Nic takiego, Timo (17)
Chyba przyjechała Inger. Tak, to ona. Przywiozła ją taksówka, do luksusowej pustelni, w której nie ma co jeść. Ale zaraz pewnie dojedzie prowiant. No i też pojawią się w łazience dodatkowe kosmetyki i mazidła, których brak tak wcześniej rozczarował Tima, co chciał się jakoś ozdobić po tym, jak ogolił sobie głowę... Dawno tego nie robił... W sumie ostatnio, gdy mieszkał jeszcze z matką. Bardzo ją to gniewało. Miała doskonałą pamięć, wiedziała dokładnie, gdzie jaką rzecz położyła, zostawiła, tak że szybko się orientowała, kiedy Timo naruszył jej garderobę, grzebał w szafce z butami i gdy używał jej kosmetyków oraz kradł z kupki pieniądze... Patrzyła wtedy na niego jak pies, co gotów jest rzucić się do gardła. Przystawała i patrzyła. Ciężkie było to spojrzenie... Mogło to wydawać jej się jakąś plagą, bo jeśli ten jest taki sam, jak starszy Timo? Timo lubił mierzyć jej szpilki, przechadzać się w nich, stukać, tupać, hałasować... Pewnie wtedy nie zastanawiał się, dlaczego go to tak ekscyt