Dziś pójdę z zimne dalekości, do których czytelniczo powróciłem w trakcie niedawnych upałów. Taka mała ochłoda, przynajmniej w wyobraźni. W Arktyce, która na kartach "Oceanu Lodowatego" Sundmana jest jeszcze taka sama, jak ta, z którą mierzyli się szczęśliwie i nieszczęśliwie rozmaici śmiałkowie: Barents, Hudson, Franklin, Nansen, Nordenskiöld, Andrée, Amundsen, etc, etc... Bohaterowie, o których losach kiedyś tam się rozczytywałem, w bardzo szczeniackich czasach. Nawet marzyłem o tym, żeby być takim polarnym badaczem, ale jakoś z czasem to przeszło, choć Północ pozostała, przykleiła się do mnie. No i tak częściowo spełnił się i sen o dalekiej Arktyce i Svalbardzie, choć nie był to żaden wyczyn - ot, zwykły rejsowy samolot SAS z Tromsø do Longyearbyen, co poniósł mnie jako zwykłego turystę, który może tam na przykład zjeść najpółnocniejszy obiad, wypłacić gotówkę w najpółnocniejszym bankomacie, posłuchać najpółnocniejszego i najbardziej zimowego jazzu, i chyba też blues'...
Całkiem ciekawa wersja. Ale wstyd się przyznać że mam minimalne pojęcie o Morrissey’u ...
OdpowiedzUsuńKoffie kochany, czemu wstyd? Jak mówią mądrzy Rosjanie: Wsiewo mira nie priejebiosz!
OdpowiedzUsuńJa też nie jestem tak bardzo obeznany... Czasy, kiedy byłem późnym nastolatkiem...
"Everyday is Like Sunday" (Kawałek z epoki niemal dinozaurów, który cudownie opisuje nasze covidowe czasy!!) Poza tym co... "The Last of the Famous International Playboys"... Do czasu dobry kumpel Bowiego.
Fani wołali do skrytego artysty: - Powiedz, że jesteś pedałem!!
Kochaliśmy go...
A dziś podobno toczy go rak... Kurwa.
Ale sobie poczytałem i koleś ma mocno skrajne poglądy - ojejku! Znak czasów?
UsuńNie, znak wieku. Stary, pogubiony dureń... Nikt się tym nie przejmuje. A jak komuś zależy, to woła: Zamknij się wreszcie, Morrissey.
OdpowiedzUsuńSzkodzi sobie. Tylko sobie...