Posty

Wyświetlanie postów z styczeń, 2025

Eyvind z Gór (4)

Obraz
  Parobek teraz się zjawił. - Nie ma tu przypadkiem Arnesa? - pyta. - Jestem tu. - Bo są tu jakieś owce z oznaczeniami, których nikt nie rozpoznaje. Mógłbyś podejść i rzucić okiem? - Chwili spokoju - wzdycha Arnes i stara się podnieść, co udaje mu się dopiero, gdy Halla podaje mu rękę. - Dziękuję za pouczającą opowieść - powiedziała. W tym czasie parobek zwraca się do Jona: - A twój brązowy skop dał nogę. Nie pozwolił się zapędzić do zagrody. Na to Jon: - Znakomicie! To dobry znak! Należy spodziewać się tedy jeszcze długiej i pogodnej jesieni. - Podniósł się teraz z ochotą z miejsca, co uczynili także wszyscy jego ludzie. Kobiety żegnają się. - Widzimy się później! - Tak, do zobaczenia - odpowiada Halla. Gudfinna zabiera się za pakowanie. - Nie żałowali sobie rekina - mruczy przy tym. A oto zgrzany, szczęśliwy i roześmiany Kari. - Witaj, Hallo! - Dobrze znów cię widzieć. Arngrim próbuje wstać. - Teraz jestem tak pijany, ze aż raduje mnie beczenie owiec. A tak przy okazji, na piegi ...

Happy Boy

Obraz
Tak to idzie... Rok za rokiem, i ani się człowiek obejrzał, a ten wiek, który tak ciągle nazywamy nowym, ma już ćwiartkę do odcięcia... Postanowiłem się jakoś nie smucić. Mimo braku upojności, przynajmniej jeśli idzie o napitek. Końcówka tak czy siak była bardzo przyjemna i nawet bardzo wspominkowa, bo przypominałem różne sytuacje z czasów, kiedy zupełnie za kołnierz nie wylewałem... A Franek zawsze chce, żebym opowiadał szczególnie o jednym takim pijackim zdarzeniu, z bardzo zamierzchłych czasów, takich wczesnostudenckich. Przy okazji zawsze z uznaniem wyraża się o moich niegdysiejszych kolegach, którzy fantastycznie umieli się wkomponowywać w absurdalne sytuacje... Tak że i tu śmiesznostką zacznę, sprzed lat, rzeczą o spadaniu... Jedna z krakowskich czerwcowych nocy, aksamitne powietrze, wóda w żyłach, jeszcze pełno koślawości popeerelowskich... Ale radość, młodość kudłata, popędliwość w najdzikszych stadiach... Po jednym z pijaństw z gromadką znaleźliśmy się w mieszkaniu kolegi, na ...

Eyvind z Gór (3)

Obraz
Wyszła więc prawda na jaw i Halli zaszkliły się oczy. - Trudno już będzie w cokolwiek uwierzyć - mówi. Kari klęka przed nią: - Uczyń, co uznasz za stosowne. Wyrzuć mnie za drzwi albo oddaj w ręce prawa, ale musisz mi wybaczyć. To ten śnieg, ta bieda... Halla wstaje. - Nie, nie będę płakać. To głupie. Powstań! Nie jestem Bogiem, byś mnie prosił o wybaczenie. - Ta samotność w górach - mówi, podnosząc się z kolan - trudna była do zniesienia. Cała zima minęła w ten sposób. Dlatego wreszcie poważyłem się zejść na dół, tutaj, z dala od domu, pod nowym imieniem. Od tego czasu chodziłem jak we śnie, bojąc się przebudzenia. Wiele razy myślałem o tym, by wyjawić całą prawdę, ale z biegiem czasu coraz trudniej było mi się na to zdecydować. Nie wiem, czemu. Teraz jednak wiem i mogę o tym otwarcie powiedzieć. Kari cię kochał. Jesteś jedyną kobietą, do której żywił to uczucie, lecz teraz Karego już nie ma i wszystko było tylko marzeniem biednego, nieszczęśliwego człowieka. - Nic już nie mów! - Kocha...