Siedem wariacji na temat Jökulsárlón

Lepiej tam, gdzie chłodniej. I w pejzażach skłaniających do poetyckich rozmyślań, albo skłaniających do pewnych uśmiechów i wspominek, gdy wędruje się z literaturą w tyle głowy (Zawsze się uśmiecham na przykład, ilekroć zdarzy mi się jechać ku Fiordom Zachodnim, uśmiecham się w miejscu, gdzie od "jedynki" odbija szosa na Búðardalur - miły, malarski pejzaż z widokiem na śliczną Baulę, który jednak jest scenerią dla pewnego zdarzenia całkiem od czapy, bowiem tam bohater sagi o braciach zaprzysięgłych, gość o imieniu Þorgeirr, uciął łeb przypadkowemu staruszkowi; zabijaka, patol, tnący i dla zysku, i dla sportu, już z kłopotami na karku, w drodze na południe dokonał kolejnego krwawego rozboju. Musiało paść oczywiście pytanie: - O co kaman? Co ci ten staruszek zawinił? - Nic - odparł krwawy chuligan. I wyjaśnił, że ten rozmawiający sobie z jakimiś kolegami dziadek podpierał się krótkim kosturem, ładnie się pochylając przy okazji, no i trudno było się oprzeć pokusie, skoro tak się idealnie podłożył swym karkiem pod miecz. Ręka sama poszła. No i łeb potoczył się po murawie. Piękne cięcie... {można rzec, że sagi opisały całego człowieka, także z wszelkimi odchyłami i wręcz błazeńskim okrucieństwem...} No i od razu myśl taka, że możesz sobie żyć latami, starość cię może nawet pokrzywić, a tu raptem zjawia się taki zakichany pirat i ucina ci łeb jak jakiemuś kogutowi na rosół, dając do zrozumienia, że cały jeden ludzki mozół odbył się dla takiej powalonej igraszki... I dzieje się to ciągle, choć mniej dziś uzbrojonych w żelastwo wikingów, mnóstwo zaś na przykład piratów drogowych, tak samo nie liczących z nikim i niczym... Ponura więc z życia groteska. Stąd i ten mój uśmiech. Bo idzie sobie gość i nagle dokonuje dekapitacji, bo napotkany dziadek idealnie ustawił się pod cios...)

Ale teraz wędrujemy w innym kierunku, ku Jökulsárlón, lagunie lodowcowej na południu wyspy... To całkiem świeża rzecz, wczorajsza ledwie, bo zeszłowieczna raptem, tymczasowa, bo gdy się skończy kiedyś lód, zostanie bajoro smutne. Na Islandii dawność miesza się z nowościami w pejzażu - spora dynamika przemian, rzec można. Bo to lawa się uleje, to się usypie jakaś nowa hałda, to gleczer idzie w widowiskowe konanie... 

Lód odpływa, by zniknąć. A poeta sobie podumał... "Jaki" to po islandzku lód, kra, pływająca bryła lodu; a także mięśniak, osiłek. Zatem coś martwego, coś żywego...

Anton Helgi popisał trochę takich wierszy z wycieczek, co się układają w cykl "Wędrówki przez życie i kraj". W nich są i te wariacje o lagunie...


 

Anton Helgi Jónsson 

Siedem wariacji na temat Jökulsárlón

1. Jökulsárlón 

Daleki jestem od porównywania lodu do śmierci,

gdy tak unosi się na wodzie,

czekając, aż się całkiem roztopi.


O wiele bardziej przypomina życie 

z całą jego nietrwałością.


2. Jökulsárlón 

Od brył pływających po lagunie,

spod czystobłękitnych lodowych sklepień 

niesie się echo spadających kropel.


Te góry lodowe są deszczem prastarym,

który na powrót zaczął padać.


Nic nie może przebić deszczu sprzed wieków,

trudno życzyć sobie czegoś bardziej niezwykłego,

chyba tylko 

zeszłorocznego śniegu.


3. Jökulsárlón 

Zimne tchnienie od lodu

unosi się wokół laguny.

Śmierć przychodzi mi na myśl,

rzecze moja przyjaciółka.


Mnie się dziwnym to zdaje, odpowiadam.

Dla mnie życiem jest ten lód,

rozpuszcza się 

i przypomina mi o wszystkim, co znika.


Taka właśnie jest śmierć,

mówi ona,

śmierć 

to to samo, co życie.


Nie mówmy dziś więcej 

o Lodowcowej Lagunie.


4. Jökulsárlón 

Bryły lodu rozpierzchły się po całym jeziorze,

jak klauny po scenie,

fikają koziołki,

bawią się znakomicie,

z widowni czyniąc sobie żarty.


Komedianci na wodzie,

z lodu figury na amfiteatralnej scenie,

każda tylko na jeden raz,

niepowtarzalna.


To nie dla dzieci miejsce.


Jakby się śmiały na tej lagunie,

jakby płakały tamże,

te żywe martwe klauny,

choć za dnia, przy oszołomionej publice,

niczego raczej nie słychać.


Wieczorami zaś posłyszeć możesz złowrogie bicie lodowatego serca.


5. Jökulsárlón 

Lód snuje się po lagunie.


Bez celu,

bez sensu

po rozlewisku się włóczy.


Podobny do mnie, podobny do ciebie 

plącze się wkoło.


Bez celu jak życie.

Bez sensu jak śmierć 

kręci się po lagunie.


Błąkają się kształty po jeziorze.


6. Jökulsárlón 

Straszysz mnie, nieznajoma bryło,

co zbliżasz się do mnie w wilgotnej mgle.


Nie chciałbym mieć cię za kochanka,

chyba żeś śmiercią we własnej osobie,

jeden pocałunek i skończone wszystko.


Nazbyt przypominasz życie 

śląc ku mnie pocałunki chłodne,

aż przechodzi mnie dreszcz.


7. Jökulsárlón 

Jeśli jestem do czegoś podobny,

to do lodowej góry,

co pływa po wodach laguny.


To, co jawi się nad powierzchnią,

to ledwie jedna sprawa.


Pod powierzchnią jestem znacznie większy.

Pod powierzchnią jestem znacznie, znacznie większy.

Pod powierzchnią jestem znacznie, znacznie, znacznie większy.

  przełożył z islandzkiego Kiljan Halldórsson 


Komentarze

Popularne posty z tego bloga

Jóhann Sigurjónsson. Fjalla-Eyvindur

Kreml

Moc śnieguły, czyli duszpasterstwo koło lodowca

Lokasenna, czyli pyskówka na górze albo kto jest bardziej niemęski

Breiðfjörð

Na nieskończonej. Steinn Steinarr

Arne Garborg. Śmierć

Halldór Laxness. Brekkukotsannáll, czyli tolerancja w torfowej chatce