Steinar Bragi. Kata

I tak brnę przez ten czas, w półuśpieniach, w zawirusowanym przestoju... Resztki normalności obserwuję jedynie w przyrodzie... Jerzyki doleciały, jest ich coraz więcej. Zawsze mnie cieszy ich piskliwa energia. Prawdziwe duchy powietrzne!!

A na dole, pod jerzykowymi powrotami, nad Wisłą, nędza, degrengolada; w sumie całkiem spory kraj, którym nadal, mocą naszej obojętności, bawi się nowogrodzka ropucha, szulerski glut otoczony interesownym półświatkiem; wywalony na wierzch śmierdzący organ strachliwej, zakompleksionej pogardy, bezwstyd na imprezie, godnościowe wzdęcie, balonik wypełniony trupim jadem, pośmiewisko, policzek dla tych, którzy kiedyś gotowi byli zaryzykować wszystko, by było lepiej... I wszystko przy akompaniamencie kwiku żałosnej opozycji, z którą trzęsawisko gra w dupniaka. Oni listy piszą i wymachują karteczkami wydartymi ze swych drukarek... No tak, tak drukarkę trzeba od czasu do czasu przewietrzyć, co by się bidulka nie zastała...

Przed nami straszne czasy. To się z miesiącami wyrodzi w jakiś okropny gniew. Przed nami siekiery rzucane na oślep... Czemu rozsądek opuścił nas w tej naszej podazjatyckiej chacie na skraju europejskiej wsi - albo lepiej powiedzieć - wesołego miasteczka, uśpionego dziś tak boleśnie? (Szczypię, bo miałem zawsze za mało powagi na dobrą zabawę...) Ech, i jeszcze los, z chińskim życzeniem -  玩的很開心... Co za farciarze z tych naszych operetkowych politycznych gangsterów, z tych zdemoralizowanych przez nowogrodzkiego dziadka chłopaków z ferajny, jakoś osobliwie krzywoustej, względnie bułkowatej!! (Podobno nie powinno się tykać wyglądu, ale Schopenhauer miał jednak rację, twierdząc, że ryj zdradza dostatecznie dużo, by się właściwie do danego indywiduum ustosunkować. I proszę - taki zestaw: Kaczyński, Morawiecki, Terlecki, Sasin, Duda - ledwie drobiazg z wyliczanki, którą można by było prowadzić tak ad infinitum... Co te oblicza nam komunikują? To rzeczywiście potrafi budzić zaufanie, tak przy odrobinie refleksji??)

Przemoc rządzi. I w tej przemocy, w pogardzie i głupocie, sięgnąłem też po przemoc, literacką, wydumaną, choć ważną... Steinar Bragi i jego "Kata". Gdzieś tam w zeszłym roku kupiłem tę książkę i tak do niedawna leżała mi w gabinecie na kupie niedoczytków rozmaitych. W końcu się zlitowałem... Steinar mnie jakoś nie kręci, ale kupiłem go, bo trzeba pracowitym ludziom przecież coś dać zarobić... Tu, w Polsce, znamy go z powieści "Kobiety", którą opublikowała kiedyś Krytyka Polityczna. Jak sobie przypominam, dawała coś do zrozumienia, że z płciową solidarnością jest coś dalece nie tak...  Ale to chyba nie jest takie dziwne. Życie jest po prostu paskudne, to ledwie park rozrywki dla zła...

"Kata" to też kobiety. Skrzywdzone, wykorzystane, na zjeżdżalni losu... Kiedyś Choromański przywoływał jakiegoś brytyjskiego pisarza, który domagał się, by czytelnik wiedział, z czego bohater żyje... Tu sprawa jest przyzwoicie uregulowana, uczciwie... Pielęgniarka, ale była żona lekarza, Stany, pieniąchy, uczciwy rozdział po tym małżeńskim wszystkim. (Jezus - Maria, kiedy policja wreszcie zabroni małżeństw!!??) Można więc chlać do końca życia... Tu mi się "Zniszczenie" Toma Kristensena przypomina, książka z pewnych punktów widzenia straszna... No, ale jak upadać, to tylko wtedy, gdy ma się za co...  Steinar zadbał... Choć Kata poszła dalej do roboty, by zaćmić ból, to jednak niezbyt skutecznie, bo system przewidział dla niej odsiadkę...

Ta przemoc jakoś tak się upiornie wpisuje w tę chińską przygodę. Ludzie uwięzieni w domach, w tym mirze domowym, w tym często najniebezpieczniejszym w gruncie rzeczy środowisku w całym Universum... Gwałty, mordobicie, upokorzenia - domowe atrakcje... Ale są też i pozadomowe... Nie ma gdzie uciec... Sam jestem z przemocowego domu, więc wiem, co to znaczy sytuacja bez wyjścia... I poza domem, jak zaznaczyłem, może być nieciekawie, bo przecież jest określony sposób zachowań i podskakiwań za piłeczką... No i Kościół pełen zwyrodniałych skurwysynów, szkoła - właściwie deprawatornia, z urzędowym przytupem...

Kata traci córkę. Nadwrażliwą dziewczynkę, dla której świat ma w ofercie wszystko, co najgorsze: rechot, drwinę, plucie, gwałt, wreszcie śmierć i wywalenie ciała w byle co... (Swoją drogą - gdzie ta stara, naiwna, spokojna Islandia... No, ale gdy pomyśli się o mirze domowym i szkółkach, można być więcej niż pewnym, że i tam zawsze gorzało prawdziwe pandemonium, nawet w czasach niewinności...)

Kochamy się w sumie w zemście. Uważamy, mając na względzie kinko z popkulturki, że dobro postępuje słusznie, używając narzędzi zła do wymierzania sprawiedliwości. Idzie osiłek, i wali,: jakieś Norrisy, van Damy, Segale... Kobiety jakoś mniej się palą do roboty, choć w rzeczywistości miałyby więcej powodów do takich akcji...

Rozpacz, ból, wściekłość, kipiel emocji, aż zbyt duża na miasteczko o nazwie Reykjavik, no, ale dzieje się... Prawo, to z kodeksów, może odpowiedzieć przemocą aksamitną, kobieta idzie z raną w bezkres swego życia...

Kata idzie w zniszczenie i brutalność. Papierową. Normalnie kobiety też idą w zemstę - potrafią dźgnąć konkubenta, ale dalekie są chyba od takich literackich fantazji... Ale Stein sobie pofantazjował. W słusznym gniewie. Kata więc idzie w zło, czasem nawalona, czasem naćpana , z dzidzią albo i bez dzidzi, innej, wykorzystanej... I w sumie czemu na brutalność nie odpowiadać tym samym? Po co sale sądowe z wypachnionymi, bezczelnie elokwentnymi papugami?... Kata wyłazi z jakiegoś gówna - córkę, jak się okazuje, kształtuje zwyrol, mąż to chirurg - pojeb, którego pasją są jakieś upiorne domki dla lalek...

Kata liczy na siebie. Robi swoje śledztwo. Taka trochę nietrzeźwa a trochę trzeźwa idzie wymierzyć sprawiedliwość. Są tam wszystkie "atrakcje": wóda, pigułki gwałtu, ogień, kwas wylany na twarz, pazurami porwane na strzępy arterie...

Może dla przemocy potrzebna jest odpowiedź w postaci takiej samej przemocy?

Nie wiem, co o tym sądzić... Chociaż może i wiem. Tak w tych dzisiejszych okolicznościach... Jak przypili, to będą palić, komitety, jak Kata oprawców... Przecież. Bo gdzieś jest granica.

Kata bije, bo już nie ma nic do stracenia.

Człowiek, który nie ma nic do stracenia, nabiera odwagi, a gdy jeszcze ma dobrze zaopatrzone konto bankowe, tryska wprost ogniem!!

"Kata" jest literacką bzdurą, to pleple zajmujące w polskim wydaniu nieco ponad 480 stron, ale jest to książka w jakimś sensie jednak też ważna, bo dotyka tego strasznego i niezrozumiałego dla mnie problemu, jakim jest przemoc wobec kobiet... Bo nie jestem w stanie pojąć gwałtu. Skąd w ogóle całe to zło? Pisarz tego, naturalnie, nie wie. Ja też tego nie wiem... Czemu tak się dzieje? Jaką satysfakcję można mieć na skutek przemocy? Nie wiem - dla mnie seks ma wtedy sens, gdy druga strona jest do całej sprawy entuzjastycznie nastawiona, bez farmakologicznego wsparcia... W innym przypadku nie ma tematu.

Dużo nieszczęścia wynika z tego żałosnego spermkowania...I czemu to się dzieje?

Kilka liczb z USA podanych przez FBI: W latach 2001 - 2012 3073 osoby zginęły na skutek ataków terrorystycznych, większość w Twin Towers. 4486 żołnierzy zginęło w Iraku i 2002 w Afganistanie. W tym samym okresie, w latach 2001 - 2012, 11766 kobiet zostało zabitych przez narzeczonych lub mężów. To więcej niż liczba śmiertelnych ofiar we wszystkich działaniach wojennych USA w tym okresie.
Wojna  przeciwko kobietom? 

Przypominam sobie teraz staroislandzką literaturę. Jakże tam kobiety potrafią judzić. Ale stoją obok. Podoba im się przemoc, gdy dzieje się za płotem, za rzeką, za polem... Płacz jest wtedy, gdy wchodzi do ich zagród...

Może te dwa obozy są siebie warte?

Patriarchat miewa w kobietach jazgotliwe obrończynie...  Ale jak zaboli - niech i tak będzie, i tego życzę - żeby i kinowe prawo zemsty im się należało. Brać sprawy we własne ręce, po męsku, niestety...

Ech, ten męski świat. Nigdy go nie zrozumiem...

Ale Steinar Bragi napisał książkę. O upadku... I wszystko przez kilka żałosnych wytrysków... Biedni ludzie... I trochę makulatury. Ale niech będzie! Przeszedłem, bez większego skupienia, bo ta pandemia jakoś mu nie sprzyja... Ale mądry Sabała mawiał: A niech ze ta, niech ze ta!!

Steinar Bragi, Kata, Wydawnictwo Literackie, Kraków 2019

Komentarze

Popularne posty z tego bloga

Jóhann Sigurjónsson. Fjalla-Eyvindur

Kreml

Moc śnieguły, czyli duszpasterstwo koło lodowca

Lokasenna, czyli pyskówka na górze albo kto jest bardziej niemęski

Na nieskończonej. Steinn Steinarr

Arne Garborg. Śmierć

Breiðfjörð

Halldór Laxness. Brekkukotsannáll, czyli tolerancja w torfowej chatce