Eyvind z Gór (4)
Parobek teraz się zjawił. - Nie ma tu przypadkiem Arnesa? - pyta. - Jestem tu. - Bo są tu jakieś owce z oznaczeniami, których nikt nie rozpoznaje. Mógłbyś podejść i rzucić okiem? - Chwili spokoju - wzdycha Arnes i stara się podnieść, co udaje mu się dopiero, gdy Halla podaje mu rękę. - Dziękuję za pouczającą opowieść - powiedziała. W tym czasie parobek zwraca się do Jona: - A twój brązowy skop dał nogę. Nie pozwolił się zapędzić do zagrody. Na to Jon: - Znakomicie! To dobry znak! Należy spodziewać się tedy jeszcze długiej i pogodnej jesieni. - Podniósł się teraz z ochotą z miejsca, co uczynili także wszyscy jego ludzie. Kobiety żegnają się. - Widzimy się później! - Tak, do zobaczenia - odpowiada Halla. Gudfinna zabiera się za pakowanie. - Nie żałowali sobie rekina - mruczy przy tym. A oto zgrzany, szczęśliwy i roześmiany Kari. - Witaj, Hallo! - Dobrze znów cię widzieć. Arngrim próbuje wstać. - Teraz jestem tak pijany, ze aż raduje mnie beczenie owiec. A tak przy okazji, na piegi ...