Conversation Piece

I być nie chce inaczej. Dziewięć lat mija od śmierci Davida. Tak to zleciało, że już prawie dekada...

Znów powrócę do wczesnych rzeczy. To z okolic "Space Oddity" z 1969 roku... Troszkę taki z pobocza numer, który gdzieś tam ponad trzydzieści lat temu, w wersji mono, wyłapałem. Smutny kawałek, na smutne momenty. Bowie to spacer przez wszelkie możliwe nastroje, w tym i takie samobójcze. Taka to piosenka towarzyszka, którą bardzo lubię sobie w chwilach melancholii puszczać... Nieco wpadająca w country... Bowie potem ją ponownie nagrał, już w innym stylu i w 2002 roku pojawiła się ona na bonusowym krążku dołączonym do albumu "Heathen" oraz znalazła się na wydanym oficjalnie już po śmierci artysty krążku "Toy" ze starymi piosenkami zagranymi i zaśpiewanymi na nowo właśnie tak na początku obecnego wieku, razem z "Conversation Piece"... Tu będzie ta stara wersja, którą Tony Visconti zajął się w 2019 roku, dając jej w nowym miksie więcej mocy i przestrzeni. Bardzo fajnie to wyszło...

Tak że przy smutnej okazji, taki smutny David Bowie... "Conversation Piece":

Komentarze

Popularne posty z tego bloga

Jóhann Sigurjónsson. Fjalla-Eyvindur

Moc śnieguły, czyli duszpasterstwo koło lodowca

Na nieskończonej. Steinn Steinarr

Jonas Lie. Eliasz i draug

Lokasenna, czyli pyskówka na górze albo kto jest bardziej niemęski

Kreml

Den kjøttetende hesten, czyli mięsożerny koń. Svalbardzkie historie Sundmana

Breiðfjörð