Ættjarðarást

Ættjarðarást. Patriotyzm.
Co to jest? Ten młody rybak wiele ma racji, że to w gruncie rzeczy pstrokata bzdura. Lepiej - myśli - łyknąć coś mocniejszego, żeby jakoś poradzić sobie z bujaniem na fali. Twarde życie rybaka, dorosłość, przetrwanie. Nie czas na nonsensy... Może to coś dobrego dla wypachnionego polityka, co bełkocze przy kawusi o cudzej krwi i kryminalnym kalendarzu zwanym szumnie historią...

Człowiek dorasta, ocenia, rzadko wybacza, choć na starość dziecinnieje i świat znów nabiera pewnego uroku - stąd zapewne to dobre porozumienie między wnukami a dziadkami... Bo też i jeśli dziadek z babką przetrwali, znak, że ten świat może nie jest aż taki zły... Trudno przecież uwolnić się z okowów egotyzmu - to nad nami czuwają bogowie, to nasza koszula bliższa ciału, naszemu...

Ulegli popędom, opowiadamy latoroślom, że życie jest piękne... Bo i jest: w słońcu, w zapachach, w owocowych sokach... Każdy szczeniak się cieszy. Jest samą radością, aż po pierwszą krzywdę... A potem, gdy dorośnie, łudzi się szlachetnie - przyznać trzeba, w pewnych okolicznościach - że kolejnego szczeniaka spotka już tylko samo dobro...

Całe te nasze przywiązania do ziem, do ojczyzn, to te wspomnienia o beztrosce i opiekuńczych ramionach. To nasze szczęście, zagubione gdzieś za mgłą, daleko, na spokojnym lądzie... Kto nie stwardnieje na kamień i nie zamroczy się zanadto paliatywami, będzie tęsknił za... choćby wyprawą na jagody (Hmmmmmmmm - pyszotka!! Nie ma jak islandzkie jagody. Skyr i jagody - niebo!!)... I pociechą może jest to, że ten, kto nie stwardnieje, będzie miał jakieś widoki na lepszy świat... Pokłamie młodym, ale z jakąś wiarą, z naiwnością (masło maślane), lecz cóż...

Dziwny świecie!

Vilborg tak ładnie to wszystko ujęła w kilku poetyckich słowach:

(...)
mig langaði svo
mig langaði svo mikið
      í berjamó...*


Vilborg Dagbjartsdóttir

PATRIOTYZM

Patriotyzm--
dajmy spokój malowniczym bzdurom,
powiedział młody rybak
i polał do szklanek.

Ale ---
długo już kołysaliśmy się na falach
i mgła zasłaniała ląd,
nagle jednak powiało od niego;
z wiatrem przybył zapach -- cudowna woń wrzosowiska --
i płynął ponad naszą łajbą,
a ja rzuciłem się na pokład
z płaczem
jak mały dzieciak;

tak mi się chciało,
tak mi się bardzo chciało
    iść na jagody!

            przełożył z islandzkiego Kiljan Halldórsson

--
* z tomu: Vilborg Dagbjartsdóttir, Ljóð, Reykjavík 1981

Komentarze

Popularne posty z tego bloga

Jóhann Sigurjónsson. Fjalla-Eyvindur

Moc śnieguły, czyli duszpasterstwo koło lodowca

Jonas Lie. Eliasz i draug

Lokasenna, czyli pyskówka na górze albo kto jest bardziej niemęski

Kreml

Na nieskończonej. Steinn Steinarr

Breiðfjörð

Arne Garborg. Śmierć