Posty

Wyświetlanie postów z wrzesień, 2025

Monolog

Obraz
   Może coś jeszcze od leśnego poety... O pewnych trudnościach... Hans Børli MONOLOG Z większością ludzi niełatwo mi było nawiązać kontakt. Mówili, że mnie nie rozumieją. Choć uczyłem się swej mowy  od wiatru, co szepcze zza każdego węgła, od lasu, co szumi wzdłuż wszystkich ścieżek, od krwi, co pulsuje w tętnicach, nie rozumieli mnie. Jednak nie dawałem za wygraną, mówiłem  tak głośno do siebie, że ludzie musieli to słyszeć. Wtedy nazwali mnie głupkiem. Tak, tak -       przełożył z norweskiego Kiljan Halldórsson 

Kupiłem kalendarz

Obraz
... co znaczy, że jest wizja jakiejś kontynuacji... Bycia na ziemi, tak całkiem w ogólnikach krążąc, bo cóż tam plany, jak w życiu pełno spraw nieplanowanych... Bo nie planowałem żadnych szpitali, żadnych większych pielęgniarskich zajęć, żadnych uziemień... Kupiłem  kalendarz - na jakieś przyszłe daty: szczęść, nieszczęść... Licho wie, co tam los zrzuci jeszcze i czemu będzie się człowiek chciał podporządkować, a czemu nie, co też może mieć swoje konsekwencje, bo jeśli na przykład wybuchnie wojna, to się chyba na nią nie wybiorę, w duchu hasła: moje ciało, mój wybór (bo to chyba nie jest zarezerwowane wyłącznie dla kobiet, co chcą w sobie uciupcianym rozporzadzać: albo dadzą żyć jedna z drugą, albo dadzą zabić; ja bym na przykład zabijać nie chciał, używając swego ciała, natomiast mnie mogą rozstrzelać - zawsze coś - nie udało się wyskrobać, tedy może odstrzelą)... Pojawiłem się na poczcie, by nadać przesyłkę i przy okazji kupiłem, żeby był, na biurko, kalendarz, bez szczególnej ci...

David Bowie "The Enemy is Fragile"

Obraz
Stuka oto płycie "Outside" trzydzieści lat... Pamiętam, jak bezustannie to tłukłem, jeszcze w swej suterenie w Reykjaviku... Wyeksperymentowana muzyka, którą Bowie popełnił we współpracy z Brianem Eno. Znów się, po latach, spotkali w studiu, tym samym, gdzie kiedyś pracowali trochę nad "Lodger"... Cała garść gatunków muzycznych, w które wplecione są te melodyjki, jakie Bowie potrafił popełniać, popełniać jak mało kto... Przechwalał się, że mógłby jeszcze bardziej z tymi melodyjkami, ale nie o to mu chodziło, żeby jakieś stada się do tego bujały... Mroczna opowieść, lęki niegdysiejsze, sztuka na kryminalnej ścieżce, detektyw Nathan Adler na tropie, wyszukane morderstwa... To potrzebowało też wyszukanej muzyki... Co się tego nasłuchałem. Obszerny materiał, pełen niespodzianek, przykuwający uwagę... Szczególna płyta, chociaż już dawno nie obcowałem z całością. Teraz to czasem pojedyncze rzeczy pakuję sobie w uszy, nie mając już niegdysiejszej cierpliwości... Ale kiedyś...

Hans Børli. Jedno jest konieczne

Obraz
   Troszkę może znów poezji. Z norweskich lasów na przykład, w których drwalem był Hans Børli... Niechaj będzie to: HANS BØRLI Jedno jest konieczne To jedno jest konieczne - tu, na tym wymagającym świecie włóczęgów i bezdomnych:   Zamieszkać w sobie.   Wejdź w mrok i strząśnij sadze z lampy.   Tak żeby ludzie na drogach mogli dostrzec światło w twych zamieszkałych oczach.     przełożył z norweskiego Kiljan Halldórsson  

Nonni i Manni

Obraz
  Dziś może z wielorybem... Przy ostatniej paplaninie, gdy rzecz była o dwóch panach w łódce, zaraz oczywiście wpadli mi do głowy Nonni i Manni, co mieli fletem ryby wabić w Eyjafjörður...  Trzeba czasem uważać, co się mówi do dzieci, bo dla dzieci świat jest jeszcze taki magiczny, w którym obszar cudów wykracza poza toporną naturę, wobec czego o różnych rzeczach chcą się przekonywać na własnej skórze, stać się naocznymi świadkami rozmaitych fantastyczności... I pewien grajek powiedział, że grą na flecie można wabić ryby, tylko trzeba oczywiście znaleźć dogodne a odosobnione miejsce, a także zadbać o odpowiednie tony... Nonni tak się dowiedział, tedy zaraz zapragnął mieć flet, na który pozyskał fundusze od rodziciela, i zabrał się za naukę... No, żeby te ryby... Nonni to Jón Stefán Sveinsson, znany u nas jako Jón Svensson.... Autor książek dla młodzieży, malowniczych, acz naiwnych, przykładnych, będących dziś już taką staroświecką ciekawostką, jakoś tam wzruszającą... Jedna z ...

Przyciąganie I

Obraz
  Coś w pustej godzinie? Czy komentować cokolwiek?... Inni się trudzą, dziwnie nawet niestrudzeni, biorąc pod uwagę obrzydliwość czasów... Ale ktoś musi nie spać, żeby i inni spać nie mogli... Chociaż tak na przekór ludzie i tak jednak zasypiają... A ja może tak coś, co ślina na język... Albo inaczej - co z mózgośmietnika spłynie do palców przy klawiaturze... Swoją drogą - ale mi się literki na niej pozacierały - niektóre: najbardziej ucierpiało "o" oraz "i", trochę też "y"... Znów niech będzie improwizowana historyjka... A zacząć można od wodospadu, całości nadając tytuł "Przyciąganie"... Takie pierwsze słowo przyszło na myśl... A zatem: PRZYCIĄGANIE - No i co? - pyta lekko zasapany tęgawy gość, nazbyt wyelegantowany jak na wędrówkę kamienistą ścieżką. - No, wodospad - odpowiada jego ciekawa świata małżonka, przykładnie na górską wędrówkę odziana. - Znakomicie. Ten dla odmiany bardziej jest do przeczuwania niż do oglądania. - Jest tak nastrojowo...

Gunnar Gunnarsson. Ojciec i syn

Obraz
Niedługo, bo w listopadzie, minie 50 lat od śmierci islandzkiego pisarza Gunnara Gunnarssona. Więc może upamiętnię go tutaj opowiadaniem... *** Gunnar Gunnarsson OJCIEC I SYN Mieszkali razem tuż za osadą, obaj o imieniu Snjolfur i zwykle mówiono o nich stary Snjolfur i mały Snjolfur, oni zaś do siebie mówili po prostu Snjolfur - taki to już był u nich zwyczaj. Mając to samo imię, czuli się jeszcze bardziej ze sobą związani i nie potrzebowali żadnych innych nazw. Stary Snjolfur miał ponad pięćdziesiąt lat, mały natomiast nieco ponad dwanaście. Jak już powiedziano, więź łączyła ich mocna, do tego stopnia, że jeden bez drugiego czuł się po prostu zagubiony. Tak było zawsze, jak daleko sięgnąć pamięcią mógł mały Snjolfur. Jego ojciec pamięcią mógł sięgać dalej. I pamiętał, że trzynaście lat temu mieszkał na swej farmie oddalonej od osady o dystans w sam raz na dobrą konną przejażdżkę. Miał dobrą żonę i troje krzepkich dzieci, w których pokładano wielkie nadzieje. Raptem szczęście się odwró...

Z chat, czyli Syfa maścią smarowanie

Obraz
      Cóż powiedzieć... Jak ma nie pójść, to nie pójdzie. Jak niefart, to niefart... Choć się w ludziach dusze jakieś porozrastały, wybujały uczucia i sentymenty dla piękna, w tym ogródku Pana Boga dzieje się tak średnio... Mimo że postęp, rzeczywistość lubi poskrzeczeć na starą, odwieczną nutę... Pontoppidan to już dość stare dzieje, inna Dania, ale pewna prawda o życiu pozostaje niezmienna - wiecznie towarzyszące mu zło, krzywda, jakiś pech, złośliwość losu... Jakże ja to dobrze znam.  Że dziś Dania uchodzi za jedno najszczęśliwszych miejsc - no tak, pewne wskaźniki, jakieś liczby, jakieś deklaracje, jakieś tabelkowe ujęcia zjawisk mogą to podpowiadać, ale czytałem kiedyś wywiad z psychologiem i psychiatrą mającym doświadczenie zawodowe i z Polski, i z Danii, i wyszło z tej rozmowy, że w zasadzie to jeden ch...  Sam jestem szczęsny w nieszczęściu. Ciągle przydarzają mi się jakieś głupkowate problemy, albo lepiej powiedzieć - w otoczeniu wiecznie coś się przewr...

Biały dwór

Obraz
  I znów coś starego. Dawno już temu modny pisarz z Danii, o którym Przybyszewski pisał, że wydzierali go sobie mężczyźni, którzy swoją podobiznę i własne tragedie widzieli w postaciach z taką genialną siłą i śmiałością narysowanych. Szalały za nim kobiety, których melancholijną wstydliwość i chorobliwy urok opiewał, dobijano się o niego w każdym salonie i w każdej redakcji, psuto go i pieszczono, aż wreszcie z genialnie uposażonego chłopaka stał się dwudziestoletnim blagierem i snobem. Swoje powieściopisarstwo zaczął Bang od skandalizujących "Beznadziejnych pokoleń" A Przybyszewski, tłumacząc ten szybki sukces młodego pisarza, dał po głowie trochę Danii... Ach, gdzież ci silni wikingowie, gdzie te chłopy, gdzie - można by było zwołać... Jak to pisał Polska - taką ksywkę nadał Przybyszewskiemu Strindberg, żeby unikać nazbyt szeleszczącego nazwiska - Cała Dania jest krajem ludzi doszczętnie zdegenerowanych. jeszcze tu i ówdzie nad brzegami sundów mieszka lud zdrowy i silny, kt...