Wigilijna nuta

 I znów, i znów... Pustki pozostają pustkami. Już nie mówię o pustych miejscach przy stole, bo na dobrą sprawę mam za sobą stoły, które już w ogóle, w całości nie istnieją, bo są z kręgów definitywnie wymarłych... Dziś inny stół, na nowo od jakiegoś - już też dłuższego - czasu zastawiany, nowym szczęściem nakryty. W tym życiu, w którym już tak wiele osób mnie odumarło.

Mnóstwo cieni wokół, żywych nieobecności. Grudzień tu zacząłem od wiersza Rolfa Jacobsena o stracie, o szczególnym jej grudniowym przeżywaniu. Grudzień zamyka rok. Za nim kolejny, pełny znów pewnych braków...

I tak w tym nastroju, w tych czasach takich z niepewnymi widokami, takie drobne patrzenie do tyłu, kiedy wszyscy jeszcze żyli...

Znów Zbigniew Preisner. I tym razem Beata Rybotycka... Taka kolęda. Dla nieobecnych:

Komentarze

Popularne posty z tego bloga

Jóhann Sigurjónsson. Fjalla-Eyvindur

Moc śnieguły, czyli duszpasterstwo koło lodowca

Jonas Lie. Eliasz i draug

Lokasenna, czyli pyskówka na górze albo kto jest bardziej niemęski

Kreml

Na nieskończonej. Steinn Steinarr

Breiðfjörð

Arne Garborg. Śmierć