Opinia

Lato już. Drugie. W pewnym sensie. Choć to w wieczności - a z niej my wszyscy i w niej my wszyscy - niewielkie ma znaczenie... Raz, dwa, trzy; długo, krótko... Na zawsze, w każdym razie. Bo i od zawsze wszystko. I w nic, co znów na zawsze, jakby nigdy nic nie było... Po człowieku to cisza, jak makiem zasiał, jak i po wszystkim zresztą...

My sami niewiele możemy stwierdzić. Nasz początek? To inni coś mogą stwierdzić. Coś wspomnieć o nędzy stosunku płciowego, o jękach na porodówce, za które samice, w przypływie bezczelności, domagają się czasem ukłonów i czci... Ale nasz udział w tym żaden. Dla nas samych nie ma początku... Początek ów, urzędowo poświadczony, tkwi gdzieś w przeszłości, a przeszłość to sen, w nim zaś biegnie się daleko, daleko... Ja na przykład do swych wikingów i ich bogów... A przecież można biec i dalej... Nie, nikt z nas nie widział żadnego początku. I można podejrzewać, że z końcem jest podobnie, sami go nie stwierdzimy, mogą to zrobić tylko inni...

Gdybym rok temu nie był aż tak pijany, prawdopodobnie ktoś mógłby ten koniec stwierdzić, i zlecić usunięcie mięsa z torowiska, żeby się nie psuło i nie śmierdziało. Ale polało się tylko trochę krwi, i część z niej poszła potem w odpływ w hotelowej łazience, wśród pijackiego śmiechu...

Czy żałuję, że się nie powiodło? Owszem. Bo pewne idiotyzmy chciałbym już mieć za sobą, by na zawsze mieć z nimi spokój... Ale tkwię tu nadal, jeszcze ze zdolnością liczenia. Do mojego od zawsze, do mojego znikąd doliczyłem przeszło trzysta dni. Czy z radością, szczęściem? Z pewną może przyjemnością, bo gnają nas w nie przecież te nasze popędy i nałogi...

Dobrze, niech żyje życie, w postaci liczącej, niżącej perełki na srebrne nitki, nigdy nie zerwane...

...en ég þræði dagana eins og
skínandi perlur upp á óslitinn
silfurþráðinn...

Vilborg ma rację. W tym płynięciu znikąd donikąd jest więcej i więcej, z upływem czasu więcej... W rozbudzonej świadomości niczego nie ubywa... Zbiorek Síðdegi (Popołudnie) opublikowała w osiemdziesiątej wiośnie swego życia. I ta jej opinia, "viðhorf", o życiu bardzo mi pasuje. W nim niczego nie ubywa...

VILBORG DAGBJARTSDÓTTIR

"Opinia"

Powiadasz: Każdego dnia
ubywa czasu, co nam pozostał, i krok
po kroku zbliżamy się
do śmierci.

- lecz ja nawlekam dni jak
lśniące perły na nieprzerwaną
srebrną nić.

O każdym zmierzchu szepczę
szczęśliwie w mrok: Moje życie wydłużyło się
o cały długi dzień.

          przełożył z islandzkiego Kiljan Halldórsson

Wiersz pochodzi z tomu: Vilborg Dagbjartsdóttir, Síðdegi, Reykjavík 2010  




Komentarze

  1. Zapraszam także na mego bloga, dodałem właśnie nowiutki post!

    OdpowiedzUsuń

Prześlij komentarz

Popularne posty z tego bloga

Jóhann Sigurjónsson. Fjalla-Eyvindur

Kreml

Moc śnieguły, czyli duszpasterstwo koło lodowca

Lokasenna, czyli pyskówka na górze albo kto jest bardziej niemęski

Na nieskończonej. Steinn Steinarr

Arne Garborg. Śmierć

Breiðfjörð

Halldór Laxness. Brekkukotsannáll, czyli tolerancja w torfowej chatce