Vargarna tjuta, czyli wyją wilki w Skansenie

Z końcem roku może jeszcze trochę wspominek... Jak tak tu opowiadałem o Strindbergowskich wilkach przy okazji "Samotnego", to mi Kenta przyszedł zaraz na myśl. Knut Kenneth Gustafsson, ksywka Kenta. Muzyk szwedzki, rockman, o pogmatwanym życiorysie, który nieco ponad pół wieku tylko zabawił na tym świecie. W tym roku, wiosną, minęła dwudziesta rocznica jego śmierci po nieudanej walce z rakiem... Trudne, pełne przemocy dzieciństwo, wyobcowanie, sztokholmskie ulice, w kontrze do świata, zmagania z alkoholizmem i uzależnieniem od narkotyków. Zwycięski wreszcie hymn o sile, który stał się też hymen jednego z klubów piłkarskich... A jeszcze jako młodziki Kenta i jego kolega Stoffe stali się bohaterami głośnego dokumentu Stefana Jarla "Zwą nas odmieńcami"... 

No i pośród tego Strindberg. W 1981 ukazała się płyta "August & Kenta"... No i są tam te wilki, przez ludzi zniewolone... Z przyjemnością to tu zamieszczam... August Strindberg i Kenta:

Komentarze

Popularne posty z tego bloga

Jóhann Sigurjónsson. Fjalla-Eyvindur

Kreml

Moc śnieguły, czyli duszpasterstwo koło lodowca

Lokasenna, czyli pyskówka na górze albo kto jest bardziej niemęski

Na nieskończonej. Steinn Steinarr

Arne Garborg. Śmierć

Breiðfjörð

Halldór Laxness. Brekkukotsannáll, czyli tolerancja w torfowej chatce