Stanisław Ciesielczuk. Knut Hamsun

 Tak to duchy opiekuńcze przyplątują się od czasu do czasu, by przypominać o pięknie... Niebawem, bo w lutym, minie już siedemdziesiąta rocznica śmierci Knuta Hamsuna, którego duch przyfrunął do mnie wraz z wierszem. Całkiem przypadkiem natknąłem się na tomik poetycki "Wieś pod księżycem" Stanisława Ciesielczuka (1906 - 1945), w nim zaś na utwór "Knut Hamsun". Rzecz dawna, z 1928 roku. Nic to dziwnego, bo ja w dawności lubię chodzić, w czasy z pewnością nie łatwiejsze, ale inne i już przez sita przemijania przesiane... Ostają się złote płatki...

Hamsun żył niemal wiek cały. Gdy umierał w 1952 roku nie był jednak czcigodnym starcem. Wielki pisarz, noblista, na koniec swego życia strasznie sobie zapaskudził papiery, przez co, bywało, ludzie wrzucali mu jego książki przez płot do ogrodu albo palili nimi w piecach i kominkach. W czasie straszliwej próby miał szansę stać się wielkim moralnym autorytetem, a skończył jako skrachowany zdrajca narodu...

Sprawa Hamsuna zawsze będzie dyskutowana, choć już bez emocji. Bo kiedyś emocje, zwłaszcza te nienawistne były ogromne... Pozostał w przeszłości trudny, neurotyczny, doświadczony mocno przez życie człowiek ze swoimi naiwnościami, krnąbrnością, ze swymi wyborami. Pozostały też ślady. Potomkowie. No i dzieła, których szczęśliwie nie odrzucono na dobre. Hamsun powrócił. Hamsun co jakiś czas powraca z taką wręcz młodzieńczą energią. Jest po dziś dzień wydawany i czytany na całym świecie.

Jak odkryłem ten stary wiersz twórcy z międzywojennej "Kwadrygi", to się bardzo wzruszyłem. Hamsun to był taki mój pierwszy wielki przyjaciel z minionych czasów. Po raz pierwszy z jego tekstami zetknąłem się jeszcze w podstawówce, wieki więc temu. W tamtym ponurym dla mnie czasie był tym ważnym przeżyciem -bo lektura jego książek to zawsze przeżycie - przeżyciem odmiennym, dającym prawdziwą radość. Pomagał mi Hamsun odkrywać piękność życia, tego strasznego życia, z jego bezlitosnymi żywiołami. Pomógł mi w tym całym zamęcie życia jakoś się względnie zadomowić, pośród tych moich zagapień, co pachną nieco Dostojewskim, tak bardzo zresztą znaczącym dla samego Hamsuna. I podarował mi też swoje oczy. Tam, daleko, w Nordlandzie, zawsze myślę o nim szczególnie intensywnie, o nim, a może nawet nim samym... Nordland z jego krótkimi jasnymi latami o złotych nocach, kraina, co uformowała znakomitego pisarza, kraina, w której dzieje się "Pan"... Do "Pana" w szczególności nawiązuje wiersz poety z Hrubieszowa... Bardzo uroczy. Aż na sekundę nieco odmłodniałem...

A zatem Knut Hamsun w lirycznej pigułce:

STANISŁAW CIESIELCZUK

Knut Hamsun 

Srogie, srogie jest życie - lecz życie jest piękne.

Jest szczere złoto w sercu - jest miedź w głębi ziemi.

Na środku leśnej drogi wzruszony uklęknę

I pocałuję drogę ustami ciepłemi.

 

Jest miłość, wietrzyk płochy, zwiewny kaprys chwili.

Lecz jest i miłość trwała - jest i miłość taka.

Porucznik Glahn nad Ewą nieżywą się schyli,

I serce mu jak struna zacznie w piersi płakać.

 

Jeśli wiedzieć chcesz, czemu wszystko tak wypadło,

Spytaj pyłu na drodze, spytaj gwiazd na niebie.

Przyjacielu, chodź, wyjmę z kieszeni zwierciadło,

Słońcem na twarz ci chlusnę - i oświecę ciebie.

 

Komentarze

  1. Tak, ludzie palili dzieła Hamsuna, poniżali jego twórczość (i do dziś to robią), bo bardzo trudno jest chwalić książki, których autor zachowuje się według nas podle. A wiersz bardzo ładny. Napisany jeszcze w czasach, kiedy noblista nie popadł w niesławę. A więc porucznik Glahn to bohater „Pana”? :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Tak, Tomasz Glahn, jak i wspomniana tu Ewa to postaci z "Pana".:)

    OdpowiedzUsuń

Prześlij komentarz

Popularne posty z tego bloga

Jóhann Sigurjónsson. Fjalla-Eyvindur

Kreml

Moc śnieguły, czyli duszpasterstwo koło lodowca

Lokasenna, czyli pyskówka na górze albo kto jest bardziej niemęski

Na nieskończonej. Steinn Steinarr

Arne Garborg. Śmierć

Breiðfjörð

Halldór Laxness. Brekkukotsannáll, czyli tolerancja w torfowej chatce