzinę dziękuję. Wolałbym się trzymać z daleka od pewnych jej odgałęzień, dość nawet licznych...)
Ale jakieś pustkowie. Ze śpiewem wiosennym siewki. I z szumem wiatru w uszach...
Islandia jest z daleka taka urocza... Z bliska może trochę mniej, ale ja w sumie lubię niewykończenia.
Oto ląd... Kiedyś ucieczka ku wolności...
Przypomina mi się Halldór Laxness i jego "Dzwon Islandii", gdzie tymi słowy Arnas Arnæus w rozmowie z Uffelenem opowiada:
Wasza cześć, czy żeglowaliście kiedykolwiek do Islandii? (...) I nigdy po długiej i niebezpiecznej podróży nie widzieliście, jak Islandia wynurza się z morza? (...) Z pieniącego się morza wyrastają smagane sztormami skały i lodem pokryte szczyty w wieńcu czarnych chmur. (...) Stałem po nawietrznej na pokładzie statku, jak kiedyś stali wychłostani wichrem piraci z Norwegii, których pędziły przez fale burze i niepogody... i nagle taki widok przed oczami. (...) Nie ma wspanialszego widoku od Islandii wynurzającej się z morza. (...) Tylko ten widok pozwala zrozumieć ową tajemnicę, że tam właśnie zapisane zostały najważniejsze księgi całego chrześcijaństwa.
A tu jeszcze opowieść muzyczna. Powrót. I widok ten niezwykły, który muzyka chyba najdoskonalej opisać potrafi.
Jón Leifs (1899 - 1968) Landsýn:
Komentarze
Prześlij komentarz