Czesław Słania (1921 - 2005)

 

Nie przypadkiem dziś ten farerski łeb barani. Łeb wykonany mistrzowską ręką Czesława Słani, sztycharza nad sztycharzami. Tak wpadłem na moment, by przypomnieć, wspomnieć, że dziś mija setna rocznica urodzin tego wybitnego artysty, wielkiego artysty, speca od drobnych spraw, drobiazgowych.

Urodził się w Czeladzi. Bardzo szybko dał się poznać jako zawołany fałszerz - podrabiał bilety, legitymacje... Doceniono jego wybitne zdolności w latach okupacji, kiedy to był niebywale przydatnym podrabiaczem wszelkich dokumentów. Po wojnie podjął studia na krakowskiej ASP, którą ukończył z wyróżnieniem... I stał się specjalistą od iście koronkowej roboty. Jego losy związały się ze Skandynawią, choć nie zerwał kontaktów z Polską i współpracował przez lata z PWPW. Ale pojawiła się Szwecja, która postanowiła podleczyć mu płuca... (Ach, te płucne problemy! Dzięki nim zyskaliśmy też ciekawego tłumacza, którym był prawnik Zygmunt Łanowski, co to pod koniec lat czterdziestych, dzięki szwedzkiemu programowi Europahjälpen, pojechał leczyć się do krainy moroszki i łosia - spędził tam osiem lat, nauczył się szwedzkiego i za uratowanie życia fantastycznie się odwdzięczył, tłumacząc dla nas całą masę skandynawskich książek: od Strindberga po Sundmana i Lagerkvista, od Jansson po Bergmana i Laxnessa... W tym roku, wypada tu też wspomnieć, minęła 110 rocznica jego urodzin.) I tak już tam został, chociaż początkowo mu nie szło, aż nawet planował ruszyć stamtąd do Kanady. Poczta szwedzka nie narzekała na brak dobrych artystów, ale poznał się na nim Sven Evert, który, rozchorowawszy się, polecił go jako swojego zastępcę w pracy nad znaczkami mającymi uczcić setną rocznicę urodzin poety Gustava Frödinga. I tak Szwedzi pokochali Słanię, a za nimi cały filatelistyczny świat. Posypały się zamówienia. Tworzył przepiękne znaczki, pełne ponoć jakichś tajnopisów, dla poczt: Szwecji, Polski, Danii, Norwegii, Wysp Owczych, Islandii, Grenlandii, Watykanu, Monako, Chin, USA... Można by tak wymieniać... Nadto projektował też banknoty, świadcząc swe artystyczne usługi a to dla Dominikany, a to dla Izraela, Litwy, Iranu, Kanady... Wielokrotnie nagradzany uzyskał też zaszczytne tytuły nadwornego grawera w Szwecji, Danii oraz Monako... Zmarł w Krakowie w 2005 roku i jest pochowany na Cmentarzu Rakowickim.

Czesław Słania, absolutnie wyjątkowy twórca, co w filatelistycznych drobiazgach uwieczniał przyrodę, postaci, historyczne wydarzenia i po prostu życie z wielu zakątków świata. Ja naturalnie najbardziej lubię te jego skandynawskie rzeczy. Dzięki niemu znaczek pocztowy stał się najprawdziwszym dziełem sztuki, przez największe z możliwych "S"... Rzadko już piszemy listy papierowe. Jeszcze do niedawna pisałem dużo takich, ale jednak i ja też uległem nowoczesności. Znaczki liżę więc już tylko od święta... Ale lubię nadal te małe dziełka, obrazki. Wśród nich te niesamowite perełki Słani. Warto poszperać, zajrzeć może do klaserów, albo po prostu pooglądać w sieci... Zachęcam zatem do poszukiwań...

Pamiętajmy o Czesławie Słani.

 

Komentarze

Popularne posty z tego bloga

Jóhann Sigurjónsson. Fjalla-Eyvindur

Kreml

Moc śnieguły, czyli duszpasterstwo koło lodowca

Lokasenna, czyli pyskówka na górze albo kto jest bardziej niemęski

Na nieskończonej. Steinn Steinarr

Arne Garborg. Śmierć

Halldór Laxness. Brekkukotsannáll, czyli tolerancja w torfowej chatce

Klaus Mann. Ucieczka na Północ