12 hvítir hestar

To tak przy 17 czerwca islandzko i melodyjnie... Muzyczna konna przejażdżka, ale nie przez pełen strachów groźny interior do Kiðdagil w słynnym "Ríðum, ríðum..." To o przywidzeniu pewnym, nad Borgarfjörður... Lato, wieczorno - poranne poświaty, kiedy to trochę już zmęczone oko w zamgleniach dostrzega coś osobliwego, przenikając poprzez wieki... Ktoś się chce przedostać przez Hvítá...Najwyraźniej, jak stwierdza ktoś bardziej z duchami za pan brat, Sturlungowie pędzą na thing... Wszyscy szykowni, z tarczami i krótkimi mieczami u bioder... wyprawa w 12 białych koni...

Widmowość świata... Pewnie i my dla widm widmami jesteśmy tylko... Bo też i człowiek, jak tak się zacznie w siebie wgłębiać, przekonuje się, jak wszystko to niezwykły taniec widm, jak sam widmową jest istotą w kosmicznej ciszy...

A to, co się wydarzyło, najwyraźniej dzieje się już zawsze... Trochę jak gwiazdy, niby gasną jedna po drugiej, ale przecież zawsze skądś będą mimo wszystko widoczne...

Już tu coś kiedyś klepałem przy okazji tej piosenki... A teraz z chęcią ponownie po nią sięgam. Bubbi Morthens;

Komentarze

Popularne posty z tego bloga

Jóhann Sigurjónsson. Fjalla-Eyvindur

Kreml

Moc śnieguły, czyli duszpasterstwo koło lodowca

Lokasenna, czyli pyskówka na górze albo kto jest bardziej niemęski

Na nieskończonej. Steinn Steinarr

Arne Garborg. Śmierć

Breiðfjörð

Halldór Laxness. Brekkukotsannáll, czyli tolerancja w torfowej chatce