Move On

I tak się dotoczyło do końca.U mnie na szczęście spokój i nie są mi stawiane wymagania, abym od tej do tej spisywał się rozrywkowo... Nie mam już tak poważnego podejścia do życia, więc zabawa nie jest mi tak bardzo potrzebna, w każdym razie nie w zakładach pracy - że się tak wyrażę - bankietowo - klubowej... To w zasadzie radosna przeszłość. Teraz bawię się w inny sposób, bardziej w codzienność... Tak że po ostatniej, niespodziewanie ekstatycznie nieprzespanej nocy, tę nadchodzącą a ostatnią w roku akurat dla odmiany zamierzam przespać jak anioł, przynajmniej częściowo... I oczywiście wszystko na trzeźwo. To już trzeci sylwester bez kropli alkoholu.

Rok będący drogą na prostą, dla mnie z takim miłym atlantyckim powiewem. Słonecznie dość i rześko. W zwyczajowym rozkroku polsko - skandynawskim. Choć natura dała też i popalić, niszczycielsko. Nie inaczej z naturą ludzką, niestety... Przynajmniej my tu jakoś idziemy na prostą, ale licho wie, czy nam coś zakrętów znowu nie porobi. Z zaniepokojonym zaciekawieniem patrzę w przyszłość, w ten nadchodzący rok.

A na koniec muzyki trochę. Różne kłopoty oczywiście się pojawiają, ale złym nastrojom poddawać się nie chcę, więc jak ma grać muzyka, to biorę tę energetyczną i z pozytywnym przesłaniem... Bardzo, bardzo dużo słuchałem ostatnio Jamesa Browna. Też to takie powroty, bo fanem jestem od lat. I szczęśliwie jeszcze starego króla soulu udało mi się widzieć na żywo. Fenomenalna postać. Krążek "Love Over - Due" to sam początek lat dziewięćdziesiątych ubiegłego wieku. Dla mnie to naturalnie magiczna epoka, wtedy z rozognioną potrzebą rozrywki i wszelkiego pochłaniania. Już pozrywane smycze, wrzask... Z kolegą jednym tośmy to lubili...

Kawałek "Move On" ze wspomnianej płyty. Nóżka sama chodzi... James Brown, niezapomniany, jedyny taki, jeden z tych nie do podrobienia, nie do zastąpienia...

(...)

Oh, I need a job to pay my rent

Oh, I look in my pocket, and I ain't got a cent

I'm so tired of standing around 

I got to get up and feel this funky town...

Komentarze

  1. Hm nie będę oryginalny, niepokój i mnie towarzyszy. Choć raczej mniej ekstaz!

    OdpowiedzUsuń

Prześlij komentarz

Popularne posty z tego bloga

Jóhann Sigurjónsson. Fjalla-Eyvindur

Kreml

Moc śnieguły, czyli duszpasterstwo koło lodowca

Lokasenna, czyli pyskówka na górze albo kto jest bardziej niemęski

Na nieskończonej. Steinn Steinarr

Arne Garborg. Śmierć

Breiðfjörð

Halldór Laxness. Brekkukotsannáll, czyli tolerancja w torfowej chatce